Walerian
Moderatorzy: crestwood, Migotka
Walerian wyszedł z tego strasznego kryzysu... Pewnego dnia po prostu zjadł mięso z kurczaka. Co prawda nie standardowo z miski, tylko rzucane małymi porcjami gdzie popadnie, ale zjadł. Chyba obudził się wtedy w nim dziki, polujący na zdobycz zwierz
, choć wyglądało to dość groteskowo, gdy jeszcze bardzo słaby podchodził na drżących łapach do mięcha
Od tej pory je sam, czasem nawet sporo. Objawy mocznicy są mniejsze, również te, które wcześniej można było wyczuć.... nosem. Dalej Walerian dostaje miliony leków i codziennie kroplówki dożylne. Jest kontaktowy, zaczął znów spać na kanapie i nie ukrywa się w swojej "gawrze". Tylko mimo lepszego samopoczucia przestał wychodzić z pokoju, w którym przebywał w najtrudniejszych chwilach. Teraz rewir Waleriana to salon i balkon
I tak, jak pisałam wcześniej, towarzyszy nam przy kawce

I nawet czasem stojak z kroplówką wędruje za Walerianem na balkon
W poniedziałek Walerian ma kontrolę. Bardzo dziękujemy za wcześniejsze kciuki i prosimy o dalsze




I nawet czasem stojak z kroplówką wędruje za Walerianem na balkon

W poniedziałek Walerian ma kontrolę. Bardzo dziękujemy za wcześniejsze kciuki i prosimy o dalsze

- KrisButton
- Posty: 3711
- Rejestracja: 18 lis 2014, 14:17
- Lokalizacja: Luboń
Takiego go zapamiętam: mądry, piękny, olbrzymi kocur patrzący prosto w oczy i zagadujący do człowieka… Nawet, gdy czuł się gorzej, to towarzyszył nam i się przytulał, albo ochoczo reagował na komendę: „Na brzuszek”

Mimo pokaźnego stadka, które zostało w domu, to i tak odczuwamy pustkę… Tyle chwil spędzonych z Walerianem, wspólne kawki na balkonie… A teraz już bez niego…
Walerian odszedł na własnych zasadach, nie tak, jak było zaplanowane. Ale przedtem dostał zadanie: odnaleźć tam, za Tęczowym Mostem, rezydentki z domu tymczasowego: Kasię, Melę i przede wszystkim Kicię, której dorównywał intelektem i z którą na pewno znajdą nić porozumienia.
Walerianku, do zobaczenia!!!
