U Chrysiów wieści dość ponure. Niestety po miesiącu od poprzedniego ataku rzygania, który udało się nam szczęśliwie zażegnać, Rychcika dopadło znowu to samo. Pomimo regularnego stosowania past odkłaczających Przewidując, że takie nawracające wymioty nie mogą być normalne, wybraliśmy się do super hiper Pani Radiolog, która na swoim fensi sprzęcie obejrzała Rychcikowy układ pokarmowy. Niestety zobaczyliśmy powiększone weżły chłonne, zgrubiałą ścianę na praktycznie całej długości jelita oraz odrobinę płynu w otrzewnej. Ewidentne objawy toczącego się stanu zapalnego. Biorąc pod uwagę ich nawrotowość najpewniej mamy doczynienia z IBD, czyli nieswoistym zapaleniem jelit. Wdrożyliśmy dietę gastro, w nadziei, że to pomoże rychcikowym jelitkom odbudować równowagę. Czeka nas jeszcze oznaczenie poziomów witamin z grupy B, bo przy problemach z wchłanianiem często one też lecą na łeb na szyję.
Póki co, rzygania nie ma, kupa może nie jest doskonała, ale widziało się gorsze apetyt chłopcom dopisuje i mam nadzieję, że aby utrzymać Rysia na prostej, wystarczy samo przestrzeganie diety. Trzymajcie kciuki!
Takim był dzielnym chłopcem w trakcie wycieczki:
szczęśćiem wraz z rzygankiem, nie traci swojego nieodpartego uroku:
kat
Dołączyła: 18 Mar 2013 Posty: 15132 Skąd: Poznań
Wysłany: Nie 01 Gru, 2019 11:20
Rozwazcie zrobienie biopsji, póki Rychcik jest w dobrym stanie.
Trzymam mocno za niego kciuki!
Przy okazji ostatnich botanicznych deliberacji, dowiedziałam się, że roślinki, to sprytne bestie i przy regularnym podgryzaniu zaczynają wytwarzać gorzkie substancje, obniżające ich potencjalną smakowitość. Mniej więcej od tego samego dnia wszystkie roślinki w domu zaczęły znikać w tempie błyskawicznym - Chyś Weganin nie pozwoli na wrogą adaptację zielistki!
A po skutecznej eksterminacji roślin, warto poprzytulać się do mamki:
Chrysie w tym roku były bardzo grzeczne - podzieliły się domkiem i zabawkami (ale nie jedzonkiem!) z innymi tymczasami, nie zdemolowały niczego wartościowego, zarzygały tylko pól dywanu i oszczędziły część roślinek.W zamian za sprzątanie kuwet i napełnianie misek dostałam od nich mnóstwo czułości i wuchtylion miałlków. Co uznaję za solenną zapłatę. I myślę, że chłopcy odpracowali już swoją dolę w czyśćcu tymczasowym za bycie początkowo niedobrymi koteczkami i w nadchodzącym roku zwyczajnie należy im się ich domek na własność, bo jakim cudem te dwa słodziaki wciąż pozostają niczyje?
Gdy jednego wieczoru stłuczesz szybę od prawie-zabytkowej meblościanki, rozwalisz kocie chrupy po całej kuchni, wrzucisz brata do miski z wodą, a na koniec opróżnisz gruczołki okołoodbytnicze przytulając się do człowieka, a ten i tak napisze:
Rysiątko znowu cierpi na zaostrzenie objawów w związku z nieswoistym zapaleniem jelit
Bidulek rzyga po każdym posiłku, ale przy tym jest najgrzeczniejszym z chorych kotków i robi to elegancko w kuwecie. Strasznie przy tym płacze i jak zawsze gdy się kiepsko czuje, szuka we mnie wsparcia. Gdy łapię go na kroplówki, to nie ucieka, wtula się w szyję i chętnie leży przy mnie na kanapie. Trzymajcie kciuki za szybką poprawę.
A Chychcik? Oczywiście nie odstepuje brata w potrzebie i zajada ze smakiem wciąż ciepłe wymioty podane na żwirku To zadowolony, najedzony Chyś:
_________________ A kim to jesteś, rzekł dumny lord, że muszę ci się kłaniać?
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]