Długo zastanawiałam się, czy opisać dokładnie tę historię - ale to przecież najprawdziwsza prawda, doktorka się zgodziła.
Zofijka trafiła do nas z powodu nieobojętności jednej ze współpracujących z nami lekarek... Miała być uśpiona "na życzenie" - bo stara, zrudziała, wyglądająca na chorą, ludzie się brzydzą robić zakupy... Doktorka wypytała o szczegóły: Zofijka od ponad 10 lat była kotem przysklepowym - niby zadbanym, bo nawet wykastrowana, dokarmianym i baaaardzo kochanym przez właścicielkę sklepiku. Ale kotka zaczęła się starzeć, kartonik w czasie zimowej pogody średnio się sprawdzał, klienci zaczęli wypytywać... Więc właścicielka sklepu stwierdziła, że problemu trzeba się pozbyć - oczywiście jest osobą humanitarną, nie wywiezie kotki, po prostu ją uśpi... Nasza zaprzyjaźniona doktorka zbadała kotkę - owszem, wyglądała kiepskawo - jak to kot bytujący na dworze, jedzący byle co, ale absolutnie nie nadawała się na eutanazję, zatem wstępnie odmówiła... Bardzo szybko jednak zmieniła zdanie - kobieta znajdzie pewnie innego lekarza, który być może podejmie "właściwą" decyzję, a jeśli nawet nie - to po prostu wywiezie kotkę... Zatem ją po prostu zostawiła u siebie, licząc, że pomożemy... I tak też się stało - nie mogliśmy pozwolić na takie barbarzyństwo.
Badania krwi wyszły w porządku, testy są ujemne, jedynym problemem okazał się układ kostny - Zofijka cierpi na zwyrodnienia, przez co kiepsko się porusza, ortopeda stwierdził też masywny uraz kończyn tylnych - najprawdopodobniej wynik wypadku samochodowego - początkowo myślał o operacji, jednak ostatecznie odstąpiono od niej ze względu na niepewny pozytywny efekt; podczas diagnostyki ostrzykano jedynie sterydem stawy - no i już wiemy, że tego absolutnie nie wolno robić - okazało się bowiem, że gigantycznie wzrosła lipaza - wielkie ufff, że nie pojawiła się cukrzyca, lipaza jest jeszcze wciąż wysoka, ale cały czas spada... Zofijka przeszła jeszcze zabieg sanacji paszczy. Teraz siedzi w klatce, co nie jest dla niej zbyt dobre - brak ruchu powoduje dodatkowe osłabienie mięśni łapek...
Nie wiemy, jakie jest nastawienie Zofijki do innych kotów; w stosunku do człowieka - to przekochana istotka
A nasza seniorka ciągle w klatce, ciągle bez własnego opiekuna, choćby wirtualnego - może ktoś choć w ten sposób otoczy koteczkę ciepłymi myślami i wsparciem???
Nie mamy dobrych wieści - a raczej mamy wieści złe - pomiędzy nerką a trzustka jest COŚ, co najprawdopodobniej będzie trzeba sprawdzić otwierając koteczkę... Lekarze jeszcze deliberują, jak i kiedy to zrobić, by uzyskać jak najlepszy efekt z jak najmniejszą szkodą dla Zofijki, ale stan jest naprawdę poważny... A koteczka wciąż kibluje w klatce - mam nadzieję, że nie będą to ostatnie jej wspomnienia...
kat
Dołączyła: 18 Mar 2013 Posty: 15132 Skąd: Poznań
Ze względu na wiek koteczki i fakt, że mogłaby nie przeżyć samej laparotomii zwiadowczej, lekarze postanowili poczekać i wykonać kontrolne usg - niestety zmiana się powiększyła:((( Zatem nie ma wyjścia - w środę Zofijkę czeka operacja - mamy nadzieję, że będzie to wycięcie zmiany i że wszystko skończy się dobrze. Natomiast musimy mieć świadomość, że koteczka się jednak nie wybudzi - samoistnie, bądź też nie zostanie wybudzona ze względu na to, co lekarze zastaną w brzuszku... Ech, a ona taka pełna woli życia!!!
Po otwarciu okazało się, że na trzustce jest kilka guzków, w tym jeden wielkości moreli - to cud, że nie miała objawów choroby - ale koty to kosmici; doktorzy nie wierzyli, żeby nie bolało ją to - ale koty potrafią maskować ból. Może pożyłaby jeszcze kilka tygodni - ale na pewno w bólu, bo nie ma gorszego niż ten trzustkowy - nawet opioidy nie są w stanie go uśmierzyć - a dodatkowo kot nie powie, czy już nie boli lub jak boli... No i co to za życie w stanie otumanienia, kiedy i tak nie za dużo się kojarzy...
Dlatego chyba najlepszą opcją dla niej było niewybudzanie - odeszła w spokoju, jeszcze jedząc z apetytem, bawiąc się, pamiętając życie jako coś fajnego - a przynajmniej mam taką nadzieję...
Dzięki Fundacji nie umierała w męczarniach, w chłodzie i głodzie...
Ale wielka szkoda, że tylko tyle mogliśmy Jej wspólnie ofiarować...
Zofijko, będziemy pamiętać!
kat
Dołączyła: 18 Mar 2013 Posty: 15132 Skąd: Poznań
Wysłany: Pon 26 Paź, 2020 00:30
Śpij spokojnie Zofijko [']
Olu, dzięki Tobie Zofijka odeszła spokojna, nie umierała chora, zmarznięta, głodna w krzakach...
Cynamon
Dołączyła: 16 Maj 2013 Posty: 3401 Skąd: Poznań
Wysłany: Pon 26 Paź, 2020 09:09
Śpij spokojnie Zofijko [']
Olu dziękuję Ci, zrobiłaś wszystko co tylko było możliwe.
Bądź szczęśliwa Zofijko tam razem z Dziczkiem, Synusiem i cała resztą kociaków, ale i tak jest mi bardzo smutno
_________________ Istnieją dwa sposoby ucieczki od prozy życia: muzyka i koty.
Synuś, Dziczek,Maksima,Gacuś i Kajtuś P w moim sercu i pamięci, na zawsze.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]