Bożenka i Ignaś tak się cieszą na widok człowieka, że gdyby znalazła się jakaś dziura lub dostatecznie szeroka szczelina, to wyskoczyłyby z klatki bez opamiętania, następnie przeraziły się (i/lub tak podekscytowały) przestrzenią pomieszczenia, że czym prędzej czmychnęłyby do innej dziury lub wpychały się w szczeliny, oczywiście nie swojej klatki No małe kochane wulkaniki energii, trochę jeszcze nieogarnięte życiowo, ale kto w ich wieku był niby ogarnięty? Poza tym bardzo trudno socjalizować kociaki, gdy ma się dla nich tak mało czasu i miejsca, jak to bywa zazwyczaj w szpitaliku - nic dziwnego, że choć tak przyjazne, są wciąż w duszy dzikuskami (co prawda przynosi to dużo radochy obserwującym je ). Smutno jednak patrzeć na takie fajne szkraby dojrzewające bez domu, pełnoetatowego ciepła i troski. One tego tak bardzo pragną i potrzebują...
Lucek i Gabi były na badaniach krwi. Nigdy w życiu nie widziałam tak grzecznych kociaków. Nawet nie mruknęły obydwa w transporterze, a spędziły w nim koło godziny najpierw w jedną stronę a potem z kolejne 30min z powrotem. U Pani doktor zostały na wszelki wypadek zawinięte w kocyk, żeby nie granidziły. W ogóle nie było to potrzebne - grzecznie siedziały z łapką wyciągniętą na zewnątrz i nawet słowem się nie skarżyły. Dodatkowo pełen spokój - krew tak średnio na jeża chciała lecieć, takie zen miały. Z powrotem do domu też pełna cisza. Szczęśliwe wyszły z transporterka w domu i rzuciły się w kierunku misek. Szczerze to po Gabi spodziewałam się większej grandy, bo panna ma charakterek. A tu głucha cisza.
Widać też coraz bardziej charakter - Lucek zdecydowanie nie nadaje się na jedynaka. Potrzebuje towarzystwa i zabawy równie mocno jak człowieka. Gabi z kolei nadawałaby się na jedynaczkę. Człowiek i jego uwaga jest najważniejsza, czasem nawet bardziej od pełnej miseczki. Jednak inne koty to już tak średnio.
Aaaa no i najważniejsze info - Lucek na chwilę obecną 2,9kg, Gabi 2,4kg
Gabi i Lucek są już po ciachaniu i wizycie kontrolnej. Za jednym zamachem, zrobiliśmy testy FIV/FELv i chipowanie. Dzisiaj była kontrola i Pani doktor powiedziała,że "goi się jak na psie" . Był drugi zastrzyk antybiotyku i po sprawie. Nie będzie więcej kontroli, wszystko idzie zgodnie z planem. To idealne koty do transportu - same wchodzą do transportera, w czasie drogi nie wydają dźwięku. U weterynarza zero skarg. No przecież chodzący ideał. Nie wylizywały ranek i nie było potrzeby zakładania kubraczka. Polecam wszystkim chętnym
Dzisia przekonałam się, że Lucek to nie kot - to małpa. W trakcie zabawy z piórkami na patyku robi takie piruety i salta, że strach sie bać . Z kolei Gabi jak tylko złapie piórka to natychmiast zaczyna buczeć i warczeć na wszystkie koty dookoła. Musiałam też zacząć Lucka pilnować z wyjadaniem miski, bo bezpardonowo wypychał siostre od jej miski co posiłek. Poza tym same nudy u nas
Bożenka i Ignaś też już po badaniach krwi, ale jeszcze przed kastracją - ta w najbliższy wtorek - trzymajcie kciuki, by wszystko było tak, jak być powinno!
Z dnia na dzień Bożenka staje się coraz odważniejsza oraz pewniejsza siebie - doszło do tego, że to ona jest prowodyrem ucieczek z klatki Ignaś za to spokojniej docenia bliskość człowieka, barankuje, wtula się, mruczy... Jest uroczą przeciwwagą dla żywiołowej siostry, która szaleje na widok wędki z piórkami A jako że najlepiej gdy przeciwieństwa się uzupełniają, śmiało można mówić o tym, jaki idealny koci duet tworzą razem Bożenka z Ignasiem ^^
Czy te oczy mogą kłamać, chyba nie...
Lucek i Gabi po zabiegu mają się świetnie. Apetyty dopisują, kociaki wygłupiają się i miziakują. Gabi to ewidentny nakolankowiec. Przy wizytach gości są pierwsze w drzwiach i pakują się na kolana wszystkim. Osobom nieprzygotowanym rozwiązują również w gratisie sznurówki przy butach
Dziś Czarny Piątek czyli szał zakupów. Lucek chyba usłyszał co nieco i zinterpretował po swojemu. Zapakował się do torby i czeka na ten "DOM", który to go zabierze.
Gabi twierdzi - nie przeszkadzaj człowiek i głaszcz, a nie komputer i komputer
Nadal przy każdym wejściu do szpitalika serce boli na widok Bożenki i Ignasia w zamknięciu Z chwilą, gdy tylko usłyszą kroki człowieka, zaczynają wariować - biegają w kółko, wcierają się w pręty, wspinają na sufit klatki, wyciągają łapki, żeby chwycić (nigdy drapnąć!) tego wyczekiwanego człowieka. A człowiek ma dla nich tylko kilkanaście minut, łącznie ze sprzątaniem i szykowaniem jedzenia, bo przecież tyle innych kotków też czeka na niego...
Pocieszające jest to, że maluchy nie tracą nadziei, że pewnego dnia zdobędą czyjąś sympatię lub od razu podbiją czyjeś serduszko i zaczną prawdziwie żyć zamiast spędzać czas na wielogodzinnym czekaniu i kilku minutach radości
Dzieciaki korzystają z ludzkich kolan, pełnej miseczki i świętego spokoju. Nawet choinka na chwilę obecną przetrwała ponad tydzień Gałązki co prawda są systematycznie od dołu skracane, ale czymże jest ta chwila zabawy.
Gabi kocha i uwielbia kolana - inne koty mogą być, ale kazde ludzkie kolana w zasięgu wzroku wygrywają niezmiennie.
Lucek z kolei kocha towarzystwo innych futer, a człowieka zaszczyca swoją obecnością okazjonalnie - no chyba, że chodzi o to , żeby podsiąść cię w wygrzanym fotelu. Wtedy porusza się z prędkością światła
Niedlugo trochę swiątecznych zdjęć.
Podchodzi wolontariusz do klatki i patrzy. O Bożenka, jaka z ciebie słodka mała łasiczka Po czym zerka na drugi jej koniec, a tam Ignaś, dwa razy większy. I nagle człowiek uświadamia sobie, ze te dzieciaki maja już ponad pół roku i jedne co znają to ta klatka i wolontariusze, którzy ich odwiedzają...
A tak Bożenka i Ignaś harcują jak nikt nie patrzy Oczywiście, gdy dzieciaki tylko zauważą, że ktoś się zbliża i zwraca na nie uwagę (i ma w dodatku w ręce jakieś dziwne prostokątne urządzenie!) to zaczynają zgrywać niewiniątka One chyba po prostu czują, że warto być jak najsłodszymi i najgrzeczniejszymi na filmikach, żeby zrobić sobie dobry PR
Neda
Dołączyła: 05 Wrz 2016 Posty: 3061 Skąd: Suchy Las
Tymczasem u Lucka i Gabi można by powiedzieć dzień za dniem leci niespodziewanie. Dzieciaki kochają jedzonko, próbują wypychać rezydentów sprzed misek jeśli tylko uda sie ukraść kilka kulek nieswojego żarełka. Dni spędzają bardzo pracowicie na jedzeniu, spaniu i okazjonalnych gonitwach po całym domu. Gabi stadandardowo już czatuje tylko na ludzkie kolana, często poganiając człowieka żeby wreszcie usiadł. Lucek kocha wtulać się w inne koty i pędzić z pluszową myszką po mieszkaniu. Tylko czemu jeszcze nie ma tego swojego jedynego człowieka?
Lucek wygrzewa się na czasem pojawiającym się słoneczku i czeka nakogoś ktogo pokocha
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]