W niedzielę trafił do całodobowej kliniki w celu ustalenia, czy jego stan jest stabilny. Zrobiono mu zdjęcia RTG, które pokazały zwyrodnienie klatki piersiowej, mostka i kręgosłupa. Małżowina lewego ucha jest zniekształcona, w kanale słuchowym pionowym znajduje się znaczna ilość wydzieliny ropno-woskowej przez co dostęp do kanału poprzecznego jest utrudniony i uniemożliwia przeprowadzenie pełnego badania. Co więcej obecnie mały nie słyszy. Ten stan może także powodować charakterystyczny sposób, w jaki przechyla główkę. Dostał krople, które stosujemy dwa razy dziennie. Mają na celu oczyszczenie kanału, by można było przeprowadzić należyte badanie - w lewym uchu możemy mieć do czynienia z polipem. Zęby również ma w tragicznym stanie: duże ubytki, znaczny kamień nazębny na trzonowcach, odsłonięte furkacje pozostałych siekaczy, widoczny pozostały korzeń kła lewej szczęki. Wiemy zatem, że za jego opuchnięty pyszczek odpowiada sytuacja w paszczy.
Wczoraj próbowałam zdobyć kompleksową wizytę, ale niestety się nie udało. Trafił na taką dzisiaj. Do powyższych problemów do listy możemy dopisać nasilony wypływ z oczu, przedartą trzecią powiekę prawego oka, lekkiego stopnia przekrwienie spojówek. W obrazie USG nerki lekko powiększone, o umiarkowanie zatartej strukturze korowo-rdzennej z poszerzoną miedniczką prawej nerki, nadnercza obustronnie lekko powiększone, w nadnerczu prawym dwie punktowe mineralizacje, śledziona wyraźnie powiększona, ściany jelita cienkiego z lekko pogrubioną ścianą w zakresie błony mięśniowej, w świetle nieznacznie nasilona ilość aechogenicznego płynu, perystaltyka lekko wzmożona, węzły krezkowe masywnie powiększone, spakietowane, niejednorodne echogenicznie. Bez wyników krwi nie jesteśmy w stanie jeszcze postawić pełnej diagnozy, ale najprawopodbniej mamy do czynienia z problemami jelitowymi, nerkowymi i stanem zapalnym w organizmie. Wyniki otrzymamy jutro lub pojutrze razem z tymi z testami na FiV i FELV oraz badania moczu.
Czeka nas więc czasochłonna diagnostyka. Takoda musi odwiedzić stomatologa i ortopedę, nie jest też kastrowany, ale w obliczy jego stanu to zagadnienie może poczekać. Do zweryfikowania pozostaje stan uszu, w czwartek mamy profilaktyczną wizytę u kardiologa. Prawdopodobnie mamy też do czynienia z wiekowym gentlemanem, chociaż określenie jego dokładnego wieku jest utrudnione z uwagi na stan zębów. A jaki kocurek jest z charakteru? Mam wrażenie, że opisuje go idealnie fragment piosenki, która akurat przewinęła mi się w słuchawkach, kiedy jechałam z nim dzisiaj na wizytę:
My heart breaks one thousand times a day
For every hope that dies, another one takes its place
'Cause, I've got the strength of a mountain
I've got the courage of a deep blue sea
I have the heart of a lion
And the stars burn bright inside of me
And although you test me, my God
I stand so proudly, can't you see
I've got the strength of a mountain
And I'll take all you throw at me
Wszystko, co się z nim dzieje, przyjmuje niewzruszony, częstując nas masą miłości. Nawet dzisiaj rano, po nieprzyjemnej higienie uszu, rozsiadł się na moich kolanach i nie zamierzał wracać do klatki bez pół godzinnej porcji głasków. Mimo dokuczającego mu bólu i dyskomfortu kocha i czeka na miłość. Widać jednocześnie, że doświadczenia życia na ulicy i powodzi go wykończyły, przez większość czasu śpi. Dostał na imię Takoda, co w języku Indian Dakota oznacza "przyjazny dla wszystkich".
Takoda na ZDJĘCIACH i FILMACH.