Ankieta adopcyjna
adopcje@kocipazur.org
502 111 279 (pon. i czw. 18-20)
----------------------
Pamiętacie już wyadoptowaną śliczną błekitnooką Capri? Do kompletu należy dodać jeszcze słodką Amalti i nie mniej uroczą Brewcię - i mamy całe stado... Gryzonia trafiła do nas jako ostatnia, w lutym - niby karmicie ją głaskał, ale w gabinecie dotkliwie pogryzła doktorkę, tak że musiała pozostać na obserwacji w celu wykluczenia wścieklizny.
Później jeszcze potwierdził się niedobór wit. B12 (jak w całym stadzie), który bardzo wolno się uzupełniał... W ciągu pięciu miesięcy, kiedy Gryzonia była u mnie, wierzyłam, że uda się ją oswoić - nawet nie poświęcając jej szczególnie dużo czasu - przecież po tak długim czasie wypuścić kota to naprawdę jakoś tak dziwnie... Ale kiedy w sierpniu w końcu poziom B12 się ustabilizował, a kotka nadal warczała, syczała, startowała z zębami i łapami - poddałam się. No i wtedy stał się cud - któregoś dnia wchodząc do szpitalika uświadomiłam sobie, że nie słyszę syków; okazało się też, że mogę wkładać swoje odnóża (górne!) do klatki i wyjmuję je w całości nie używając rękawic spawalniczych... A później jakoś tak dotknęłam kotki - i nic się nie stało! Teraz Gryzka barankuje moją dłoń, wstaje na mój widok, ociera się o pręty i prostuje ogonek (ma naprawdę tyci ogonek;).
No i już zostanie - bo co się oswoi...
Gryzonia nie jest tak spektakularnie piękna jak siostry, ale ma bardzo ciekawy pyszczek - taki perski jakby - i jest czarna jak węgiel. Mam nadzieję, że nasze kontakty będą się pogłębiać, a przede wszystkim wierzę, że wyrośnie z niej miziak nad miziaki:))))
I jeszcze ALBUM i FILMY.