Kot znalazł się u nas jak zwykle przypadkowo... Wolontariuszka zgłosiła bardzo kiepsko wyglądającego kota, "jakby sfilcowanego", który "pojawia się i znika" na terenie zakładu, gdzie pracuje... Jako że wszystkie miejsca zapełnione, to łapka chwilowo niepotrzebna - zawiozłam, nastawiłyśmy i przez 4 niemal tygodnie echo... Teren jest ogromny, zakamarków tysiące, pracownicy współdziałający, ale kot zniknął. I tak dotrwaliśmy do ostatniego dnia, kiedy miałam pojechać po łapkę - o godz 6 z minutami wyrwał mnie ze snu telefon - kot się złapał!!! Ale nie ten... No nic, głupi ma szczęście, jak się złapał, to trza obejrzeć, i tak miałam jechać po łapkę... W klatce zastałam syczące, chude burito, bez przyciętego ucha - i tu zagwozdka, bo na terenie zakładu koty są od kilku lat wysterylizowane; dodatkowo tego nikt nie kojarzy... Na oko młody kocur, nic nie dolega, tyko jakaś podejrzana ranka w okolicach noska, ale koty często kaleczą się w tym miejscu podczas siedzenia w klatce. No to jadziem - w gabinecie okazuje się, że to niewysterylizowana kotka, młoda, z gemelą w paszczy, świerzbowcem w uszach i resztką pokarmu... W Stomilu próbują szukać kociąt, ale to syzyfowa praca - nic się nie znajduje, za to okazuje, że kotka jest totalnie oswojona... Stąd też pojawiła się teoria, że Oponka jest przyjezdna - ruch samochodów z towarem jest tu przeogromny!
A co u koteczki? Powoli wychodzimy na prostą zdrowotną (po drodze było zapalenie błony naczyniowej w oku, grzyb, sanacja i sterylizacja; skutek: dwa zęby pozostałe w paszczy i jedno sprawne oko...).
Widać, że najbardziej to ona kocha człowieka - gaduli, barankuje, mruczy tak sama z siebie, nie trzeba jej w ogóle głaskać! - a na drugim miejscu to jeść:) Po sąsiedzku siedzi z Pankracem i ten nieokrzesany gwałtownik ewidentnie nie przypadł jej do gustu, ale z jakimś bardziej subtelnym kotem może i by potrafiła się dogadać...
Oponka cały czas w klatce, ale i tak widać, że ona to tak bardzo niekoniecznie do innych futer: pod nią siedzi Pankrac - nie ma dnia, by nie ofukała go; zdarza się jej też walnąć go łapą kiedy biedak zapędzi się na jej poziom... Na bardzo spokojnego i prokociego Condora siedzącego naprzeciw potrafiła ni stąd ni zowąd nasyczeć...
Ale człowiek to jej MIŁOŚĆ - kiedy otwiera się klatkę nie można nawet foty zrobić - nic tylko ocieractwo, barankowanie, mruczenie - zobaczcie sami:
Już lepiej wychodzi filmik:
I pomyśleć, że ludzie szukają miziaków, a ona gnije w klatce...
Oponce przytyło się Ale co zrobić, jeśli jej jedyną rozrywką jest kilkanaście minut dziennie zabawy klatkowej z człowiekiem i mizianek??? Jedzenie jest po prostu urozmaiceniem... Koteczka próbuje co prawda dbać o linię trenując jogę, ale nie czarujmy się - ta forma aktywności może co najwyżej przydać jej giętkości - którą już i tak ma rozwiniętą (co widać na fotkach! - kształt kobiety-gruszki niestety też )
Czy wszystkie burasy pochodzą z rodu kopaczy???? To, co Oponia robi z kuwetą, a raczej jej zawartością, przechodzi ludzkie pojęcie (kociego jak widać nie...). Im więcej żwirku nasypię - tym więcej (a raczej wszystko) jest poza - łącznie z urobkiem:/ Jako że z reguły staram się we wszystkim znaleźć coś pozytywnego, to nie pozostaje mi nic innego, jak pochwalić koteczkę za niewiarygodny zmysł czystości
I jak tu się gniewać na taki uśmiechnięty pyszczek???
Cynamon
Dołączyła: 16 Maj 2013 Posty: 3401 Skąd: Poznań
Wysłany: Pią 03 Kwi, 2020 11:14
Dobrze, że choć jogę ćwiczy
Choć wiadomo, że to nie wystarczające
A gdyby ktoś chciał razem z nią poćwiczyć i udostępnić większą przestrzeń, hmmm marzenia się spełniają, więc może i tu się uda
Czy ja narzekałam na wykopki Oponki ostatnio??? Koteczka - jak to kot - szóstym czy tam dziesiątym zmysłem się o tym dowiedziała, i pokazała mi, że naprawdę nie było powodu Ostatnio zastałam w jej klatce to:
Kolejny dowód na to, żeby nie miaukolić, bo zawsze może być gorzej
Cynamon
Dołączyła: 16 Maj 2013 Posty: 3401 Skąd: Poznań
Wysłany: Sro 22 Kwi, 2020 23:10
Po prostu dobitnie się domaga wypuszczenia z klatki
Ale przy tym całym bałaganie Ona i tak jest cudowna
Nic tylko tulić tę puchatość
Nie było nas tu raptem 16 dni, a u Oponki zmiany gigantyczne się szykują! Koteczka wpadła w oko bardzo fajnym ludziom - były rozmowy, spotkania i okazało się, że cała trójka szukała właśnie siebie Przeprowadzka miała być pod koniec maja, ale tak jakoś wyszło, że moskitiery już są, wyprawka dojedzie w przyszłym tygodniu, nawet 10-dniowy urlop udało się przesunąć - wszystko po to, by burasia nie siedziała dłużej w klatce, a w nowej chałupce czuła się kochana, zaopiekowania i niesamotna Jestem pewna, że tak właśnie będzie!
A taką minkę zrobiła Oponka, kiedy powiedziałam jej, że za tydzień o tej porze będzie już czyjaś:
Cynamon
Dołączyła: 16 Maj 2013 Posty: 3401 Skąd: Poznań
Wysłany: Pią 08 Maj, 2020 21:42
kotekmamrotek, wspaniałe wieści!
Powodzenia Oponko
Pojechała - a raczej można powiedzieć, że poszła, bo dom stały znajduje się niemalże po sąsiedzku:)
W czasie spotkania przedadopcyjnego przyszła opiekunka martwiła się jedynie o stosunek kotki do ośmiolatka - wszak Oponka nigdy nie miała kontaktu z dzieckiem... Myślałam, że spadnę z krzesła, kiedy po wypuszczeniu z transportera zobaczyłam takie coś:
a po kilku dniach Pani Monika napisała, że no niestety, ale Ona jest tą drugą;)
Oponka błyskawicznie odnalazła się w domowych pieleszach:
U nas wszystko w jak najlepszym porządku, chociaż w dalszym ciągu Oponka coraz więcej się przed nami otwiera i na coraz więcej nam pozwala 😀 Jest już u nas ponad pół roku, a dopiero od niedawna (może z niecały miesiąc) przestała się bać po nas chodzić, kiedy np siedzimy czy leżymy na łóżku. Bo w łóżku to albo ze mną albo z synem śpi już ze trzy miesiące. Nie ma też ani jednego poranka, żeby nie przyszła na wymizianie, kiedy wstajemy - jak dla Oponki, to mogłoby to trwać nawet z pół godziny, chwila przerwy i znowu kolejne kilka minut głaskania, dopóki nie zejdziemy z łóżka. A jest bardzo niezadowolona, kiedy mam dzień pracy i pieszczoty kończą się po 10-15 minutach, co okazuje głośnym miauczeniem i biegnie za mną do łazienki, by jeszcze troszkę dostać głasków 😄 Uwielbia biegać za piłkami, czy rolkami po papierze toaletowym. Sznurki i kable trochę odpuściła, chyba, że to jest wędka ze sznurkiem i na końcu najlepiej jakaś myszka z dzwoneczkiem. Wtedy jak się z nią bawimy, to potrafi nawet na półtora metra podskoczyć, choć ogólnie nie skacze po meblach. Jest jednak baardzo ciekawa i zdrowa - pod koniec października byliśmy na kontroli i wszystko wyszło w porządku poza dwoma ząbkami, które jej zostały. Na początku roku mamy się umówić na zabieg usunięcia tych ząbków, niestety 😔
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]