Lukitka ostatnio spędza dni bardzo spokojnie i leniwie - sporo się tuli, bawi z innymi kotkami, głośno oprotestowywuje przebieranie. Dodatkowo postawiła sobie ambitny cel zaprzyjaźnienia się z Dunią - i jak narazie idzie jej całkiem nieźle Do repertuaru przeuroczych zachowań ostatnio dołączyła czkawka - niestety nie udało sie całej nagrać, ale brzmiało to przesłodko.
Co robią kotki nadranem i czemu zostawiam im tyle fantów do brojenia w sypialni... - nagranie mniej więcej do 1:15, później można już tylko czekać na występ gościnny mrocznego buraska.
Niezniszczalne połączenie Miłka i Lusi - nigdy nie przestane wychodzić z podziwu z jakim hukiem Lukita potrafi samą sobą rzucić o ziemię
U Lukitki zdrowotnie bez zmian - czyli dobrze, wszystkie badania w normie, zęby ładnie wyglądaja po smarowaniu. W nastrojach też zdecydowanie przewaga pozytywnych - chociaż objawiających się byciem małym gremlinem...
Lusia w dobrym nastroju to Lusia psotna, zaczepiająca, ciągnąca Miłka za uszy, kradnąca małą elektronikę, próbująca wyrywać guziki. Sesje zabawowe troszkę ją uspojajają, ale zdecydowanie nie na długo.
Do tego jak zwykle jest rozgadana - jako tako nie miauczy, ale dość dużo ćwierka i wydaje dziwne piski z trzewi -_- Chęć na głębokie rozkiminy na temat życia i relacji z Miłkiem najintensywneij wchodzi o 3 nad ranem, polączona z tuleniem się i próbami lizania po twarzy.
Tak więc dużo radości, mała jest naprawdę słodka w dość żyłowiołowy sposób. Dla mnie najważniejsze jest, że świetnie dogaduje się z innymi futrami.
Jak spać to tylko pod przykryciem
Lukita z chwilowo wyczerpaną baterią
I niestety - okazało się, że pieluszak świetnie się bawi roznosząc żwirek...
Lukitka o dziwo upaly znosi jak narazie zaskakująco dobrze - mocno się martwilam czy nie będzie się potwornie odparzać, zwłaszcza że teraz miałam parę dni pracy z biura. Na szczęście narazie stan pupy pod kontrolą.
W międzyczasie Lusia odwiedziła moich rodziców i całkiem dobrze się bawiła - troszkę przekonała się do mojej mamy, szokująco nie tęskniła za Miłkiem, którego zawsze uważałam za jej miłość życia i ogólnie była przerozkoszna. Borys też doceniał jej towarzystwo - burasy nie wchodzą sobie w drogę.
Niestety kociałka jest też małym szkodnikiem, głownie przez swoją tendencję do psotnikowatości (która poza lekką destruktywnością jest mega rozkoszna). Paczcie co robiła z nowym fotelem 20 minut po rozpakowaniu... Nie przewidziałam takiego guzikowego entuzjazmu:
Poza tym kotka ma też przeurocze rozespane momenty, gdy wygląda i zachowuje się jak bardzo słodki pluszak:
No i oczywiście bez zmian najbardziej doceniana jest przez kolegę Miłka. Biedny Miłek wreszcie doczekal się kotka, który pozwala mu się myć. Jednak wcześniejsze, desperackie próby mycia śpiącego Borysa zahaczały o kategorię "życie na krawędzi".
Lusia miewa się dobrze. Ostatnio (razem z resztą stadka) miala nieco slabszy apetyt, ale niestety kotom doskwierały mocno upały. Nie wiem czy to możliwe, ale zrobiła się jeszcze milsza i bardziej urocza, chociaż zaczepiona w nieodpowiednim momencie potrafi "odpyskować". Zdecydowanie trzeba również pilnować przycinania pazurów, ponieważ potrafi wyhodować haczyki mocno uprzykrzające jej zamiłowanie do ugniatania. Na szczęście bez problemu (chociaż ze sporą dozą marudzenia) można ogarnąć jej pazury - tak naprawdę wystarczy jedna osoba
Lusia ze swoim bff, czyli Miłkiem
Lusia z dziadkiem Borysem, nienajlepszym wzorcem
Ugniatanie zawsze i wszędzie
Niestety i takie widoki się zdażają - Lusia wie, że ciągnięcie za rzepy może skutkować rozpięciem pieluszki, więc trzeba uważać przy przewijaniu, żeby ładnie przylegały.
Lusia przyjęła mnie w gości bez większego skrępowania Okazało się, że niezła z niej modelka do sesji foto! Ku mojemu zdziwieniu Lukita potrafi zasuwać w ferworze zabawy z taką prędkością, że nawet tryb zdjęć sportowych nie zawsze sobie z nią radzi Lusia wie, czego chce - np. jak chce akurat mordować pluszową fretkę, to tym się zajmuje z pełnym oddaniem. Jak nie chce smaczka w nagrodę za harce, to po prostu go obśmieje i bez żalu zostawi na pożarcie innym futrom. Jak ma ochotę, to da się też wylizać rezydentowi, który wydaje się być w Lukicie zabujany po uszy
Zapomniałabym, a to trzeba pokazać! Lusia podczas odwiedzin dała się nawet namówić na zwiedzanie tunelu Czyż nie wygląda tu jak prawdziwy tygrys predator?
Ku mojemu zdziwieniu Lukita potrafi zasuwać w ferworze zabawy z taką prędkością, że nawet tryb zdjęć sportowych nie zawsze sobie z nią radzi
Wierz mi, też byłam w szoku gdy mała zaczęła dochodzić do siebie - "niepełnosprawny kotek" z motorkiem w dupce i całkiem niezłą siłą wybicia.
crestwood napisał/a:
Zapomniałabym, a to trzeba pokazać! Lusia podczas odwiedzin dała się nawet namówić na zwiedzanie tunelu Czyż nie wygląda tu jak prawdziwy tygrys predator?
Lukitka ma się dobrze - staramy się zejść z wagi jaką zyskała bezczelnie objadając dziadka Borysa w lipcu i sierpniu. Mała delikwentka na szczęście jest wyjątkowo ruchliwym kotem, więc jest szansa na skuteczność odchudzania. Niestety jest też niepoprawnym żarłowkiem - czasem mam wrażenie, że próbuje kupe mechanicznie przepchnąć objadając się do rozpuku o ile się jej nie przypilnuje, aby nie wyjadała innym.
Lulu zaliczyła kontrolę weterynaryjną, wszystko u niej dobrze. Jak na kota zachowywała się całkiem przyzwoicie, ale jak na swoje zazwyczaj miłe standardy dość skandalicznie - narobiła dość dużo wrzasku i nie dała sobie pobrać moczu. Musiała mieć gorszy dzień, bo w domu też się dąsała. Na szczęście dużo zabawy i człowieka w weekend udobruchały małą.
Jesień Lukita rozpoczęła z przytupem i to niestety niezbyt pozytywnym - udało jej się ukruszyć ząb, do tego na tyle wyczynowo, że ubytek powstał od strony paszczy... Jak do tego doszło pozostanie zagadką prawdopodobnie na wieki. Narazie ząbek widziała pani doktor prowadząca Lusię, ale niedługo mała zaliczy również konsultację u stomatologa.
Niestety pogorszyły się również Lusiowe parametry wątrobowe, które będą niedługo wymagały ponownego skontrolowania.
Sama głowna zainteresowana nie za wiele sobie robi z nowych okoliczności zdrowotnych. Szaleje z Miłkiem, bawi się każdą zabawką, skacze intensywnie po wszystkich drapakach. Tylko za Dunią właściwie nie przepada
U Lusi nie za dużo nowego - w przyszłym tygodniu jedziemy na zębową kontrolę, poza tym dni płyną leniwie. Co nie znaczy, że kota dużo śpi, mała jest raczej z tych biegających, skrzeczących i wskakujących na co się da Zwłaszcza jeżeli w szaleństwach będzie jej towarzyszył bff Miłek.
Lukita i Miłek w filmie pt. "och nie Lukitko, nie rób mi tak - powiedział Miłek wypychając Lusi łapy do pyska"
W ramach walki z jesienną szarugą powspominajmy cieplejsze dni - Lukicie latem się nie nudziło, dzięki uprzejmości cioci szaszgali zaliczyła wypad na działke z mnóstwem zajęć terenowych (zazwyczaj zwieńczanych gubieniem pieluchy i objadaniem się trawą).
A tutaj widać typową postawę Lukity - czyli przycupywanie na całej stopie:
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]