Tak jak pisałam wcześniej, w ostatnim czasie Rudzikowe oko zakrapialiśmy kilka razy dziennie 2 różnymi specyfikami (Dexamethason i Gentamicin), a do tego mamy wypożyczony oczyszczacz powietrza, który za kilka tygodni będziemy musieli oddać. Nie wiem jak opisać wam to co się dzieje, bo z jednej strony przeogromna radość, a z drugiej wielki smutek i cieszyć nie będziemy się długo.
W ostatnich tygodniach Rudzikowi prawdziwie wróciły chęci do życia. Znów był radosny, pełen energii. Miał siłę i chęć ganiać się kotami, szaleć na drapaku, a wobec człowieka stał się, na powrót, tak przenachalnym miziakiem, że człowiek nie miał się jak od niego opędzić. Rudzik jak chce być głaskany to z takim impetem atakuje człowieka, że wytraci wszystko z rąk i jeszcze oko podbije

W porównaniu do tego co było trochę ponad miesiąc temu to jest niebo i ziemia.
Oczywiście to nie jest tak, że Rudzik cudownie ozdrowiał. Oczko cały czas się brudzi i wymaga przemywania, ale już nie tak częstego. Jest mniej napuchnięte i szerzej je otwiera. Nierzadko kichnie i mnie osmarka (niestety najczęściej robi to w pobliżu mojej twarzy), te rzeczy nie znikają, ale zmniejszyły się o tyle, że znacznie poprawił się komfort życia.
Kontrolnie odwiedziliśmy okulistę (teraz robimy wizyty co ok. 6 tygodni). Pan doktor stwierdził poprawę w porównaniu do poprzedniej wizyty, ale niestety nie chodzi o poprawę ogólną. Po prostu wróciliśmy do stanu "Typowego dla Rudzika". Gdyby była mowa o innym kocie, to stan nazwalibyśmy złym

Od dziś odstawiliśmy dexmathason na 2 tygodnie i obserwujemy co się będzie działo, a po 2 tygodniach włączamy ten lek w trochę innej (łagodniejszej) formie.
Niestety aktualna diagnoza brzmi "mamy kota uzależnionego od leków". No i niestety dexamethason należy do bardzo silnych leków, które przy długotrwałym stosowaniu może obniżać odporność na zakażenia bakteryjne, wirusowe oraz grzybicze, zwiększając ich częstotliwość, a jednocześnie maskując kliniczne objawy procesu chorobowego. Długotrwałe stosowanie może też doprowadzić do uszkodzenia wzroku

Bardzo się tego obawiamy

Tak naprawdę jedyna nadzieja w terapii odczulającej, a reszta to tylko wyścig z czasem i walka o lepsze samopoczucie Rudzika.