Pakując swoje rzeczy do samochodu, nasza wolontariuszka usłyszała piski i miauczenie. Nachyliła się pod sąsiedni samochód, a tam jej oczom ukazała się maleńka i wystraszona kicia. Kotka nie chciała wyjść, przemieszczała się tylko między samochodami. Na szczęście, jak to koci wolontariusze mają w zwyczaju, w aucie wolontariuszka miała kocie saszetki. Na początku nieufna, kicia bała się wyjść, ale głód przezwyciężył strach i nieśmiało zaczęła wyglądać spod auta. Krok po kroku podchodziła coraz bliżej, aż udało się złapać ją w ręce i zabezpieczyć. Niedaleko znajdowały się domy, więc nasza wolontariuszka dopytywała, czy to przypadkiem nie czyjaś zguba, ale nikt się do kici nie przyznał, nikt nic nie wiedział. Mała owinięta w bluzę, wtulona w człowieka, rozmruczała się na dobre i spokojnie odetchnęła. Być może pierwszy raz w życiu poczuła się bezpiecznie. Tak minęła jej pierwsza podróż.
Rose, bo takie imię otrzymała, okazała się rezolutnym, zabawowym i wesołym kociakiem.
Na pierwszej wizycie w gabinecie weterynaryjnym lekarz ocenił jej wiek na 4 miesiące, a stan zdrowia na całkiem dobry. Kicia miała wykonane testy fiv/felv – ujemne. Niestety do leczenia mieliśmy zakażenie pierwotniakiem giardią, ale szybko udało się go pozbyć.
Rose obecnie przechodzi profilaktykę jest już po pierwszym szczepieniu, za miesiąc kolejne, a także niedługo zabieg kastracji.
Już wkrótce będzie można się ustawiać w kolejkę po naszą piękną Rose.
Rose na zdjęciach
zdjęciach.