Wysłany: Sob 30 Lis, 2019 17:24 Bodziszek i Niecierpek
Miesiąc po zakończeniu akcji sterylizacji ponad dziesięciu kotów z ul. Kwiatowej (pochodzą z nich nasze Ernestyna i Saskia) zadzwonił Karmiciel, że odnalazły się kocięta jednej z kotek, która faktycznie była karmiąca... Przyszły dwa kotki, biało-bure - tak jak i naczelny rozpłodnik tego stadka... Dzikuski, zatem poprosiłam o przypominajkę we wrześniu, kiedy to będą w wieku +/- pół roku - Karmiciel zadzwonił, dodając, że oba są mocno zasmarkane... Różowy nosek został złapany natychmiast, nie zdążyłam nawet się schować - od razu przełożyliśmy go do transportera; ciemny nosek zwiał, zatem nie czekając pojechałam do lekarza, a Karmiciel został na czatach - nie zdążyłam wyjść z gabinetu, a już miałam telefon, że drugi kociak w łapce. Oba kocurki, z kocim katarem, od razu antybiotyk, a po wyleczeniu - kastracja. Różowy nosek jako zdecydowanie odważniejszy, juz po kilku dniach zaczął "bóść" moją rękę - zatem został Bodziszkiem, a ciemny nosek był bardzo zachowawczy - po prostu nie cierpiał mnie;) No i tak został Niecierpkiem Jak sytuacja kształtuje się teraz? Zdrowotnie: walczymy z giardią; natomiast stosunek kot - człowiek: Bodziszek kocha całym sobą - barankuje, tfu! bodzie;), rozdaje całusy, namolnie wręcz pcha się pod rękę, wywala brzucho do miziania - no po prostu chodząca kocia miłość; Niecierpek - nieśmiało podchodzi z ogonkiem w górze, obwąchuje, nadstawia łebek, ale nie ma szans się dopchać, bo przecież Bodziszek musi być pierwszy... Do innych futer - miodzio! Kocurki zjednały sobie nawet Wiktora, który wyleguje się przed ich klatką - musiałam mu położyć kocyk! Zaczepiają go, próbują z nim bawić, a on na to wszystko pozwala ze stoickim spokojem...
Kocurki są bardzo fotogeniczne - piękne są zwłaszcza oczy, jakby obwiedzione czarną kredką, Niecierpek ma je zielone, a Bodziszek - żółte!
No i te noski...
Rozczulają mnie te dwa podrostki - Bodziszek to jest po prostu chodząca kocia miłość; do tego odważny, ale niezmiernie delikatny (choć jak przywali swoim mokrym noskiem w polika to jest to... rozczulające ) . Niecierpek - subtelny, wyważony, ostrożny, widać, że bardzo chciałby - ale kiedy już ma się przytulić do dłoni - pojawia się Bodziszek - i tyle z Niecierpkowej decyzji;) Kocurki maja bardzo trudną sytuację - siedzą w jednej klatce - pojedynczej:((( A niedługo będą z nich dorosłe koty... Piękne koty!
Sytuacja chłopaków się TROSZKĘ poprawiła - Safona i Seneka zajmujące podwójną klatkę znalazły chałupkę, więc braciaki się przeprowadziły - ciekawostka - TRZY tygodnie zajęło im obczajenie hamaczka podwieszonego do sufitu - przesadziłam: Niecierpkowi tyle zajęło, bo dla Bodziszka jest to wciąż coś zdecydowanie nieprzystosowanego dla kotów czy też nieprzystającego im;)
Z innych nowości: Bodziszek już ma kolanach - nieco jeszcze przestraszony, ale ćwiczymy:)
Bodziszek zajarzył hamaczek!!!! Ale jak tylko podchodzę, bo pstryknąć foto, no to wiadomo - jest start do drzwiczek klatki, bo będzie ręka, która... głaszcze;)
Ale ulubiona poza kocurka to taka z odnóżami na zewnątrz:
zaś Niecierpek jak zwykle pozuje na... chińskiego mandaryna;)
Cynamon
Dołączyła: 16 Maj 2013 Posty: 3401 Skąd: Poznań
Wysłany: Pią 03 Kwi, 2020 11:07
Ech szkoda, że chłopaki nadal w klatce Może trafi się jakiś mały cudek jak w przypadku Bożenki i Ignasia i ktoś przygarnie kocurki choć na tymczas?
Szkoda, że dla chłopaków to niemal jedyna rozrywka - powinni biegać, szaleć i po prostu beztrosko spędzać już nawet nie dzieciństwo, a wiek młodzieńczy, a tu d*, tfu! klatka... Ich szczególnie mi żal, czasem mam nawet wyrzuty sumienia, bo to ja je w niej zamknęłam; z drugiej strony - pewnie już by ich nie było... I tak źle, i tak niedobrze - odwieczne dylematy kociarza
Bodziszek jest po prostu NIESAMOWITY - braciaki mieszkają na parterze, więc kiedy do nich zaglądam najczęściej pochylam się nad klatką - wystarczy wtedy, że wystawię przedramię - kocurek opiera się o nie jak na drążku i zaczyna mi całować paszczę, wtulać się w zgięcie między głową a szyją, strzelać barany - no po prostu wymiękam! A dziś Niecierpek w tym czasie podszedł do nas i sam się nadstawił na głaski, tak nieśmialutko.... Matko, jakie to słodziaki, dlaczego nikt ich nie chce????
Chłopaki ciągle więdną w klatce - w ich życiu nie dzieje się NIC! Nie myślałam, że kiedyś napiszę, że pełne zdrowie pod pewnym kątem jest gorsze niż lekkie niedomaganie - w tym ostatnim przypadku trza nawiedzić weterynarza - co w przypadku kocurków stanowiłoby namiastkę rozrywki Teraz pozostaję tylko ja, w bardzo ograniczonym wydaniu
Ech, tym dwóm młodziakom (jeszcze młodziakom!) niedługo stuknie rok - ROK!!! - w klatce... Nie wiem, czy to dlatego, że są biało-bure - czyli najpopularniejsze w Polsce? Po prostu zwykłe; dachowce, które nie mają szansy zaprezentować swojej miziastości; koty niewidzialne... Mam nadzieję, że jednak znajdzie się ktoś, kto ujrzy w nich kocie serca czekające na to, by się do końca otworzyć, by zaufać swojemu człowiekowi...
Zaczynam się zastanawiać, czy dobrze zrobiłam, zostawiając je - pewnie na wolności by już ich nie było, ale ja nie miałabym rozterek patrząc codziennie na ich smutne twarzyczki...
No i znowu: zaczynam jęczeć o roku w klatce - i zdarza się cud - znalazł się KTOŚ, kto chciałby dać chłopakom dom tymczasowy, by z młodości nie pamiętały jedynie prętów... Trzymajcie kciuki, by wszystko skończyło się tak, jak wszyscy byśmy chcieli...
Nie dziel skóry na niedźwiedziu... Dom się znalazł i zagubił w odmętach kociego zdrowia:(((( Na przeglądzie przedprzeprowadzkowym okazało się, że braciaki cierpią na plazmocytarne zapalenie dziąseł - zatem w najbliższym czasie czeka ich sanacja paszczy. A dodatkowo u Niecierpka pani doktor wysłyszała podejrzany szmer w klatce piersiowej - najprawdopodobniej to nic, ale dla pewności przed zabiegiem jedziemy jeszcze z chłopakiem do kardiologa.
I zamiast planów mieszkaniowych mamy plany zdrowotne - ech, życie...
No, to z czystym sumieniem - giga wielkie uffff:)
Przede wszystkim - u Niecierpka brak wskazań do leczenia kardiologicznego Faktycznie, ściana serca jest nieco pogrubiała, co powoduje ten słyszalny szmer, natomiast jest to przypadłość dość częsta u kotów i fizjologiczna. Na wszelki wypadek jednak kardiolog zaleciła wizytę kontrolną w przyszłym roku.
Braciaki też już po sanacji - obojgu zostały kły i siekacze - Bodziszek zabieg miał 2 tygodnie temu i już zupełnie wrócił do zdrowia, antybiotyk odstawiony, zębodoły zagojone! Niecierpka męczyliśmy wczoraj - ale wszystko pięknie się udało, chłopak wcina karmę i tabsy jakby nic się nie stało:))) Zuchy - chłopaki
Chyba możemy podzielić się njusami - kocurki NAJPRAWDOPODOBNIEJ (choć jeśli znam się na ludziach minimalnie, to na 100%) znalazły dom tymczasowy
Dobra Dusza nie pozostała obojętna na ich klatkową młodość i zaoferowała im miejsce w swoim nowym mieszkaniu - no właśnie - NOWYM... I tu trochę się sprawa komplikuje, bo chałupka miała już być, ale nie jest - dlatego chłopaki wciąż czekają, ale za to Dobra Dusza nawiedza je regularnie i dzieli się zapachami swoimi oraz nowej kociej koleżanki i psiego kolegi - więc jesteśmy bardzo dobrej myśli
Zabiegi kolankowania podobają się bardziej (Bodziszek) lub mniej (Niecierpek), ale generalnie są akceptowane
Mamy suuuper wieści - po pierwsze do chłopaków przyszedł prawdziwy Gwiazdor - a raczej przyjechał - bo takiej ilości prezentów nawet tak niesamowita istota nie przytachałaby na własnych barkach
Zobaczcie sami:
A największym prezentem była wyprowadzka z klatki - od kilku dni chłopaki są w nowym domu tymczasowym - tak się pakowalim:
Nowe wieści już z nowego dt - a dziać się będzie na bank, bo kocurki nie będą jedynymi zwierzakami
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]