Polowanie na tę kotkę trwało od października zeszłego roku; "na nią" złapaliśmy Wspólnika i Przytulię - i chwała, bo oba koty na wolności by nie przeżyły... Żadne łapki w jej przypadku nie wchodziły w grę - okolica taka bardziej pato, kilkoro ludzi dokarmiało koty (osobiście widziałam makaron, chleb i...placek), ale żeby tak wbrew naturze, pani, sterylizować??? No więc prośby o niedokarmianie w określone dni okazały się bezcelowe; padło na podbierak - ale kotka przychodziła bardzo nieregularnie, mając pewnie kilka miejscówek, więc nie sposób było umówić się na konkretny termin - podbierak zostawiłam zatem karmicielowi - tuż po Bożym Narodzeniu zadzwonił - pani, złapana, leżę na podbieraku, co dalej? Skracając - udało się panu nawet wcisnąć kotkę do transportera, cóż z tego, jeśli źle zabezpieczył i po minucie kotka była na zewnątrz...? Oczywiście od tej pory widząc podbierak spieprzała po horyzont:/ W końcu nadeszła Wielkanoc - w drugi dzień Świąt dzwoni karmiciel - już miałam wizję jakiegoś chorego/potrąconego kota, a tuś mi niespodzianko! Mamuśka wlazła do garażu, a karmiciel przytomnie zatrzasnął drzwi - no i zaprosił mnie do akcji;) W skrócie już - kotkę udało się w tym garażu złapać jednak na podbierak, ale pomieszczenie nadaje się chyba tylko do remontu - pan karmiciel podsumował - no teraz żona na pewno zgodzi się na przebudowę;) Niestety/na szczęście kotka była już w bardzo zaawansowanej ciąży (a niby wszystko tam pokastrowane...) - urodziłoby się sześcioro maluchów Podczas operacji doktorce nie spodobała się krew - taka "wodzianka" - no i wyszło szydło, a raczej potężna anemia - hematokryt 17... Krew została wysłana na rozmaz i badanie w kierunku pasożytów, choć oczywiście powód anemii może być całkiem prozaiczny - tak duża ciąża i byle jakie żywienie - i oby on okazał się rzeczywisty!
Oprócz tego mamy świerzbowca i pewnie giardię, może kokcydia - ot, taki dyżurny zestaw dojazdowy;) Na szczęście jest ujemna. Generalnie Mamuśka czuje się chyba dobrze - bardzo starannie myje sobie... kubraczek Je niestety tak sobie, ale je. Trzymajcie kciuki, żeby było dobrze!!!
Ostatnio zmieniony przez jaggal Nie 27 Wrz, 2020 13:39, w całości zmieniany 4 razy
Neda
Dołączyła: 05 Wrz 2016 Posty: 3061 Skąd: Suchy Las
Wysłany: Nie 19 Kwi, 2020 02:06
Z tym łapaniem niezła historia
Cynamon
Dołączyła: 16 Maj 2013 Posty: 3401 Skąd: Poznań
Wysłany: Nie 19 Kwi, 2020 08:06
A to ta niewiasta nad którą ciąży widmo transfuzji
Mocno trzymam kciuki za zdrówko i oczywiście w razie potrzeby
Czarki stanie na wysokości zadania i podzieli się krwią, choć lepiej żeby sama stanęła na łapki.
Kciuki na bank zadziałały, bo mamy poprawę - hematokryt wzrósł do 20, pasożytów krwi na szczęście brak, więc najprawdopodobniej kotka była wycieńczona ciążą... W czwartek byliśmy na wyciągnięciu szwów, kubraczek zdjął się sam;) Został dosłownie "rozmyty" Ranka zagojona, został nam jeszcze do wyleczenia świerzbowiec. A w międzyczasie dzikun, którego doktorki nie mogły przed narkozą obejrzeć "na żywca", bo był taki agresywny, a już w klatce warczał na wszystko, co się rusza (na mnie przede wszystkim), zrobił się taki jakiś podejrzany... Najpierw był ogon:
Później przyjacielskie obwąchiwanie:
A na końcu...mamy w pełni oswojonego kota:
W dodatku jakiegoś takiego trochę egzotycznego - doktorka podejrzewa rodzicieli o przemyt genów z Norwegii;) Coś w tym jest - kotka jest bardzo duża, wychudzona waży 5 kg (!), ma półdługą sierść, zwłaszcza na szyi, i bardzo puszysty ogon... No i to hrabiowskie zachowanie: wczoraj nie, dzisiaj łaskawie tak, tego jeść nie będę, to może tak, ale jednak nie, ale w sumie no dobra - spróbuję - pyszne! Ale wyłącznie rano, i to na porcelanie, wieczorem się tego nie jada...etc. Po prostu...Fuma;)
W poniedziałek kontrola.
Cynamon
Dołączyła: 16 Maj 2013 Posty: 3401 Skąd: Poznań
Wysłany: Nie 26 Kwi, 2020 05:37
kotekmamrotek, to faktycznie słusznych rozmiarów panna
A na pewno jeszcze zwiększy masę jak trochę czasu minie
Super, że krew podskoczyła
Jest git - wszystkie parametry czerwonokrwinkowe w normie
Natomiast coś dzieje się z uszami - na zwykły dotyk głowy kotka reaguje gwałtownym potrząsaniem, niedajbuk chciałabym zacząć uszy czyścić - chce się zadrapać, a raczej je wydrapać... Na pierwszy rzut oka (wetowskiego) - nic tam nie ma: różowo i czysto... Zatem najpierw uderzamy w kierunku alergii...
I Fuma w całej okazałości:
Kurczę, widzę, że za fotogeniczna to ona raczej nie jest - chyba ma to po mamusi (tymczasowej)
Neda
Dołączyła: 05 Wrz 2016 Posty: 3061 Skąd: Suchy Las
Wysłany: Pią 08 Maj, 2020 09:14
Trzeba jej konturówką drugie oko pomalować i będzie OK.
Zanosi się na sagę uszną w przypadku Fumci - na karmie monobiałkowej poprawy żadnej nie było, no to pobraliśmy wymaz... No i wylazło, a raczej wylazły: dwie bakterie i drożdżak
Czekamy na pomysł celowanego leczenia, żeby za jednym zamachem wybić wszystko...
To nawet nie saga, a raczej telenowela meksykańska:/ Po antybiotyku nastąpiła poprawa wyglądu ucha - jest czyściutkie i różowiutkie, ale świąd jak był - tak jest nadal... Próbujemy kolejnego kroku - diety monobiałkowej - może to jednak alergia pokarmowa, choć raczej nie wygląda na nią... No nic - trzymajcie kciuki, by to jednak było TO!
A to nasza "pięknota":
Jakby to powiedzieć... Fumidełko miało gości - nastąpiły: wzajemny zachwyt, oczarowanie, wybuch uczuć tak mocny, że skończyć się mogło tylko jednym: ADOPCJĄ Czekamy do września na zakończenie przygotowywania mieszkania i wio
A na dowód - oto Fumcia pod ręką własnego człowieka (no dobra, póki co jeszcze zarezerwowanego ), którego widziała po raz pierwszy!
No i pojechała - i zawojowała cały dom:)
Na początek wlazła pod wannę, ale kiedy zablokowaliśmy jej ten "naturalny" schowek - zaczęła zwiedzać i w końcu wyłożyła się na środku pokoju - tak, na bank Fumcia miała dom... I go straciła, bo otwartych drzwi na balkon unika jak ognia... Mam nadzieję, że jeszcze nauczy się korzystać z super zabezpieczonego balkonu! Generalnie ma WSZYSTKO - nawet fontannę do picia i zabawki z matatabi do oczyszczania ząbków
Fumidełkowi ludzie nie mają problemu z zakraplaniem uszu dziewuszce - bo cały czas trwa proces leczenia zainfekowanych uszu - oby operacja została uwieńczona sukcesem!!!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]