Wczoraj Vincu postawił w stan gotowości cały dom.
Najadłam się strachu bo gdy znajdujesz żywotnego kota leżącego jak szmatka w kuwecie to zapala się czerwona lampa z alarmem jak straży pożarnej.
Wyjęty z kuwety pokładał się, wzięty na ręce darł się jak dzieciak.
Bolesność brzuszka.
Nawet chciał mnie zjeść tym jednym zębem.
Nie pozostało nic innego jak na sygnale o godz 22 jechać do weta.
Usg wykazało trochę złogów w pęcherzu.
Gdyby przez noc nie pojawiło się siusiu to czekałby nas cewnik.
Na dodatek mamy chore gardełko.
Siusiu na szczęście było.
Kłujemy dupsko przez 7 dni.
Dzisiaj Vincu już wygląda normalnie.
A stan wczorajszy zaczął się od sytuacji, w której Vincu miał prawie zawał.
Spał jak zwykle, na pluszowym legowisku, obok choinki.
Usiadłam obok kładąc delikatnie na Nim rękę.
Wystrzelił w powietrze jak koty w kreskówkach.
Uciekł w histerii obijając się o wszystkie przeszkody po drodze.
Zastanawiam się czy stres mógł spowodować taki wieczorny stan?
Już nie będę Mu przeszkadzać we śnie....
właśnie - co u niego? powtórzyły się takie sytuacje, jak opisana wcześniej...?
_________________ A kim to jesteś, rzekł dumny lord, że muszę ci się kłaniać?
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry.
Kochani, u Vinca wszystko ok.
Trochę nie miałam w co ręce włożyć, więc wątek zaniedbany .
Co oczywiście nie jest równoznaczne z zaniedbaniem kota.
KOT prowadzi leniwe życie.
Brakuje nam tylko pieca i byłoby jak w bajce.
Vincu rozrasta się.
Trochę jak przetrenowany nieprofesjonalnie byczek na sterydach - wielkie bary, wąska dupka i cienkie girki .
Nadrobimy zdjęcia, promisssss.
Kisssss wielkie od Vinca
dzień dobry
i właściwie tyle
generalnie nuda
czasami słychać wrzaski, bo Vincu porozstawia kocie towarzystwo po kątach - bez rozlewu krwi
jak chłodniej to śpimy razem - ale księciunio nie jest często zainteresowany wspólnymi nocami ( może za bardzo się rzucam, a może za duży tłok....)
prawdziwy KOT
Nic wyjątkowego się u nas nie dzieje.
Leniwie mijają dni.
Czasami ktoś kogoś pogoni, czasami Gocha pacnie Vinca, bo akurat miał czelność przejść obok kartonu, w którym Czarownica siedzi.
Normalne kocie życie.
U nas leniwe oczekiwanie na coś, nie wiadomo na co.
No bo nikt nie wie co będzie, czy ktoś coś dostanie....
Jedyne jest pewne, święta to czas zadumy.
Patrząc jednak na Vinca ma się wrażenie, że świeta trwają cały trok, bo zaduma nieustająca.
Boszzz cóż to był za płacz, jaki dramat o poranku.
Jak w bajce, ktoś zjadł z mojej miseczki, ktoś leży na moim łóżeczku.
No bo przecież jak jest miejscówka z góry opłacona na wieczność ( tzn do czasu kiedy nie trzaśnie pod grubym dupskiem ), to nie wolno jej przecież złodziejsko zajmować.
Każdy opłaca swoją miejscówkę z własnego kieszonkowego. Logiczne.
A niby duży kot, a niby dorosły a jak dzieciak drze pape, że nie ma się gdzie położyć.
Ludzie....
Trzeba było przenieść Filipa pietro wyżej aby Gamoń mógł klapnąć.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]