Historia Daphne nie jest specjalnie dramatyczna czy zawiła. Malutką, osamotnioną kicię znaleziono w dobrym stanie zdrowia, Daphne zapewne nie zdążyła więc doświadczyć wątpliwych uroków życia kota bezdomnego. Szybko trafiła do domu Dobrej Duszy, gdzie czekały na nią ciepły kocyk i pełna miseczka. Ale Dobra Dusza mogła zaoferować miejsce tylko na pewien czas i tak ostatecznie mała wylądowała w Kocim Pazurze. Oczywiście to tak w skrócie, wersja rozszerzona tej historii nie zawiera jednak dodatkowych, ekscytujących wydarzeń. Ekscytująca jest natomiast sama Daphne. Choć pewnie lepiej by pasowało słowo "podekscytowana". To typowy kociak: rozbrykany, ciekawski, pełen energii i prawdopodobnie posiadający tylko jedną komórkę mózgową - tę odpowiedzialną za trzymanie uszu.
Skąd imię? No cóż, otrzymała je wtedy, kiedy jeszcze łudziliśmy się, iż będzie pretendować do miana Diamentu Sezonu - śliczna, urocza, z dostojnie założonymi łapkami. Na ten moment debiut Daphne odsuwamy jednak w czasie - aż przestanie odbijać się od ścian, skakać na głowy i ogólnie siać zniszczenie.
"Ciotka, patrz, rolkę Ci kręcę na te soszjal midja!"
Ten filmik to idealne podsumowanie życia z Daphne
Młoda jest do tego superciekawska i odważna - towarzyszy mi przy niemal każdej czynności. Czasem uczepiona ramienia jak papuga. Poza tym ma silne inklinacje ogrodnicze, uwielbia kopać w doniczkach... Najfajniej jest, jak najpierw wlezie w jakąś wodę, a potem pcha się do kwiatka. Białe mokre futerko i ziemia kompostowa to zaiste wspaniałe połączenie...
Z rezydentami Daphne żyje okej. Ostatnio zaczęła się więcej bawić sama, więc nasze geriatryczne towarzystwo złapało trochę oddechu Dziadzio Dżender pozostaje jednak idolem i najlepszym kompanem psot ever. A na pewno najbardziej cierpliwym... Co ważne, Daphne raczej nie narzuca się kotom, które stawiają granice.
Ludzi nieodmienne dzidzia kocha miłością wielką. Wspólne spanie, mizianki, całuski to codzienny must have. Trzeba tylko pamiętać, że kicia kocha całą sobą - w tym swoimi ostrymi jak szpileczki pazurkami
Ogólnie Daphne to klasyczny, zdrowy kociak: słodycz i chaos w jednym!
10/10 would recommend
_________________ If cats looked like frogs we'd realize what nasty, cruel little bastards they are. Style. That's what people remember.
Daphne, czule nazywana Didi (lub mniej czule - Diduchem), bardzo przejęła się tymi tekstami o chaosie i postanowiła pokazać, że tak naprawdę ceni sobie porządek oraz czystość. Dlatego aktywnie uczestniczy w sprzątaniu i nadzoruje:
- mycie naczyń,
- odkurzanie podłóg,
- czystość toalety,
- oraz czy człowiek aby na pewno dobrze się myje i np. nie zapomina o stopach lub pępku!
Taki dobry, uczynny kotek...
Poza tym rośnie zdrowo - obecnie jest na etapie długołapego kociego nastolatka, przez co wygląda bardzo pociesznie. Podejrzewamy, że Daphne w przyszłości może być całkiem dużą, smukłą kotką. A jej eleganckie umaszczenie (tri z duuuużą ilością bieli) tylko doda kici szyku
_________________ If cats looked like frogs we'd realize what nasty, cruel little bastards they are. Style. That's what people remember.
Po pierwsze jeszcze przed naszym urlopem zaczęłyśmy stopniowo zostawiać Daphne "na wolności" z rezydentami na coraz dłuższy czas. Wszyscy przeżyli, więc obecnie klatka poszła w odstawkę.
Po drugie wspomniany już urlop, podczas którego towarzystwo ogarniali moi rodzice i ciocia MajaF (za co pięknie dziękujemy!). Urlop także wszyscy przeżyli, choć mój ojciec ma traumę po tym, jak Daphne wylądowała mu na głowie... Poniżej fotorelacja z opieki od Mai:
A po trzecie we wtorek Didi została wykastrowana. Ponoć, bo kiedy ją odbierałyśmy, to zachowywała się jakby żadnego zabiegu nie było. Energia na "sto pro" i tylko ranka na brzuchu wskazuje na to, że coś się zadziało. No i oczywiście to również wszyscy przeżyli, łącznie z panią weterynarz i techniczkami, ponieważ Daphne postanowiła być chociaż raz (w miarę!) grzeczną pacjentką.
_________________ If cats looked like frogs we'd realize what nasty, cruel little bastards they are. Style. That's what people remember.
To właśnie ja miałam zaszczyt przez tydzień opiekować się małą Didi Pazurton. Było to bardzo przyjemne przeżycie. Daphne jest przesłodka. Energii ma jeszcze więcej niż mój tymczasek Harley, który jest jej rówieśnikiem. Nakładanie jej jedzenia było nie lada wyzwaniem, gdyż mała jak pchełka co chwilę wskakiwała na blat i dobierała się do misek. W momencie jej ściągania, wierzgała wszystkimi kończynami i trzeba było uważać aby nie oberwać pazurkiem
Udało zrobić mi się nawet kilka fotek, co nie było łatwym zadaniem ze względu na jej ruchliwość. Saszka już podzieliła się zdjęciami, które zrobiłam, więc nie będę załączać. Uwielbiam je!<3
No i pojechała młoda w sobotę na swoje
Z transportera Daphne wyszła pewnie, pierwsze kroki w nowym domu stawiała z ekscytacją, eksplorując nieznane przestrzenie. Aż jej się kitka trzęsła z podniecenia! Od opiekunów wiemy, że Diduch już z nimi śpi i daje całusy. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że kicia będzie rozpuszczona jak dziadowski bicz
Kolejne futrzątko poszło w świat - powodzenia, Didi!
_________________ If cats looked like frogs we'd realize what nasty, cruel little bastards they are. Style. That's what people remember.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]