Przesunięty przez: Niebieska Sob 09 Maj, 2020 18:57 |
jak się dokocić? |
Autor |
Wiadomość |
Przezroczysta
Dołączyła: 22 Wrz 2010 Posty: 9 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Sob 25 Wrz, 2010 16:14 Akceptacja nowego kota, zapalenie gardła, złość i agresja
|
|
|
Witam
Od 7 dni mam nowego lokatora- 5 tygodniowego Kocurka Tofika. Moja Kiciucha (7lat) jest b strachliwa. Sprowadziłam młodego do domu z myślą o niej bo nie miała towarzystwa a teraz się bardzo boję... Kiedy nas nie ma za radą weta oba są odizolowane, tym bardziej że młody ma katarek... Fakt, kontakt obu kotów jest stopniowo coraz lepszy:
1dzień sb- młody podbiegł do rezydentki a ona zgłupiała, zwiała i zaczęła syczeć. w ten dzień prawie nie była w tym samym pokoju (zwiała na balkon). Staram się wymieniać zapachy (to w inne dni też), tj głaszczę najpierw 1 potem 2, nie zaniedbuję staruszki, wręcz przeciwnie zawsze do niej jako do 1 podchodzę, ale ona nie ma chęci na zabawę i marudzi.
W nocy młody śpi zamknięty w łazience, gdzie ma kuwetę, zabawki, jedzonko, legowisko itp. Staram się też pilnować w dzień jak biega wolny by się nie pchał do kuwety rezydentki oraz do jej misek. Z różnym skutkiem. Bałam się, że staruszka zacznie sikać po kątach z nerwów i wnosiłam ją do kuwety, ale na szczęście póki co robi do kibelka
2 dzień ndz- Kotek nadal podbiega do staruszki. Ona nadal syczy i gada, ma focha, syczy nawet na nas, zmniejszył się dystans, tj są oba w tym samym pokoju.
3 dzień pn- wszyscy pracujemy na rano więc młodzik w nocy w łazience, ok 6 z 20 min zabawy i znów w łazience do 14. na szczęście bawi się sam ze sobą. Po południu kotek jak zawsze zbliża się do rezydentki, ona syk i gardłowe odgłosy, ale sama podchodzi czasem b blisko- ok 20 cm nawet mniej, potem charczy i syczy i zwiewa. młody dąży do kontaktu. biega za nią, obserwuje. Kiciucha jego też. Wg mnie to był dobry znak, że są tak blisko.
4 dzień wt- do 14 jak zawsze zamknięty, potem jak wcześniej bawi się sam albo próbuje do Kiciuchy podchodzić. raz podleciał za blisko i ona zaczęła strasznie charczeć aż się zakrztusiła, potem się uspokoiła. od teraz wydaje mi się że inaczej charczy. Albo mam już zwidy i omamy, bo ona wcześniej prawie żadnych dźwięków nie wydawała. odległość zmniejszyła się ale nie wiele, już nie zauważalnie. młody chce i jest odważny. Parę razy dostał łapą po głowie bez pazurków i się nie zraził ALE MARTWIĘ SIĘ ŻE W KOŃCU SIĘ ZRAZI A KICIUCHA BĘDZIE ZBYT STRACHLIWA BY SAMA NAWIĄZAĆ KONTAKT.
5 dzień śr- po 14 młody biega i się bawi, chwilami jak zawsze łazi za Kicią. Ona w ten dzień b mało zjadła, z reguły wieczorem dosypuję jej chrupki kocie, a teraz zostało od rana?! Poza tym próbowałam jej dać kiełbasy, whiskas saszetkę i NIC. Zjadła 1 mikro kawałek i 1 łyżeczkę jogurtu. Boję się, że ją gardło boli od tego charczenia a nie wiem jak mam jej pomóc na to bez weta (ona b się boi weta wręcz panicznie). Rezydentka siada pod balkonem i chce by ją wypuścić (wg mnie za zimno i się przeziębi więc ograniczam, tym b że boję się o to gardło).
6 dzień czw- Kiciucha ma zapalenie gardła i krtani, 5 dni zastrzyki. Jest rozdrażniona. Próbowała mnie ugryźć bo ją chciałam spod łóżka wyjąć. Chyba boli ją tyłek od zastrzyku.
Młody nie rozumie i łazi za nią krok w krok. Plus to, że zaczęła jeść.
7 dzień pt- tak jak wczoraj, z tym, że Kicia ciut mniej wkurzona chodzi. Za to jawnie prezentuje swoje niezadowolenie.
8 dzień sb- Kiciucha obrażona, chwilami się młodym interesuje, ale często ucieka i się chowa. Nawet z nami nie chce być. Nawet głaskanie jej nie pomaga, próbowała dziabnąć i na mnie syczy smutno mi. Młody podchodzi jak zawsze, ma chęci. Kiciucha czasem go ignoruje, czasem daje mu po głowie a czasem ucieka w kąt z fochem. Czy to jak się zachowuje wobec mnie, że gryźć próbuje, syczy, nie chce się bawić i nawet nie mruczy (kiedyś zawsze mruczała jak była głaskana)... Czy mam wyluzować i dać jej spokój?
MARTWIĘ SIĘ I NIE WIEM CO ZROBIĆ BY GO ZAAKCEPTOWAŁA, TYM BARDZIEJ ŻE ONA POTRZEBUJE TOWARZYSTWA I RUCHU (OTYŁA). CO JAK JUŻ MŁODY NIE BĘDZIE SPAŁ W ŁAZIENCE I PRZEBYWAŁ TAM JAK NAS NIE MA?
CZY WG WAS JA PANIKUJĘ, BO I TAK JUŻ SĄ POSTĘPY MIĘDZY NIMI?
MOŻE MAM KUPIĆ FEROMONY CZY COŚ?
CO ZROBIĆ BY REZYDENTKA SIĘ MNIEJ BAŁA?
MŁODY TAK BARDZO DO NIEJ CHCE ((( CO JEŚLI SIĘ ZRAZI?
ZACZYNAM MYŚLEĆ ŻE ZNÓW CHCIAŁAM DOBRZE I WSZYSTKO SPIEPRZYŁAM (( |
|
|
|
|
pantea
Wiek: 98 Dołączyła: 30 Paź 2006 Posty: 3958 Skąd: Poznań - Rataje
|
Wysłany: Sob 25 Wrz, 2010 17:08
|
|
|
Nie martw się... koty potrzebują czasu. To dopiero 7 dni, a czasem trwa tygodnie zanim koty się dogadają. Chociaż może tak byc, że nie pokochaja sie nigdy ale ułożą sobie wzajemne relacje.
To że twoja kota jest chora na pewno utrudnia im zaprzyjaźnienie się.
Bądź cierpliwa i jeżeli nie robia sobie krzywdy to pozwalaj im na częsty kontakt (chociaż jeżeli coś nie tak ze zdrowiem to może poczekaj, aż będzie wszystko OK) |
_________________ Co obchodzi cię jak korzystam z szaleństwa – bez czy w pasach bezpieczeństwa... |
|
|
|
|
pola
Dołączyła: 03 Lut 2010 Posty: 101 Skąd: lubuskie
|
Wysłany: Sob 25 Wrz, 2010 17:14
|
|
|
Sprawa wygląda w ten sposób-
Rezydentka jakiś czas była sama, gdzie cała uwaga była poświęcona jej i nagle pojawił się mały szkrab, który zaczepia stateczną kotkę. Porządek został lekko zburzony. Jednak nie martw się... Jedne kociaste potrzebują mniej czasu, inne troszkę więcej, aby zaakceptować przybysza, z kolei jeszcze inne zaczynają po prostu tolerować "obcego" na swym terenie.
To wymaga odrobinę cierpliwości, więc proszę się w nią uzbroić
To normalne, że panikujesz, ale spokojnie... Z tego co opisujesz relacje powolutku, bardzo powolutku poprawiają się |
|
|
|
|
marinella
Wiek: 44 Dołączyła: 01 Sty 1970 Posty: 9176 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Sob 25 Wrz, 2010 18:50
|
|
|
bez paniki
dogodaja sie tylko sie nie stresuj i daj im sie poznać |
_________________
|
|
|
|
|
Przezroczysta
Dołączyła: 22 Wrz 2010 Posty: 9 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Sob 25 Wrz, 2010 18:54
|
|
|
teraz pytania:
1. Zamykamy kociaka w łazience na noc i jak pracujemy. wg weta póki kicia chora to tak robić mamy dalej... więc chcę jeszcze poczekać. ale czy ja mogę zostawić oba koty same w domu nie odizolowane na 8 godzin??
2. Co z tym, że okazuje mi agresję jak czasem chcę ją pogłaskać? Zostawić w spokoju i przeczekać focha? |
|
|
|
|
Conwalie
Wiek: 41 Dołączyła: 04 Sie 2010 Posty: 281 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Sob 25 Wrz, 2010 19:32
|
|
|
Cześć
Opisana sytuacja(prócz kwestii zdrowotnych) to odbicie lustrzane tego co się działo w moim rodzinnym domu po wprowadzeniu małego kociaka do kocicy(nawet różnica wiekowa podobna). Kotka się na nas po prostu obraziła- podejście na odległość metra do niej kończyło się warczeniem; maluch to w ogóle mógł zapomnieć żeby się zbliżyć i pobawić. Nie zraził się i próbował... Kotka, mimo iż trwało to trochę czasu(zdecydowanie dłużej niż tydzień), w końcu zaakceptowała młodego. Nie zapałały jednak do siebie wielką miłością. Jednakże jakaś nić przywiązania się zawiązała- zdarzało się im spać bliziutko siebie czy czasem bawić choć no powiedzmy bez szału(ale nie lubiły jak, któreś znikało na dłużej... raczej wolały być w tym samym pomieszczeniu). Ludziowatym Miśka w końcu też przebaczyła Z tego co piszesz u Ciebie są widoczne postępy więc kwestia czasu kiedy to wszystko się unormuje. Co do tego jak długo małego izolować... no niestety taka mądra nie jestem- za mało doświadczenia chociaż z tego co pamiętam to u nas ta izolacja trwała bardzo krótko- z tydzień(kotka miała gdzie uciec przed małym- wysokie szafki, więc nie czuła się przyparta do muru).
Będzie dobrze |
|
|
|
|
marinella
Wiek: 44 Dołączyła: 01 Sty 1970 Posty: 9176 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Sob 25 Wrz, 2010 21:35
|
|
|
ja bym po wyzdrowieniu nie izolowała wcale serio serio |
_________________
|
|
|
|
|
Przezroczysta
Dołączyła: 22 Wrz 2010 Posty: 9 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Nie 26 Wrz, 2010 09:35
|
|
|
Dziś sama robię Kici zastrzyki, żeby nie jechać do weta. Trzymajcie kciuki. Wczoraj zdarzył się mały cud. Kicia rezydentka chwilę się ze mną pobawiła jak dawniej. Z 5 min ale pierwszy raz od tygodnia. |
|
|
|
|
Przezroczysta
Dołączyła: 22 Wrz 2010 Posty: 9 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Nie 26 Wrz, 2010 21:37
|
|
|
Postanowiłam od dziś na noc nie izolować młodego, będzie zamykany tylko na 8 godzin do 14 jak nas nie ma. W następnym tygodniu planuję zostawiać go niezamkniętego. W tym tygodniu Kiciucha dojdzie do siebie po zapaleniu gardła a młody przejdzie kolejne odrobaczenie. Napiszcie czy to ma sens. |
|
|
|
|
Katka
Wiek: 39 Dołączyła: 08 Sie 2007 Posty: 2229 Skąd: Poznań/ Swarzędz
|
Wysłany: Nie 26 Wrz, 2010 22:52
|
|
|
ja czegos nie rozumiem...izolujesz małego bo duza jest chora tak?? to nie am chyba sensu skoro i tak jakiś czas mają ze sobą kontakt jak sie mają pozarazac to zrobią to i przez chwilę. jeśli izolujesz je dlatego ze sie bojsz o ich kontakty to robisz im chyba dodatkowy stres...ja zawsze idę an zywioł...musi byc tochę zadymi i krzyków zeby po paru dniach była współpraca |
|
|
|
|
marinella
Wiek: 44 Dołączyła: 01 Sty 1970 Posty: 9176 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Pon 27 Wrz, 2010 09:38
|
|
|
Katka napisał/a: | jeśli izolujesz je dlatego ze sie bojsz o ich kontakty to robisz im chyba dodatkowy stres...ja zawsze idę an zywioł...musi byc tochę zadymi i krzyków zeby po paru dniach była współpraca |
podpisuję się obiema ręcami |
_________________
|
|
|
|
|
Przezroczysta
Dołączyła: 22 Wrz 2010 Posty: 9 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Pon 27 Wrz, 2010 18:27
|
|
|
W sumie macie rację, ale weterynarz powiedział, żeby w tym tygodniu jeszcze po izolować małego, tym bardziej, że w tych godzinach nie ma żadnego człowieka w domu ;/ Martwię się o gardło Kiciuchy, ona ciągle syczy i boję się podrażnienia za szybko po chorobie. |
|
|
|
|
Katka
Wiek: 39 Dołączyła: 08 Sie 2007 Posty: 2229 Skąd: Poznań/ Swarzędz
|
Wysłany: Pon 27 Wrz, 2010 19:43
|
|
|
ale Ty nie za bardzo masz wpływ na kontakty kotów...co najwyzej mozesz je rozdzielić a wydaje mi sie, ze Twoja interwencja moze je co najwyzej jeszcze bardziej zdenerwować zwierzeta nie są głupie...nie często dochodzi miedzy nimi do krwawych porachunków no i przeciagasz trochę socjalizacje
Ja osobiscie widze sens izolacji tylko wtedy kiedy jedno jest chore...ale wtedy to juz nie an chwile tylko na okres zdrowienia.... |
|
|
|
|
Przezroczysta
Dołączyła: 22 Wrz 2010 Posty: 9 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Wto 28 Wrz, 2010 17:07
|
|
|
Któryś z kociambrów ma rozwolnienie i jak nas nie było już 2 t=raz narobił na fotel i podłogę (pech chciał, że to moja mama zastała a nie ja). Co zrobić? Dawać tylko suchą karmę i wodę? |
|
|
|
|
marinella
Wiek: 44 Dołączyła: 01 Sty 1970 Posty: 9176 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Wto 28 Wrz, 2010 17:29
|
|
|
a czym je karmisz?
musialabys zwrócić uwagę ktory ma biegunke |
_________________
|
|
|
|
|
|