Karma przyszła! Kotki żywo były zainteresowane zawartością siatki, w której były zamówione puszki. To jest potwierdzeniem, że futra mają o wiele lepszy węch niż ludzie. Dobrze, że nie potrafią same ich otwierać, bo bym robotę straciła
Poranek z Piratem
Mały łobuziak budzi mnie swoim mruczeniem i wtulaniem się w moją rękę. Po czym następuje wspomniana wcześniej kocia joga (staram się nagrać!). Obroty wokół ręki, tyłek do góry, przewrót na bok, fikołek, odejście i ślizg.
Na gości już reaguje mniej strachliwie a przysmaki to w ogóle sprawiają cuda. Ja się zastanawiam, gdzie on to wszystko mieści? Bo muszę nawet pilnować, żeby rezydent też zjadł.
Z pamiętnika DT.
Kotek Pirat bawi się różnymi rzeczami. Wspominałam, że również resztkami materiałowej rybki. Pewnego dnia budzę się, a owa rybka leży obok na poduszce. Lekkie fuj! Nie myśląc wiele, rzuciłam wymemlane coś fioletowego na podłogę. Następnego dnia to się powtórzyło. Chyba to był dla mnie prezent drugi raz tego błędu nie popełniłam, żeby odrzucać prezenty od kici.
Miałam nagrać krótki filmik z Piratem, który się domaga głasków, ale pojawił się mistrz drugiego planu... na podłodze. Nagrałam 2 minuty. Miłego oglądania!
Socjalizacja Pirata przebiega pomyślnie.
Kot już nie podpełza w celu ćwiczenia kociej jogi, tylko podchodzi.
Kot wszedł i usiadł (!) na moich kolanach. Usprawiedliwieniem może być pozostawienie kotów na półtora dnia oraz obecność na owych kolanach rezydenta.
Kot daje się postawić z podłogi na kanapę i w kierunku odwrotnym. Puszczony nie ucieka o ile ta czynność trwa ułamek sekundy.
Tempo opróżniania misek jest niezmienne, to mały odkurzacz. Niestety nauczył rezydenta, że jak się głośno miauczy, to karma ląduje w misce. Wcześniej rezydent grzecznie czekał, teraz mam koncert na dwa głosy.
Z pamiętnika DT:
Pirat czeka nad ranem (brrr w okolicach 5!) na jakikolwiek mój ruch, żeby wskoczyć na łózko i domagać się głasków - wtula swój mięciutki łepek w moją dłoń, kocia joga i mruczy.
Kiedy wstaję kręci mi się koło nóg, dalej domagając się głasków. Kiedy tylko gdzieś usiądę robi to, co na filmiku (26 sekund, po podgłośnieniu słychać, jak mruczy). Po chwili, zazwyczaj następuje głośne domaganie się jedzenia. Jak głośne? spróbuje też uchwycić rozpaczliwe miau "zagłodzonego" kotka. Rezydent wtóruje.
Gdzieś, kiedyś usłyszałam, że łóżko, to takie kocie legowisko, na którym kot pozwala spać człowiekom.
Pirat dziś spał na wielkim łóżku, czego wcześniej nie robił! wprawdzie w nogach, precyzyjnie: robiąc z mojej łydki poduszkę, noo mam nadzieje, że nie poddupnik. Nie wiem, spałam, wybudzał mnie słodki ciężarek ciepłego futra. Jesień nastała.
Pirat przy kaloryferze, zrobił sobie miejsce wśród moich papierów, pewnie mu cieplej.
Pirat pozdrawia z domu stałego!
Wzięłam kotka bez oka, właściwie bez zębów, który żył przez większość życia na wolności lub w fundacyjnej klatce.
Czyli rekomendacje kiepskie... Ale ma to spojrzenie, które spowodowało, że nawet nie przeczytałam zbyt dokładnie jego historii, ani nie przejrzałam reszty fundacyjnych kotów.
I cóż się okazało, że mam w domu kota jedynego w swoim rodzaju, który nie mieści się w standardy.
Został nazwany Osiołkiem, bo o smaczki nie walczy, chyba że jakiś zostanie położony przed jego łapkami. Tak robię, bo mi go żal, jak siedzi w kącie i patrzy.
Przez przypadek został zamknięty na noc w klatce tymczasków. Siedział z Alabamą i czekał cichutko całą noc, aż go wypuszczę.
Zaprzyjaźnił się z rezydentem, kiedy ten wybierał się do weta i został zapakowany do torby, rzucił się na nią, drapał i chciał Jacka uwolnić.
Natomiast kiedy sam musiał się udać do weta, to jego rozpaczliwe miauczenie i widok zapierających się łapek, mam wciąż przed oczami. Chyba chciał mi powiedzieć, żebym go nigdzie nie zabierała, bo mu tu dobrze.
Sprawdza co rano czy już się przypadkiem nie obudziłam, a jak śpię, to mnie budzi - czyli nie mam szans za zaspanie do pracy.
Ma też poranny rytuał polegający na odebraniu porządnej dawki głasków, przy akompaniamencie mruczenia. Nie mogę wstać w złym humorze, po takiej porcji pozytywnej energii.
Pozwala sobie głaskać łapki i przestrzeń między pazurkami, o uszkach i miejscu pod brodą nie wspomnę.
Nie pozwala za to wziąć się na ręce, czy nawet na kolana, ale to jest Pirat.
Zrobię wszystko, żeby porcja jego życiowego pecha już się skończyła, bo serce mi skradł.
Na zdjęciu z rezydentem Jackiem.
Zaprzyjaźnił się z rezydentem, kiedy ten wybierał się do weta i został zapakowany do torby, rzucił się na nią, drapał i chciał Jacka uwolnić.
aww <3
_________________ A kim to jesteś, rzekł dumny lord, że muszę ci się kłaniać?
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry.
Za każdym razem jak widzę zdjęcia Pirata, mam ochotę wysłać je z pozdrowieniami do tej fundacji, która go oddała, bo przecież nie da się go zsocjalizować...
Cieszę się, że chłopak tak dobrze się odnalazł!
A zdjęcie - 100% cukru w cukrze!
co słychać u Pirata:
dostał kolejne imię, Chrupek- i na nie reaguje!!!
Chrupek, bo rozkosznie chrumka, znaczy wydaje ciekawe dźwięki, które staram się odszyfrować.
Powala się już wziąć na ręce, na chwilkę , bo chyba nie bardzo mu się to podoba.
Tyle w temacie dzikuna- on naprawdę zabija miłością i słodyczą
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]