
Wczoraj przywiozła mi ją Fufu wraz z parą, która ją złapała. Jest u nich jej braciszek, który nie miał tyle szczęścia co ona. Został znaleziony z otwartym złamaniem przedniej łapki, która musiała zostać amputowana

Koteczka jest póki co bardzo przestraszona i dzikusek na razie z niej. Kitkę na dzień dobry (a raczej dobry wieczór) owarczała śpiewnie (zarejestrowane na video).
Przyczajony tygrys kuwetowy


Próbowałam ją dzisiaj przekonać, że człowieki to fajne są i ciepłe w dotyku i służą do miziania. Jakoś nie wydawała się póki co mi wierzyć, ale też nie wyrywała się. Lepiej jednak, żeby człowieki się nie odzywały- wtedy są bardziej straszne.
Teraz mnie od tyłu zaszłaś? Ja się naprawdę Ciebie boję.


Umiem prychać i nie zawaham się tego użyć

Zgodnie z Fufu stwierdziłyśmy, że ma ładniutką mordkę

Troszkę wczoraj musiało być walki o życie w kontenerze, bo ma lekko zadrapany nosek. Strajku głodowego nie ma, siu znalazło się w kuwetce, teraz leży sobie na ręczniczku i strasznie jej śpiąco, ale musi czuwać, bo nie wiadomo do czego taki dwunogi jeszcze jest zdolny.
Jedyne imię jakie mi na razie przyszło do głowy to Rachela. Może z tego względu, że jak została przywieziona to ja akurat próbowałam się ratować przed chorobą domowymi sposobami i w całym domu (podobno też na klatce) waliło czosnkiem
