Pomysłowość ludzi do pozbywania się problemów wciąż mnie zadziwia.
Figusia znalazłam w klatce łapce, którą zastawiam do złapania kotów na kastrację. Siedział w niej biedny, skulony, przerażony i głodny, pewnie przez całą noc. Nie mógł sam się do niej dostać, bo tego wieczora jej nie zastawiałam, po prostu leżała tam zamknięta. Ktoś najwyraźniej zorientował się, że to prosty i wygodny sposób by kociakowi "pomóc." Nie miał nawet na tyle odwagi, żeby zapukać do moich drzwi porozmawiać, zapytać czy poprosić.
Gdy wyciągnęłam biedaka, rozkrzyczał się w niebogłosy, rozżalony, brudny, zapchlony i zakleszczony wtulił się mi w szyję i wczepił pazureczkami. Maleńka zaledwie ośmiotygodniowa kuleczka nieszczęść. Serce mi się rozdarło. Niestety był zupełnie sam, nie znalazłam w pobliżu żadnych innych młodych kociąt ani matki. Co dzień obserwuję ten teren. I to mnie tymbardziej upewnia, że sam tam nie zawędrował, ktoś go tam przyniósł.
Na szczęście znalazły się środki, by przyjąć dzieciaka na stan fundacji a mój dom będzie dla niego domem tymczasowym, dopóki nie wyleczymy nieboraczka i wyadoptujemy
Fugulek jest już po pierwszych oględzinach u weterynarza. Pozbyliśmy się kleszczy, pcheł i leczymy świerzb, poza tym maluch zdaje się być całkiem zdrowy, Fif/ Felv ujemne.
Dziś już szczęśliwy i jak na kociaka przystało rozbrykany do granic możliwości. A charakterek ma nietuzinkowy
Poznajcie pięknisia
Ostatnio zmieniony przez saszka Czw 10 Paź, 2024 23:12, w całości zmieniany 2 razy
Tak, też chciałem napisać co o tym myślę, ale wczoraj darowałem sobie "rant" - skoro już temat poruszony, to dziś sobie nie daruję :
Tabliczki na drzwiach Fundacji mieć nie można, bo idioci zostawiają koty w pudełkach. Klatki-łapki zostawić nie można, bo sytuacja jak wyżej. No cholera jasna, w rzeczy samej - niedługo trzeba będzie chodzić z automatycznym działkiem obronnym, bo ktoś zobaczy że lubimy koty i zostawi nam kociaka w płaszczu na wieszaku, albo na wycieraczce...
Głaski dla Figusia... Dobrze, że tak trafił, źle, że ktoś go tak "wyrwał" innych kociąt/matki.
Figulek jak to, małe kocie nie przestaje dokazywać dniami całymi. Wszędzie jest go pełno, ciekawi go każda rzecz, która pojawi się w zasięgu jego wzroku. Ogólnie jest wszędzie, i gdzie tylko można wepchnąć nos, to go tam na pewno wepchnie. Nauczył się przesuwać drzwi od szafy i notorycznie wyciąga z niej wszystko co da się wyciągnąć. Lubi też być brany na ręce, bo wspinanie się po karku lub plecach, jest takie zabawne i interesujące, przecież im wyżej , tym świat jest ciekawszy Wspinanie się po nogawce albo skakanie z jakiegoś wyższego miejsca na moje plecy, też jest wesołe ( szkoda, że nie dla mnie) Upodobał sobie mój duży palec u nogi i nie przestaję sprawdzać, jak też może smakować, gdyby udało mu się kawałek odgryźć, bo zdecydowanie największą jego pasją jest przecież odkrywanie rozkoszy podniebienia, co kończy się tym, że po posiłku wygląda jak puchata biało -ruda piłeczka z ogonkiem i uszami. Jego miłość do pożywienia jest tak wielka, że rzuci się na wszystko co pachnie jedzeniem, próbując mi nawet wepchnąć swój pyszczek do ust z zamiarem wyciągnięcia kanapki z pomiędzy zębów . A odkąd zamieszkał w pokoju z Anielką i Nishą jest już tylko gorzej. Chaos ! Ten jeden wyraz wystarczy, by w pełni opisać co się teraz w mojej sypialni, którą zamieszkują, te puchate stwory, zadziało. Nielegalne wyścigi i skoki przez moją głowę podczas snu nocą, to tylko jeden z przykładów, który zrozumie tylko osoba doświadczająca czegoś podobnego, Wspomniałam już o obgryzaniu mi palucha, czy wskakiwanie z nienacka na plecy podczas gdy w skupieniu pracuję. To dopiero zabawa dla tego zwariowanego duetu Anielki i Figusia. Zmówiły się te dwa małe czorty przeciwko mnie już od dnia pierwszego.
Ale jak już wyczerpią im się bateryjki oczom ukazuje się zgoła całkiem inny widok, roztapiający serce i myśli. Dwie piękne puchate, niewinne stworzonka, śpiące wtulone w siebie, oddychające cichutko, miarowo. Takie grzeczne aniołeczki. Karcę się wówczas w myślach za niecne zamiary wobec nich. Wstyd przyznać się jakie.
Figuś ma się dobrze wręcz wyśmienicie. Bo to kotek wyjątkowy i cudowny. I dobrze o tym wie. Człapie po mieszkaniu z wyprostowanym ogonkiem jak antenka, dumnie i z pewnością siebie oraz całkowitą świadomością o swej zajefajności. Nie ma w nim ani ksztyny nieśmiałości czy skromności i dobrze bo, to kocio poprawne, behawioralnie wręcz idealne 🤪
Figuś opuścił swój tymczas i zamieszkał w swoim własnym domku na zawsze, gdzie został przyjaźnie przyjęty przez kocią siostrę i codziennie rozpieszczany jest przez swych nowych kochających rodziców
Tak czule żegnała Figusia jego siostrzyczka Anielka z domu stałego
A tutaj z nową siostrzyczką
Tak mi tu jest wygodnie
Nie martwcie się o mnie kochane ciocie, jestem tu szczęśliwy
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]