Brutusa i
Kratera , oprócz podobnego umaszczenia łączy jeszcze zamiłowanie do jedzenia. Klasyczna sytuacja - idzie dyżurna z michą żarcia. Tyle, że warunki są inne...
Zahara sklatkowana tymczasowo z powodów przeziębieniowych,
Dąbrówka w swoim domku. Czyli elementy składające się na wcześniej wspomniane tornado nie są dostępne. Obie kotki miały masę, co sprawiało, że dyżurne pod wpływem potęgi ich wiru nie mogły zrobić nic innego jak bezzwłocznie postawić michę na podłodze. Ale Krater jest szczupły (przynajmniej póki co).
Brutus szybko liczy w pamięci, że tornado nie wypali. Matematyk z niego. Ale jest też dobrym obserwatorem - jego kumpel ma głos i korzysta z niego bez ograniczeń.
Brutus już ma plan!

Zarzuca wokalem.

Krater podłapuje.

I tak oto nasze biurowe super samce zamieniają się w śpiewające syrenki. Na szczęście nie wabią nikogo na śmierć. Po prostu jak tam jesteś, nie masz wyboru, musisz postawić te miskę...
