Dwa tygodnie Milki w nowym DT za nami...Ah, cóż to był za burzliwy czas!
Na początku, kicia chowała się pod szafami, łóżkiem, była cały czas spięta i chowała głowę 'w piasek'...
Jednak ku mojej uciesze ładnie korzystała z kuwetki i wyjadała całe jedzonko (co prawda pod osłoną nocy, ale dobre i to). Gdy zapadał zmrok i wszyscy szli spać, zaczęliśmy słyszeć dziwne dzwięki. I cóż to mogło być? Okazało się, że Milka bawiła się wszystkimi zbawkami, które zostawiałam na podłodze i zwiedzała wszystkie zakamarki naszego mieszkanka. Z ciekawości aż ustawiłam kamerę i rzeczywiście- jak tylko domownicy znikali z jej pola widzenia, to ze spiętego i wystraszonego kota robił się nagle mały, ciekawski dzikusek.
Cały czas staramy się rozwiązać zagadkę dlaczego całymi dniami mimo zachęt nie chce nam towarzyszyć i na próbę głasków reaguje syczeniem (mimo podawaniu Zylkene), a w nocy zachowuje się jak gdyby nigdy nic. No cóż- pozostaje chyba jedynie czekać
A więc tak...mineły kolejne, prawie dwa tygodnie i trochę się u nas dzieje. Przysunełyśmy tapczan do ściany i Milka już się za nim nie chowa. Oczywiście znalazła sobie inne, bezpieczne miejsce. Całe szczęście jednak bardziej 'na widoku'- ma swój ulubiony kącik w pokoju i chowa się za doniczką. Ma tam swój kocyk i ulubione zabaweczki. A gdy ma ochotę się 'odizolować', to patrzy na nas z góry...
Zdecydowanie lubi wysokości i potrafi zeskoczyć z szafy prosto na podłogę...Ja nie wiem jak ona to robi
Ostatnio odkryłam, że ma wielkie pokłady instynktu łowczego i znalazłyśmy nową, ulubioną zabawkę- piórka! Muszę jej sprawić wędkę z kolorowymi piórkami bo pięknie się wtedy bawi, oczywiście wszystko w bezpiecznej odległości od człowieków. Bo przed głaskami nadal ucieka...
Za to w nocy wstępuje w nią mały diabełek i bawi się wszystkim- dywanikiem, zabawkami, nakrętkami...Pracujemy nad tym, aby trochę zmienić jej rytm dnia, ale idzie to dosyć opornie. Trzymajcie kciuki, aby mała otworzyła się trochę na człowieka...nadal czeka ją zabieg sanacji i czipowanie. Na razie jednak nie ma na to szans bo najpewniej Milka znów by się wycofała i wrócilibyśmy do punktu wyjścia.
U nas za dużo się nie zmieniło od poprzedniego wpisu. Staram się dostrzegać mimo wszystko chociaż te małe zmiany- Milka coraz częściej leży w pozycji bochenka lub sfinksa. Widać, że umie się zrelaksować i chyba czuje się u nas całkiem nieźle
Choć widać, że nie do końca pasuje jej takie wygodne życie- ma łowiecką duszę i uwielbia polować na ofiarę w postaci piórek na wędeczce, którą wymęczyła niemal do cna. Tylko podczas takich zabaw 'łowieckich' zapomina się i podchodzi bliżej człowieka- uwielbia się bawić! Niestety poza tym nadal nie pozwala się dotknąć a wszelkie próby zwieńczone są ostrzegawczym sykiem...
No cóż...chociaż za dnia głównie śpi i trzyma się z daleka od nas, to obserwujemy ją z wielkim zaciekawieniem- czasem robię z Milcią zawody kto szybciej mrugnie
Kicia cały czas przyjmuje Zylkene i wdrożymy jej dodatkowo KalmVet- mam nadzieję, że uspokajacze, czas i cierpliwość zostaną zwieńczone przynajmniej akceptacją człowieków w jej nabliższym KOToczeniu
Na koniec krótki filmik z zabaw- patrzcie jaki ma refleks!
Tylko podczas takich zabaw 'łowieckich' zapomina się i podchodzi bliżej człowieka- uwielbia się bawić! Niestety poza tym nadal nie pozwala się dotknąć a wszelkie próby zwieńczone są ostrzegawczym sykiem...
Milka cieszy się ze słoneczka i coraz śmielej zwiedza mieszkanko w poszukiwaniu wygodnego miejsca do wylegiwania się. Upatrzyła sobie poduchę w kuchni
No i niestety zdarza się wskoczyć na stół...Ale szybko wybijamy jej ten pomysł z głowy!
Trzeba uważać co się zostawia na stole w kuchni, bo węch ma doskonały i od razu wyniucha jak jest tam coś pysznego. Przyłapana na pałaszowaniu kurczaczka:
A po jedzonku czas na siestę
Z mniej pozytywnych rzeczy, to upatrzyła sobie jeden tapczan i jak zostawimy otwarte drzwi od pokoju w którym on się znajduje, to Milcia się tam zakrada i siusia na łóżko... Będziemy obserwować czy to się będzie zmieniać- na razie mała ma częściej zmienianą i czyszczoną kuwetkę.
u Milki w zasadzie bez zmian...cały czas zachowuje bezpieczny dystans, choć jak przychodzi pora karmienia to hamulce jej trochę puszczają i nie jest taką upartą panną na jaką wygląda. Jak kładziemy jej miskę pod pyszczek to nawet uda się kilka razy ją pogłaskać i zdarza jej się barankować rękę karmicielki, jednak poza tym nie ma mowy o bliższym kontakcie...
W wolnych chwilach Milka korzysta z uroków ładnej pogody i zwiedza balkonik:
Miejscówka ta sama, Milcia bardzo lubi kable- leżeć na nich lub obok nich:
Lato nie sprzyja hopkirkom i ganianie za zabawkami odchodzi na boczny tor jak można się nie przemęczać i leżeć na chłodnych panelach...no i oczywiście kabelkach
Dzisiaj Milka opuściła mój dom tymczasowy. Mam nadzieję, że będzie miała szansę aby rozkwitnąć- może uda się to w towarzystwie innych kociaków. Trzymam za nią mocno kciuki i czekam na dalsze wieści o tej krówce. Bardzo dziękuję Emi za pomoc w kilkukrotnym złapaniu tej małej uciekinierki- na badania krwi, zabieg sanacji i dziś. Było to nie lada wyzwaniem. Mała czeka na nowy dom, powodzenia krówko
Milka po stracie DT trafiła do szpitalikowej klatki, co spowodowało u niej tak duży stres, że przez pierwszą dobę nie mogła się załatwić do kuwety. Niestety nie obyło się bez pomocy w tym temacie. Na szczęście po jednorazowym podaniu leku, ku naszej uciesze Milka zrobiła ogromna kałużę.
Po opowieściach spodziewałyśmy się kotki mocno wycofanej i niedotykalskiej. Jakże ogromne było nasze zdziwienie gdy przy pierwszym spotkaniu, po krótkiej sesji miziankowej Milka rozmruczała się, zaczęła wtulać łepek w dłoń, a nawet pokazywać brzuszek... I to nie jednej, wybranej osobie, a prawie każdemu kto ja odwiedził i poświęcił swój czas. Milka może nie jest kotem na kolankowym ( jeszcze ) ale z pewnością nie jest to dzikuska stroniąca od człowieka. Milka potrzebuje spokoju, czułości i cierpliwości w kontakcie z opiekunem, dlatego szukamy dla niej domu, który da jej czas na otwarcie się
Milka nie chowa się już za swoim poslankiem, obserwuje wolontariuszki, z zaciekawieniem patrzy co dzieje się w szpitaliku podczas dyżurów, no i najważniejsze Milka daje się głaskać, coraz częściej nadstawia główkę do mizianek.
Wiek: 33 Dołączyła: 05 Maj 2018 Posty: 144 Skąd: Poznań
Wysłany: Pon 04 Paź, 2021 09:36
Warto dodać, że w ostatnim czasie Milusia przesła sanację, podczas której pozbyła się aż 9 zębów
Zabieg przeszedł bez komplikacji, a kicia szybko wróciła do siebie.
Milka już nie tylko nadstawia główkę do miziania, ale po chwili głaskania wystawia tez brzusio. Z dnia na dzień coraz bardziej nam rozkwita , tylko szkoda, że w szpitalikowej klatce, a nie na kanapie
Z Milcią znamy się już nieco lepiej i zobaczcie sami jak koteczka się zachowuje Ten fikołek na początku i przeciąganie łapek na końcu po prostu mnie rozbrajają
Pochwalić trzeba też koteczkę bo wcale nie wybrzydza przy jedzeniu tak jak wcześniej i ładnie zjada co dają
W zeszłym tygodniu Milka zaliczyła swoje pierwsze szczepienie i niestety pani doktor zaglądając w paszczę powiedziała, że reszta ząbków także pozostawia wiele do rzeczenia Prawdopodobnie to nie koniec wizyt dentystycznych Milki.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]