Amalti bardo lubi ocierać się główką o brzeg kuwety, dając do zrozumienia, że ma ochotę na głaski Robi to na tyle "agresywnie", że dzisiaj prawie przewróciła kuwetę na siebie Stopniowo jednak przekonuje się do nieśmiałego barankowania bezpośrednio ręki Jest też zainteresowana telefonem podczas robienia zdjęć i filmików, w przeciwieństwie do wielu wstydliwych kotów, które na widok tego dziwnego urządzenia w rękach człowieka nagle tracą chęć do zabawy, chowają się w kąt albo przybierają posępne miny. Może w poprzednim wcieleniu Amalti była modelką albo aktorką?
Jestem przekonana, że Amalti już dawno zrozumiała, że dobry kontakt z człowiekiem to same plusy - głaskanie, zabawa, jedzonko ^^ Ale przecież w szpitaliku jest teraz tyle do robienia, że niewiele jest czasu dla jednego kotka, niezależnie od tego jak uroczy jest Koteczka musi się pogodzić z faktem, że dopóki nie znajdzie swojego domu stałego, albo chociażby tymczasowego, wolontariusze nie poświęcą jej tyle czasu i uwagi, na ile zasługuje... Może Amaltea już o tym wie, dlatego tak często widać smutek na jej pyszczku?
Wydawać się może czasem, że Amaltea to stateczna dama, patrząca z godnością, czy wręcz z wyższością, swoimi pięknymi oczami na poczynania wolontariuszy. Ale w duszy to mały nicpoń, który tylko czeka na zabawę z człowiekiem! Lubi wędki, piórka, piłeczki... Bałagan w klatce potwierdza jej energiczność, ona nawet łasi się i przytula dość gwałtownie Amalti jest ślicznym, wesołym (i zadziornym ^^) kotkiem, tęskniącym za kontaktem z ludźmi... Ale czy ktoś w końcu zatęskni za nią?
Amaltea ma w sobie pewien urok. Niektórym zajmuje trochę czasu zanim go dostrzega, ale kiedy już to się stanie są oczarowani koteczką. Futerko niby polskie, pospolite, buro-białe.. Ale symetria pasków, biały podbródek i brzuszek, intensywnie zielone oczy, spójrzcie tylko W zachowaniu standardowy kotełek, lubi piórka, lubi głaski, kuperka tez nadstawi do podrapania... ale te fikołki
jakie wyczynia w klatce podczas styczności z ludzka ręka No to trzeba by zobaczyć na żywo, nie da się opisać
kat
Dołączyła: 18 Mar 2013 Posty: 15132 Skąd: Poznań
Wysłany: Nie 14 Lip, 2019 00:53
Amaltea ma w sobie jakąś taką elegancję:)
Neda
Dołączyła: 05 Wrz 2016 Posty: 3061 Skąd: Suchy Las
Wysłany: Wto 16 Lip, 2019 09:49
kat napisał/a:
Amaltea ma w sobie jakąś taką elegancję:)
W końcu rodzina(?) naszej byłej podopiecznej Capri, szlachectwo mieszańca rasowego
Ostatnio koteczkę spotkało wiele nieprzyjemności - a to porządki z ząbkami, a to iniekcje witaminy B12 - co wpływa negatywnie na samopoczucie Amalti. Jest smutniejsza i trochę bardziej zdystansowana gdy z początku widzi wolontariuszy. Trudno jej się dziwić, że się tak obraża, w końcu swoją dumę ma! Na szczęście wszystko już zmierza w dobrym kierunku, a głaskami i wędką szybko można przekonać Amalti do zabawy i poprawić jej humor ^^
Zdjęcie pt. "Arystokratyczny foch"
Mamy dobre wieści - w paszczy po sanacji wszystko w jak najlepszym porządku! Amalti okazała się wzorową pacjentką, także jeśli chodzi o podawanie zastrzyków (a raczej ich odbiór;). No i wiemy, że poziom wit. B12 w końcu w normie:))))
Amalti smuta
gdy Wolontariusz przychodzi na dyżur, Amalti nawet nie podnosi główki. Ona wie, że jeszcze trochę czasu minie, zanim jego uwaga skupi się na niej. Z letargu budzi się dopiero, gdy otwieramy drzwiczki klatki. Wstępuje w nią wtedy nowy duch. Zaczyna gruchać, ocierać się, przewracać i pokazywać brzucho. Chce się bawić i łasić jednocześnie. Chce gonić wędkę, ale i ją miętosić w pysiu. Chce żeby ją głaskać po brzuszku, główce i kuperku w tym samym czasie. Chce wyciągnąć ze swoich kilkunastu minut ludzkiej uwagi jak najwięcej. I gdy przychodzi kres, Amalti nawet nie próbuje przekonać nas, żeby dać jej jeszcze kilka minut. Zwyczajnie kładzie się na posłanku i zapada w letarg - czekając na nowy dzień, nowego dyżurnego i nowe kilkanaście minut uwagi.
Trudno uwierzyć, że kilka miesięcy temu Amaltea była przestraszoną i nieśmiałą kotką, zdystansowaną do kontaktu z człowiekiem. Teraz korzysta z każdej chwili, aby móc się z wolontariuszem pobawić i poprzytulać ^^ Zdarza jej się nawet być w tym bardzooo nachalną, a na swój zadziorny sposób Co ciekawe, w trakcie procesu oswajania kotki marginalną rolę odegrało dobre jedzonko (Amalti nie jest zbyt łakoma); budowanie przyjaźni zawdzięczamy głównie wędkom z piórkami Bardzo miła jest świadomość tworzenia więzi i zdobywania zaufania zwierzęcia, wie o tym każdy właściciel. Dlatego nie tracę nadziei, że znajdzie się dla Amaltei dom z jej własnym człowiekiem, w którym nareszcie poczuje się prawdziwie kochana.
Amalti zazwyczaj nie była zainteresowana tym, co dzieje się poza swoją klatką - no chyba, że zbliżał się do niej wolontariusz z wędką albo jakąś inną fajną zabawką . Teraz coraz chętniej wystawia łepek poza pręty, gdy klatka otwiera się i nieśmiało próbuje wejść na kolana (!). Na razie są to malutkie kroki drobnych łapek Amalti, ale widać, że kotka nie boi się już tak otoczenia. Nawiązuje też znajomość (oczywiście bezpieczną dla zdrowia) ze swoją sąsiadką zza ściany, czyli kocią mamusią Umą ^^ Wszystko to robi z wdziękiem godnym prawdziwej damy
No i stało się! Amalteę dopadła w końcu przypadłość większości szpitalikowych kotów - zrobiła się kulką (albo dokładniej: dorodną gruszką) Ale oczywiście w przypadku takiej eleganckiej damy wstyd mówić o "tłustych biodrach", "zaokrąglonym brzuszku" czy plebejskiej "nadwadze". Kotka po prostu nabrała rubensowskich kształtów, o! Choć i tak pewnie będzie zdegustowana jakimkolwiek komentarzem na ten temat
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]