No to oficjalnie ogłaszamy, że po trzech latach w DT, Hiacynta została oficjalnie rezydentką.
Hofi stwierdziła, że już jej nie odda
Wszystkiego najlepszego dla niej i dla opiekunów:)
A tutaj zdjęcia i filmik z dnia adopcji.
Czyż nie wygląda pięknie?
Serce mi krwawi.. Dzisiaj opuściła mnie moja kocia przyjaciółka, moja Królowa...
Wróciłam do domu, a Hiacia leżała na ziemi, pomyślałam, że na pewno ucieszyła się na mój powrót, zawsze witała mnie głośnymi pretensjami gdzie byłam, a jednocześnie nie mogąc doczekać się głasków i przytulasów.. Tym razem prawda okazała się brutalna i niespodziewana... Wystawał siny języczek.. Nie mogę w to uwierzyć.. To stalo się tak nagle... Jak tylko było mi źle, ona byla pierwsza.. Wkładała mi wtedy leb do buzi, mialam wrażenie jakby chciala to wszystko przejąć, bylebym poczuła się lepiej...
A mnie nie było jak jej było źle... Może moglam coś jeszcze zrobić? Potrzymać za łapkę, żeby wiedziała że nie jest sama...
Śpij mój Mały Aniołku, mam nadzieję że nikt Cię już nie wkurza, masz tam dobrego człowieka tylko dla siebie, mnóstwo jedzonka i trawki, w której się turlasz..
Wierzę, że jeszcze się kiedyś spotkamy...
Nie miałam okazji poznać Hiacynty, ale bardzo mi przykro... Sama w zeszłym roku przeżyłam podobna sytuacje z moim Hektorem. Znalazłam go nieprzytomnego, żadna reanimacja nie pomogła, myslalam, ze moje serce rozpadnie się na drobne kawałki, dlatego doskonale wiem co czujesz...
Trzymaj się! Hiacynta miała cudowny dom... Patrząc na jej buźkę z plamką na nosku przypomina mi się Zachary. Bardzo mi przykro, mam nadzieję, że czas choć trochę zaleczy rany...