Fundacja 'Koci Pazur' Strona Główna Fundacja 'Koci Pazur'
Fundacyjne forum kociarzy z Poznania

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: Misia
Wto 21 Wrz, 2021 17:46
Szejk
Autor Wiadomość
Niebieska 
Niebieska

Wiek: 34
Dołączyła: 13 Paź 2017
Posty: 7376
Skąd: Poznań
Wysłany: Wto 15 Cze, 2021 16:07   Szejk

Ten kocur został zgłoszony nam jako kot ubrudzony (oblany?) smolistą substancją. W naszych głowach od razu rodzi się lęk, że to coś toksycznego, więc działamy tym pilniej. Prawdą okazuje się jednak tylko pierwsza część wiadomości - tak, kocur jest potwornie ubrudzony, ale… własną ropą… Zapach powala, zwierzak już na oko w bardzo złej formie ogólnej, zatem nasza wolontariuszka pędzi z nim do całodobowej kliniki (wszak jest niedzielny wieczór). Na miejscu lekarze dokonują wstępnych oględzin: zęby są w fatalnym stanie, a w jamie ustnej utworzyła się przetoka… Poza tym Kocurek jest skrajnie odwodniony i wychudzony, ma gorączkę prawie 40 stopni i powiększony brzuch. Zatem najpierw kroplówka, a w planach oprócz badań krwi - testy oraz USG.





Kocur na zdjęciach i filmach.
Ostatnio zmieniony przez Misia Wto 21 Wrz, 2021 17:46, w całości zmieniany 3 razy  
 
 
Niebieska 
Niebieska

Wiek: 34
Dołączyła: 13 Paź 2017
Posty: 7376
Skąd: Poznań
Wysłany: Wto 15 Cze, 2021 17:37   kocur odwodnienie

Kocurek przebywa na hospitalizacji. USG nie pokazało żadnych płynów w jamie brzusznej, więc wielkie uff! Wciąż jednak wygląda jak obraz nędzy i rozpaczy - ropa leje się z nosa i pyska, w uszach świerzb... :( Kocurek jest łagodny, ale obolały i bardzo buntuje się przeciwko zaglądaniu do paszczy. Nie je samodzielnie, trzeba go dokarmiać; nadal wymaga też płynoterapii, bo jest mocno odwodniony - przez to także wczoraj nie udało się pobrać krwi do badań. Próbka krwi na testy jaką udało się pobrać pokazała nam FIV i FeLV dodatnie :(
Dzisiaj weterynarze podejmą kolejną próbę i jeśli wyniki pozwolą na sedację, na cito trzeba będzie ogarnąć ten dramat, który biedak ma w pyszczku (w tym skontrolować przetokę). Trzymajcie mocno kciuki za pomyślne wieści, sytuacja pozostaje bowiem cały czas co najmniej niepewna... :(

 
 
Niebieska 
Niebieska

Wiek: 34
Dołączyła: 13 Paź 2017
Posty: 7376
Skąd: Poznań
Wysłany: Sro 16 Cze, 2021 06:06   przed zabiegiem

Wczoraj udałosię pobrać krew i mamy wreszcie wyniki badań - są na tyle dobre, że lekarze dali zielone światło i pacjenta będzie można poddać sanacji z ekstrakcją! :) Podczas remontu kociej paszczęki dokładnym oględzinom poddana zostanie także przetoka, która się w niej wytworzyła... Jeśli wszystko pójdzie gładko, wykonana zostanie również kastracja. Trzymamy mocno kciuki i patrzymy w przyszłość z większym optymizmem, zwłaszcza że kocur wyraźnie czuje się lepiej - wczoraj zaczął nawet sam jeść ❤

Zabieg dziś popołudniu!
 
 
Niebieska 
Niebieska

Wiek: 34
Dołączyła: 13 Paź 2017
Posty: 7376
Skąd: Poznań
Wysłany: Sro 16 Cze, 2021 14:51   zabieg

Kocurek jest już po zabiegu gruntownego remontu paszczęki :) Okazało się, że nie miał jednak w pyszczku przetoki - zalewająca kota ropa pochodziła w całości z zębów, których w ostatecznym rozrachunku usunięto aż osiem 😬 Kawalera przy okazji udało się też wykastrować. Zabieg przebiegł bez komplikacji - oby teraz było już tylko z górki!

Zobaczcie co biedak miał w pyszczku :(







Ostatnio zmieniony przez Misia Sro 14 Lip, 2021 07:27, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Niebieska 
Niebieska

Wiek: 34
Dołączyła: 13 Paź 2017
Posty: 7376
Skąd: Poznań
Wysłany: Czw 17 Cze, 2021 09:10   koniec hospitalizacji

Po zabiegu kocurek czuje się dobrze, je samodzielnie, ładnie przyjmuje leki ;)
Jest bardzo grzeczny i straaasznie gadatliwy. Teraz już zdrowotnie - odpukać - powinno być powolutku z górki :) Zabezpieczony w górę leków na czas rekonwalescencji musi zamieszkać w szpitalikowej klatce. Teraz czeka go kilka kontroli pozabiegowych, doprowadzenie do porządku wizualnego, powtórne badania krwi i powtórne testy za jakiś czas :) Można już zacząć się zastanawiać jakie imię nadać temu kawalerowi :)
 
 
Misia 
PRAWO / złoty wolo

Dołączyła: 04 Lut 2019
Posty: 586
Skąd: Rydzyna
Wysłany: Sro 23 Cze, 2021 06:57   

Od kilku dni ten uroczy kawaler jest u mnie - chyba nigdy nie miałam takiego kota :diabel: . Kocio jest przekochany, pięknie mruczy, uspokaja się przy człowieku i pozwala ze sobą zrobić wszystko (czyszczenie uszu też jest ok!), jednak największym problemem jest to, jak bardzo rzuca się na widok miski z karmą (a czasem nawet pustej miski). Z tego powodu zdarza się, że zakładam ochronną rękawicę, bo mam wrażenie, że kiedyś stracę rękę... ::
Trudno sobie wyobrazić, jak bardzo kocio cierpiał przez ten koszmar w paszczy, bo teraz próbuje nadrobić zaległości długotrwałego niejedzenia i jednocześnie najeść się na zapas :( . Na szczęście najgorsze ma już za sobą i mam nadzieję, że niedługo zrozumie, że pełna miseczka zawsze będzie na niego czekać.



Najlepszą metodą podawania posiłków jest rzucanie smaczka w głąb klatki, by odwrócić uwagę kocurka, a następnie wkładanie do klatki misek - najpierw jednej, z niewielką ilością karmy, by kocio miał czym się zająć, a następnie drugiej, z posiłkiem właściwym. Na szczęście kawaler jest niewybredny i czegokolwiek bym nie podała, zostaje wciągnięte z apetytem. Wszystkie wkładki w postaci leków lub suplementów również są pochłaniane w tempie ekspresowym.

Natomiast brak podania smaczka skutkuje takim zachowaniem:


Niestety kocurek nadal smarka ropą i nadal ma biegunki :( . Dziś czeka nas wizyta kontrolna, trzymajcie więc kciuki!
 
 
Misia 
PRAWO / złoty wolo

Dołączyła: 04 Lut 2019
Posty: 586
Skąd: Rydzyna
Wysłany: Sro 23 Cze, 2021 21:44   

Po wizycie kontrolnej wieści takie sobie - kocur nadal smarka ropą i krwią. Kończymy antybiotyk i wdrażamy lek przeciwzapalny. Niestety zauważyłam też, że nasz kawaler bardzo często odwiedza kuwetę i często wychodzi z niej po dłuższej chwili, bez oddawania moczu. Zrobiliśmy więc usg - obraz nerek nie jest tragiczny, jednak śledziona i trzustka są mocno powiększone. Przy okazji pobraliśmy mocz do badania - latające w próbce paprochy było widać z daleka :( . Do serii leków dorzucamy kolejne, ale kocio i tak tego nie zauważa - łyka wszystko w karmie.

Muszę przyznać, że jest bardzo grzecznym i dzielnym pacjentem. Co prawda protestował tylko przy zaglądaniu w paszczę - w końcu po tak długotrwałym bólu zapewne nadal ma odruchy obronne :( . Na szczęście wszystko goi się prawidłowo. Na usg był natomiast tak wyluzowany, że... zasnął, a obudził się dopiero podczas punkcji pęcherza :: .



Z uszami też jest już nieco lepiej, jednak drapanie nadal nie ustaje, a w dodatku na głowie ma mocno podrażnioną i zaczerwienioną skórę:


Patrzcie, jaki to miziol ;)
Ostatnio zmieniony przez Misia Sro 14 Lip, 2021 07:28, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Misia 
PRAWO / złoty wolo

Dołączyła: 04 Lut 2019
Posty: 586
Skąd: Rydzyna
Wysłany: Wto 29 Cze, 2021 09:14   

U kocurka niestety brak poprawy - co jakiś czas sika po parę kropli, następnie opróżnia pęcherz z całodniowych zapasów tak, że nie ma suchego kawałka żwirku w kuwecie. Sraczka pojawia się i znika pomimo podawania niezbyt tłustej karmy, ale czeka nas jeszcze jedno odrobaczanie i badanie kup. Po skończonym antybiotyku ropne smarki wróciły w zwiększonych ilościach i widać, jak żółte gęste glutki wypływają z nosa, przez co nasiliło się też charczenie.

Apetyt dopisuje, choć nie wiem, czy to przez regularne posiłki, czy przez utratę węchu, ale kocio coraz mniej rzuca się na klatkę, kiedy widzi miseczki. Do niedawna trzeba było wrzucać smaczek w głąb klatki, by wstawić miseczkę z niewielką ilością karmy i lekami, a później miseczkę z posiłkiem właściwym. Teraz po otwarciu kennela przede wszystkim trzeba chłopaka miziać - głaski przyjmuje ochoczo, cicho przy tym mrucząc (i głośno smarkając)...

Kocurro, jak tylko nabierze trochę masy, będzie pięknym kawalerem - na razie jednak jest bardzo wychudzony, a kiedy się go dotyka, pod skórą czuć tylko kości :(



 
 
Misia 
PRAWO / złoty wolo

Dołączyła: 04 Lut 2019
Posty: 586
Skąd: Rydzyna
Wysłany: Czw 08 Lip, 2021 21:23   

Kocio w końcu doczekał się imienia - został Szejkiem :: . Choć nie o pokładach takiej ropy marzymy...

Szejk zaliczył niedawno kolejną wizytę u weterynarza, bowiem zatkany nos coraz bardziej utrudniał mu egzystencję. Wróciliśmy wyposażeni w kolejną serię antybiotyku i leki do nebulizacji. Szejki jest bardzo grzecznym kotkiem i wchodzi do transportera - zazwyczaj zachęcony smaczkami - a następnie dzielnie czeka, aż te nebulizacje skończymy.

Ataki kichania pojawiają się coraz rzadziej, jednak kiedy już są, to trwają w nieskończoność. Na szczęście kocio już mniej charczy.

Kolejna dobra wieść to zażegnany problem ze świerzbem, stanem zapalnym skóry na głowie i z oddawaniem moczu. Szejki sika regularnie, ilość moczu też jest bardzo zadowalająca :) .

Smarkotek:


I po nebulizacji:


 
 
Misia 
PRAWO / złoty wolo

Dołączyła: 04 Lut 2019
Posty: 586
Skąd: Rydzyna
Wysłany: Wto 13 Lip, 2021 21:45   

Zaczęło się całkiem niewinnie, od dłuższych drzemek i mniejszego zainteresowania moją osobą, kiedy chodziłam po pomieszczeniu. Szejk czasem podnosił głowę i patrzył na mnie z zaciekawieniem, najczęściej jednak wyglądał tak:



i ożywiał się dopiero, kiedy zabierałam puste miseczki i przynosiłam pełne. Jedzonko z wkładkami znikało bezproblemowo i było tak do piątku. W sobotę rano śniadanie było niedojedzone, ale myślałam, że po prostu Szejk już skumał, że jedzonko już zawsze będzie. Obiad zaledwie liznął, a poobiednią drzemkę postanowił uciąć sobie w kuwecie:





Kolacji już niestety nie tknął. W niedzielę rano było jeszcze gorzej - na widok śniadania kocur jedynie otwarł oczy i nawet nie ruszył się z posłanka :(



Już w niedzielę Szejk dostał podskórne kroplówki. Do kuwety nadal chodził - bardzo często - chociaż nawet nie miał siły zakopywać tego, co tam zostawiał. W poniedziałek zaczęliśmy Szejka dokarmiać. Popędziliśmy też do weterynarza, by sprawdzić, co się dzieje. Zrobiliśmy badania krwi - zadziwiająco dobre jak na stan ogólny kocura - RTG, które uwidoczniło nam "szczęśliwe" życie na wolności i pełno śrutu w tym kruchym i wychudzonym ciałku, no i USG, gdzie obraz nerek i trzustki nie jest dobry - jest dużo gorszy niż był przy pierwszym badaniu. Do tego są powiększone węzły chłonne, a w otrzewnej zbiera się płyn - było go zbyt mało, by pobrać do badania, więc czeka nas jutro kontrola.

Do tego wszystkiego dochodzi nadal ropny wypływ z nosa, szmery na płucach, opuchnięte łapy, wysoka gorączka, nadżerki w pyszczku i stan zapalny wokół korzeni i zębów, które pozostały po pierwszej sanacji :( .

Szejk dostaje obecnie kroplówki dożylne, do antybiotyku doszły leki przeciwbólowe. Na szczęście podjada trochę karmy, jednak nie jest w stanie sam wstać do miski, więc zjada to, co podam mu na ręce.



Nie jest dobrze z chłopakiem, wygląda bardzo mizernie. Trzymajcie kciuki, by Szejk nie miał pozytywnego kolejnego F... - jak gdyby FIV i FeLV to było za mało :(
 
 
Misia 
PRAWO / złoty wolo

Dołączyła: 04 Lut 2019
Posty: 586
Skąd: Rydzyna
Wysłany: Sob 17 Lip, 2021 21:33   

U Szejka dużo lepiej ;) . Nadal nie ma rewelacji, na szczęście ilość płynu w otrzewnej znacząco się zmniejszyła - nawet niemożliwe było jego pobranie. Wszystko wskazuje na to, że rozhulał nam się bardzo poważny stan zapalny jelit - wdrożyliśmy zatem leki przeciwzapalne i zmieniliśmy karmę na gastro intestinal. Antybiotyk też podajemy silniejszy i już po kilku dniach widać efekty - zdecydowanie większy apetyt (Szejk w końcu sam je, nie trzeba go zachęcać), pierwsze ładne kupy, a przede wszystkim brak kichania i smarków. Mam nadzieję, że wyszliśmy z największego dołka zdrowotnego, że teraz będzie już tylko lepiej i będziemy mogli się skupić na dalszym leczeniu tego, co jeszcze wyleczyć trzeba. Nadal podajemy kroplówki, choć już w mniejszych ilościach.







Kontrola w przyszłym tygodniu - obyśmy usłyszeli tylko dobre wieści ;)
 
 
Misia 
PRAWO / złoty wolo

Dołączyła: 04 Lut 2019
Posty: 586
Skąd: Rydzyna
Wysłany: Sro 11 Sie, 2021 21:51   

Zdrowotna sinusoida nadal trwa. Szejk czasem wita mnie pięknym mruczeniem, a następnego dnia gęstymi zielonożółtymi smarkami, które zwisają mu do ziemi :shock: . Po załamaniu, które miał miesiąc temu, antybiotyk podziałał przez tydzień i smarki wróciły. Wróciło też potworne ślinienie się, chociaż w paszczy wszystko wygląda dobrze. Zrobiliśmy RTG, wypłukano zatoki - na drugi dzień wszystko wróciło. Czekamy na wyniki wymazu z nosa, może pokaże, czy nie siedzi tam jakaś bakteria oportunistyczna, którą moglibyśmy w końcu wybić celowanym antybiotykiem.
Tymczasem na USG znów widać pogorszenie stanu śledziony - obraz gorszy niż ten sprzed trzech tygodni.

Szejk nadal dostaje - kolejny już - antybiotyk, jesteśmy w trakcie kuracji cykloferonem, podajemy też suplementy mocno podbijające odporność. Niestety częste wizyty u weterynarza, wenflony, kroplówki i zastrzyki odbijają się na Szejku dość mocno - kolejny raz przez to wszystko przestał sikać :( Choć jest łagodnym i bardzo współpracującym pacjentem, to jednak droga do zdrowia jest dla niego stresująca.

I kiedy w klatce wygląda całkiem dobrze:


to w gabinecie widać, jak biednie nadal wygląda...




I pomimo wszystkiego, co wokół niego człowiek musi robić, Szejk kocha człowieka i jest wdzięczny za każdą minutę, jaką się jemu poświęca. To wspaniały kot, który - mam nadzieję - zostanie dostrzeżony i znajdzie dom stały bądź tymczasowy, by tam mógł cieszyć się głaszczącą ręką częściej niż kilkanaście minut dziennie.

 
 
Misia 
PRAWO / złoty wolo

Dołączyła: 04 Lut 2019
Posty: 586
Skąd: Rydzyna
Wysłany: Wto 07 Wrz, 2021 09:53   

U Szejka raz źle, raz gorzej :( Proboost ani kuracja cykloferonem nie dały żadnego rezultatu. Powtórne testy FIV i FeLV wyszły dodatnie - obydwa... Nadal bywają dni, kiedy nie ma smarków, coraz częściej jednak są takie, kiedy smarki tak bardzo przeszkadzają w jedzeniu, że kocio zwraca żółtozieloną karmę do miski :( Z pobranego wymazu z nosa wyhodowaliśmy gronkowca, bardzo opornego w leczeniu.

Leczenie Szejka konsultujemy teraz we Wrocławiu, jednak w obecnym stanie Szejk nie może być poddany narkozie przez zawalone ropnymi smarkami górne i dolne drogi oddechowe. Nebulizacje nie dają żadnego efektu. Znów niestety pojawiają się nieznaczne obrzęki łap, a ciśnienie jest dość mocno obniżone - zupełnie jak te dwa miesiące temu, kiedy walczyliśmy ze stanem zapalnym jelit. Czeka nas konsultacja u kardiologa. Pomimo suplementacji probiotykami, wróciły biegunki.

Kiedy Szejki nie smarka, jest przepięknym kotem, chwilami nawet całkiem aktywnym na tej niewielkiej klatkowej przestrzeni - sam się nie bawi, ale czasem i tylko na chwilę wykazuje zainteresowanie wędką. Jest w pełni obsługiwalny i można robić przy nim wszystko, dopóki nie próbuje się zajrzeć do paszczy. Niedawno odwiedziła go jedna ciocia, która zrobiła mu kilka zdjęć:










Codzienność jednak nie jest już tak kolorowa :(


 
 
Misia 
PRAWO / złoty wolo

Dołączyła: 04 Lut 2019
Posty: 586
Skąd: Rydzyna
Wysłany: Wto 21 Wrz, 2021 18:17   

Szejka nie ma już z nami :( Śmierć zabrała go dziś w nocy nagle i niespodziewanie, przez co tym bardziej trudno jest się z tym pogodzić. Jeszcze wczoraj było wszystko dobrze...
Stan Szejka od samego początku nie był dobry, ale od jakiegoś czasu był stabilny. Niestety nie wiemy, ile żył na wolności, ewidentnie sobie tam nie radząc, ale nawarstwiające się choroby sprawiły, że organizm się poddał :(

Miał być u mnie ledwie dwa tygodnie, został na dłużej. Ale nawet te trzy miesiące to zbyt krótko. To zawsze zbyt krótko :( . Przynajmniej przez tyle czasu byliśmy w stanie zapewnić mu opiekę, pełną miskę, ciepłe schronienie i suche posłanko. Przez te trzy miesiące był kochany i zaopiekowany, a wielu ludzi kibicowało mu w czasie zmagań z chorobami.

Nigdy nie zapomnę tego głodomora, jego bystrych oczu i głośnego mruczenia, kiedy były te lepsze, mniej smarkate dni... Ani tego, jak bardzo ufał człowiekowi i wtulał się w każdego, kogo zobaczył...

Żegnaj, kocie... takiego Cię zapamiętam:
 
 
miyazawa 

Dołączyła: 29 Cze 2017
Posty: 1008
Skąd: .......
Wysłany: Wto 21 Wrz, 2021 19:27   

Tak bardzo mi przykro... :( Pamiętaj, że przez te kilka miesięcy miał cudowną opiekę. Możliwe, że nigdy wcześniej takiej nie miał... Trzymaj się... :pociesza:
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
x
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies.
Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]