Halo halo

nowe wieści w kocim świecie. Z Irydą walczymy caly czas. Kicia wypuszczona już od połowy grudnia z klatki. Zrobiła postępy, nie ucieka pod szafę, jest ciekawska wszystkiego, uwielbia mizianki gdy siedzę na kanapie. Jest wierną towarzyszką w mojej pracy zdalnej, siedzi wtedy praktycznie pod moimi nogami. Jest ogromnym łasuchem, pięknie daje się przekupić tritsami. Ale niestety... nie wygrałam z jej lękiem. Boi się wszystkiego, gości, mojego wzmożonego ruchu w domu (np sprzątanie). Ucieka gdy tylko rusze się z kanapy. Niestety zostawianie jej poza klatką w mojej nieobecności, kończy się zawsze posikiwaniem na łóżko lub kanapę. Dlatego jeśli wychodzę - zamykam ją w klatce. nie ma z tym problemu, bo kicia i tak bardzo lubi tam spać, widać że tam czuje się bezpiecznie. po posiłkach urządza dzikie galopady z Morfeuszem, piorą się po paszczach aż wióry lecą

Lubią się bawić razem, ale bardzo często bawiąsię osobno. Z obserwacji Irydy powiedziałaby że musiłaby miec spokojny dom, najlepiej u starszej osoby, bez dzieci. A Morfi? Wariat. Swietnie sie bawi, szaleje po całym domu, nienagannie zachowuje czystość kuwetową (przeszedł testy odkurzacza), regularnie przychodzi na mizianie, jak tylko poczuje skrobanie nad ogonem, robi śmiesznego fikołka i wystawia brzuszek do głaskania. jakiś miesiąc temu w końcu na tyle mi zaufał, że nie ucieka gdy przechodzę obok, ba teraz nawet stał się symboliczną kłodą u nogi

porafi położyć się i kazać się obejść. nie jest typem nakolannika, ale widać że cieszy się z towarzystwa człowieka. Nieufny ale ciekawski w stosunku do obcych, przyochodzi obwąchać każdego gościa. Patrząc na te dwa futra jestem pewna, ze nie muszą iść do domku stałego w dwupaku. Bez problemu powinny sobie poradzić jako jedynacy.
