Rok 2019 minął nam pod znakiem oporządzania kastracyjnego kolejnego ROD w Poznaniu... Bardzo dużo udało się zrobić ze względu na sprzyjającą nam Panią Prezes; ale też mieliśmy (mamy!) karmiciela, który nie da wykastrować kotów, bo to wbrew naturze, a pilnuje ich na hormonach (tak pilnował, że w marcu pojawiło się czworo kociąt) - sic! Niby obiecał, że kocięta to na pewno tak, miałam się zgłosić we wrześniu - ale jednak nie - niekończąca się historia:/ Ale do meritum - kiedy byliśmy tam w kwietniu natknęliśmy się na dopiero co wyklute kocięta - tygodniowe, na dworze, w mokrym posłanku, około zera stopni... Przeżyły, ale koci katar pozostał - rodzina, która tam mieszka, obiecała zakraplać oczy - tak zakraplała, że poprawy nie było (fiolka była nawet nieotwarta!!!). W międzyczasie jedno kociątko zostało zagryzione:((( Ot, taka działkowa rzeczywistość i selekcja naturalna. Kiedy z oczyma było już naprawdę źle zapakowaliśmy maluchy do transportera, zawieźliśmy do weta, a później trafiły do klatki u karmiciela, który przetrzymywał i zajmował się wszystkimi posterylkowcami stamtąd. Po kilku dniach dramatyczny telefon - kocięta mają biegunkę, nie jedzą, pokładają się - pędziliśmy z wizją pp - na szczęście testy wyszły ujemne, po tygodniu były jak nowo narodzone. Okazało się też, że Prezes Działkowa znalazła dla nich dom - pani zdecydowana, nauczycielka, miały tylko wyzdrowieć, a pani wrócić z wakacji... Wróciła, ale kociąt już nie chciała:((( No i tak totalnie oswojone maluchy (zanim je przejęliśmy były zabawkami dla okolicznych dzieci...) zostały u nas... Niestety siedzą w klatce, dom tymczasowy potrzebny na cito!!!
Seneka jest na maksa proludzki - mruczy na sam widok człowieka, można mu/z nim zrobić naprawdę wszystko...
Safona jest NIECO tylko mniej wylewna, ale naprawdę odrobinę...
Kocięta też aż rwą się do innych futer - na bank nie będzie problemu z dokoceniem...
U kociąt bez najmniejszych zmian - czyli beznadzieja:(((( Siedzą w klatce i wyrywają się (dosłownie!) do człowieka i do kotów - dokładnie w tej kolejności. Mają już komplet szczepień, kupa w końcu czysta (bujaliśmy się z giardią), są wykastrowane - nic tylko brak i kochać! Ich dom na bank nie będzie się nudził - są wulkanami kociej energii, ale i wulkanami kociej miłości - żywię nadzieję, że jednak ktoś wypatrzy je już teraz, zanim przestaną być radosne, zanim wpadną w marazm i obojętność klatkowanego kota...
Kocięta są super zdrowe, więc nawet wizyta u weta nie urozmaica im nudy klatkowej codzienności:( Nie myślałam, że kiedykolwiek to napiszę
Maluchy stały się już podrostkami - dość słusznych rozmiarów:
Ale młodzież ma w sobie wciąż pokłady kocięcej radości życia i energii! No i ta miziankowatość - na nią mają zawsze czas:)
W najbardziej odważnych marzeniach nie zapędzałam się do wizji domu dla tej dwójki już w lutym - a już TAKI DOM to w ogóle utopią mi się wydawał... I mam kolejny raz dowód, ze w cuda należy wierzyć - i to daje MOC
W piątek ankieta, w niedzielę spotkanie, w poniedziałek koty na swoim - no po prostu wciąż jeszcze nie mogę w to uwierzyć!
Ale skoro koty w domu od lat, dom w pełni przygotowany, wiedza gigantyczna - no to na co czekać????
Po kilkunastu minutach Seneka już nosił w zębach własnołapnie upolowaną zdobycz, Safona nieco bardziej wycofana, ale rozwalona wygodnie czuwała nad bezpieczeństwem braciaka...
Założyłam się z nową Mamą, że dziś synuś już będzie dziś wylegiwał się z Nią w łóżku, Safonie daje trzy dni;) We will see
Kilka wyciągów z obszernych relacji z nowego domku dzieciaków:
"Biorąc maluchy liczyłam się z pewnymi zmianami i z tym związane koszty; młodzież jest przekochana - mam 2 tornada w domu " - to apropos tego, że DS musiał wymienić firanki, zakupić kuwetę krytą i nowy, wielki drapak;)
"Koty są do zakochania, broją jak się tylko da, Seneka to miziak nad miziaki, chodzi za mną jak pies, nie odstępuje na krok, Safona to prowodyrka psot i zabawy; już sypiają z nami - większa część łóżka należy już do nich"
Tak się niestety tym razem ułożyło, że dzieciaki trafiły do nas z powrotem... W sumie już nie takie dzieciaki, bo całkiem wyrośnięte z nich kocurra. Grunt, że nie musiały trafić do klatki - zostałam ich DT i mają dla siebie cały, całkiem duży pokój.
Po przeprowadzce, jak to w nowym miejscu, pierwsza doba była najgorsza. Oba kociaki były przestraszone i wycofane... Stres dawał się we znaki. Po dniu jednak Seneka otworzył się zupełnie, łasi się, daje sobie głaskać brzuszek. Miał nawet ochotę na gonitwy za wędką
Safona niestety nadal woli chować się po kątach, niż mieć do czynienia z nową ciotką. Zawsze była mniej odważna od brata, więc potrzebuje więcej czasu by zaufać... Trzymajcie kciuki by za kilka dni jednak poszła w ślady brata i otworzyła się na nowe miejsce.
Fotki wrzucę jak już przywrócimy folder ze zdjęciami.
Ostatnio zmieniony przez miyazawa Sro 25 Sie, 2021 00:57, w całości zmieniany 2 razy
Młodzież już parę tygodni u mnie jest i czuje się znacznie lepiej, niż na początku. Najbardziej martwiłam się o Safonę, ponieważ przez pierwsze 2 tyg. była bardzo wycofana i wolała chować się w szafie niż mieć ze mną do czynienia. Na szczęście ten etap mamy już za sobą i pannica uwielbia teraz wylegiwać się ze mną w łóżku pod kołdrą
I te czarne papucie... <3
Seneka za to codziennie przeprowadza osiedlowy monitoring i raportuje o dziwnych wydarzeniach za oknem Już wiem kto z kim się spotyka i co sąsiedzi kupują w supermarkecie! Wszystko mi wypepla
"No serio, przysięgam na najsmaczniejsze smaczki świata, że widziałem za oknem latające paski mięsne..."
Seneka i Safona zaliczyły ostatnio przegląd u weterynarza. Zostały zaszczepione i wszystko wydaje się być w porządku, jedynie trzeba się bliżej przyjrzeć ząbkom. Safona była bardzo grzeczna i bez problemu pani dr mogła pobrać od niej krew, Seneka jednakże wyrażał dobitnie swoje niezadowolenie i bez burrito się nie obyło :/
Młodzież także zsocjalizowała się z rezydentami - jeden z nich stał się ich nowym kompanem do zabaw i gonitw po całym domu Widać, że dobrze odnajdują się wśród większego stada, jednakże z racji ich dużego pokładu energii, najlepiej aby rezydenci nie byli kocimi seniorami.
Z racji, że Safa i Sene to wyspecjalizowani terroryści w wymuszaniu smaczków (szczególnie Cosmy minis) i pochłaniają je dosłownie w sekundy, wymyśliłam małe utrudnienie ich zdobycia poprzez zabawę, a przy okazji młodzież ćwiczy swój spryt i cierpliwość
Handmade tunele do wyciągania smaczków łapką (pudełko po butach + rolki po papierze toaletowym):
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]