Kocie wymioty.
Ostatni raz wymiotowała we wtorek wieczorem, ale to po sedacji.
Nic natomiast praktycznie nie zjadła od 4 dni. Wczoraj wieczorem i dziś rano podałam jej kontrast (osłonowo), co ułatwiło dzisiaj ponowne rtg. Było też "niepełne" usg (bez golenia). Wszystkie badania dają prawidłowe wyniki. Jedynie osłuchowo jest słaba perystaltyka jelit.
Dzisiaj od wetki dostałam już parafinę, ale zanim zdążyłam ją podać to w kuwecie w końcu znalazłam dwójkę.
Już nawet kittena jej daję, to zjadła kilka chrupek wczoraj wieczorem i dzisiaj rano.
Nic natomiast praktycznie nie zjadła od 4 dni. Wczoraj wieczorem i dziś rano podałam jej kontrast (osłonowo), co ułatwiło dzisiaj ponowne rtg. Było też "niepełne" usg (bez golenia). Wszystkie badania dają prawidłowe wyniki. Jedynie osłuchowo jest słaba perystaltyka jelit.
Dzisiaj od wetki dostałam już parafinę, ale zanim zdążyłam ją podać to w kuwecie w końcu znalazłam dwójkę.
Już nawet kittena jej daję, to zjadła kilka chrupek wczoraj wieczorem i dzisiaj rano.
KOT NIE PRZYJDZIE NA ZAWOŁANIE. ODBIERZE WIADOMOŚĆ I SKONTAKTUJE SIĘ Z TOBĄ W WOLNEJ CHWILI.
Cóż, u mnie Lili wymiotowała jednego dnia, ale kilkukrotnie- obstawiam jednak, że to był skutek zbyt szybkiego jedzenia wraz z połykaniem powietrza(to było nawet słyszalne, ale jakoś uwagi nie zwróciłam, zawsze biega jak szalona po czym wpada do kuchni po kilka chrupek i leci dalej). Nie powtórzyło się to później już. W tym co zwróciła nie znalazłam śladu po czymś innym niż karma więc odrzucam zjedzenie roślinki. Drugi raz to jak jechaliśmy samochodem i przed nami jakiś ktoś spalinami zarzucał aż mi się niedobrze zrobiło. Trzeci- wczoraj po narkozie. Nie wiem czy podpunkt pierwszy można podpasować pod Twoją kotkę. Jeśli jednak już nie wymiotuje a wyniki są ok to może czymś jednorazowym sobie zaszkodziła- mam nadzieję, że reszta badań będzie w porządku a wymioty się nie powtórzą.
Księżniczka nie wymiotuje, ale co z tego skoro bardzo mało je. Tak jakby postanowiła rozpocząć ścisłą dietę. W miskach stało: jej mięso, Bozita, a nawet chrupki kitten. Po te ostatnie sięgnęłam już w akcie desperacji - zjadła kilka z mojej ręki w środowy wieczór i kolejną niewielką garstkę w czwartek rano. Jedyny normalny (ilościowo) posiłek zjadła w czwartek wieczorem, gdy pojechałam specjalnie do Lidla i kupiłam czystą wołowinę. W piątek rano już się prosiłam, by z ręki mi zjadła choć trochę.
Dzień w dzień jesteśmy u weta, już mi się dni zlewają. Dzisiaj jest tylko przerwa.
Drugie RTG wskazywało, że treść przechodzi przez układ pokarmowy, baaa, wyczuwalne też palpacyjnie były masy kałowe, nawet nie wiem jakim cudem. Były też widoczne na zdjęciu, między kontrastem, który prawidłowo zmierzał do ostatniego odcinka jelita. Co oznacza, że zatkana nie jest. W kuwecie "dwójkę" w tym czasie (do dzisiaj) znalazłam tylko dwa razy.
W piątek podałam ostatnią kroplówkę i z narażeniem własnego życia wyjęłam potem wenflon. Przeciwwymiotnych nie dostaje chyba już od czwartku. Zatem tych śladowych ilości jedzenia nie zwraca sama z siebie. Jedynym objawem w chwili obecnej jest brak apetytu. I jedyne co zauważyłam to, że zaczęła dokładnie gryźć przyjmowany pokarm, co wcześniej się jej nie zdarzało.
Co do miski na wodę to ja mam taką zieloną plastikową, przywiezioną jeszcze ze szwedzkiej IKEA, zatem będzie miała już ponad 5 lat i nic jej nie dolega, przynajmniej na mój węch i dotyk.
Dzień w dzień jesteśmy u weta, już mi się dni zlewają. Dzisiaj jest tylko przerwa.
Drugie RTG wskazywało, że treść przechodzi przez układ pokarmowy, baaa, wyczuwalne też palpacyjnie były masy kałowe, nawet nie wiem jakim cudem. Były też widoczne na zdjęciu, między kontrastem, który prawidłowo zmierzał do ostatniego odcinka jelita. Co oznacza, że zatkana nie jest. W kuwecie "dwójkę" w tym czasie (do dzisiaj) znalazłam tylko dwa razy.
W piątek podałam ostatnią kroplówkę i z narażeniem własnego życia wyjęłam potem wenflon. Przeciwwymiotnych nie dostaje chyba już od czwartku. Zatem tych śladowych ilości jedzenia nie zwraca sama z siebie. Jedynym objawem w chwili obecnej jest brak apetytu. I jedyne co zauważyłam to, że zaczęła dokładnie gryźć przyjmowany pokarm, co wcześniej się jej nie zdarzało.
Co do miski na wodę to ja mam taką zieloną plastikową, przywiezioną jeszcze ze szwedzkiej IKEA, zatem będzie miała już ponad 5 lat i nic jej nie dolega, przynajmniej na mój węch i dotyk.
KOT NIE PRZYJDZIE NA ZAWOŁANIE. ODBIERZE WIADOMOŚĆ I SKONTAKTUJE SIĘ Z TOBĄ W WOLNEJ CHWILI.
Niestety pomysłów co jej może być nie mam, ale jeśli nie próbowałaś jej jeszcze podawać tuńczyka z puszki(też z Lidla w sosie własnym takie rozdrobnione) to może warto zaryzykować. Wiem, że ryba dla kota nie jest najlepsza i jak już to raz na jakiś czas, ale może w chwili obecnej da się na nią namówić? Moja zawsze szaleje jak tylko usłyszy otwieranie puszki więc raz na 3tyg- miesiąc dostaje. Jeśli lubi rybkę to jest to jakaś opcja.
Z rybą to dobry pomysł, bo moja lubi, ale prawdopodobnie ma też uczulenie. Pierwszy raz jest ok, ale za drugim, trzecim razem to paw już będzie na pewno.
Strzałem w dziesiątkę była właśnie ta czysta mielona wołowina - czyli powrót do tego co jadła jakieś 2 lata temu przed pełnym barfem. Od czwartku wieczorem zjadła 0,5 kg.
Jakby to miała być niestrawność to dłuuuugo trwała, bo tydzień. Mogę zaryzykować stwierdzenie, że dziś wszystko jest już OK. Jedynie z łakomego, połykającego pokarm kota, mam teraz niejadka przeżuwacza. Najważniejsze, że z powrotem jest sobą, z głupotami, gadaniem ze mną i etc. Dzisiaj upolowała pierwszą w tym roku muchę (z konsumpcją - blee).
Mocno pomogła mi Uta ze swoją dociekliwością i podsunęła mi też pewien "trop" - nadwrażliwość żołądka. Przedyskutowałam to wczoraj z wetką, w efekcie kitka dostała na próbę kilka kapsułek z enzymami. Jeśli sytuacja (tfu, tfu, odpukać) by się powtórzyła to na AR mogę zrobić gastroskopię (koszt bodajże 160PLN).
Mnie jedynie zastanawia pewien fakt - zmieniłam skład mieszanki barfowej na przewagę indyka, kota jadła, nawet chętnie jak na drób. Ale dlaczego nagle po miesiącu jedzenia zwrot i niechęć teraz się do tej mieszanki. Ale z tym to już muszę na forum barfujących.
Strzałem w dziesiątkę była właśnie ta czysta mielona wołowina - czyli powrót do tego co jadła jakieś 2 lata temu przed pełnym barfem. Od czwartku wieczorem zjadła 0,5 kg.
Jakby to miała być niestrawność to dłuuuugo trwała, bo tydzień. Mogę zaryzykować stwierdzenie, że dziś wszystko jest już OK. Jedynie z łakomego, połykającego pokarm kota, mam teraz niejadka przeżuwacza. Najważniejsze, że z powrotem jest sobą, z głupotami, gadaniem ze mną i etc. Dzisiaj upolowała pierwszą w tym roku muchę (z konsumpcją - blee).
Mocno pomogła mi Uta ze swoją dociekliwością i podsunęła mi też pewien "trop" - nadwrażliwość żołądka. Przedyskutowałam to wczoraj z wetką, w efekcie kitka dostała na próbę kilka kapsułek z enzymami. Jeśli sytuacja (tfu, tfu, odpukać) by się powtórzyła to na AR mogę zrobić gastroskopię (koszt bodajże 160PLN).
Mnie jedynie zastanawia pewien fakt - zmieniłam skład mieszanki barfowej na przewagę indyka, kota jadła, nawet chętnie jak na drób. Ale dlaczego nagle po miesiącu jedzenia zwrot i niechęć teraz się do tej mieszanki. Ale z tym to już muszę na forum barfujących.
KOT NIE PRZYJDZIE NA ZAWOŁANIE. ODBIERZE WIADOMOŚĆ I SKONTAKTUJE SIĘ Z TOBĄ W WOLNEJ CHWILI.
Mona mi zaczęła dziś z niewiadomego powodu rzygać
nie dostała nic nowego do żarcia, zresztą pierwszy rzyg miał w sobie trochę przetrawionej karmy a kolejne praktycznie sama woda
w ciągu ostatnich 2h puściła z 3 wodnite rzygi aż się zastanawiam skąd bierze to czym rzyga bo ma niezły rozprysk - raz wlazłam skarpetka w niewidomą część rzyga a teraz wpadłam w poślizg kapciem też na jakiejś utajonej kontynuacji rzyga
osowiała nie jest, ale nic nie zjadła od mojego przyjścia z roboty a rzygać zaczęła niedawno
ale po sprzątnięciu 4 sama mam ochotę

nie dostała nic nowego do żarcia, zresztą pierwszy rzyg miał w sobie trochę przetrawionej karmy a kolejne praktycznie sama woda
w ciągu ostatnich 2h puściła z 3 wodnite rzygi aż się zastanawiam skąd bierze to czym rzyga bo ma niezły rozprysk - raz wlazłam skarpetka w niewidomą część rzyga a teraz wpadłam w poślizg kapciem też na jakiejś utajonej kontynuacji rzyga
osowiała nie jest, ale nic nie zjadła od mojego przyjścia z roboty a rzygać zaczęła niedawno

ale po sprzątnięciu 4 sama mam ochotę

"Pies: karmią mnie, kochają, troszczą się o mnie - są bogami!
Kot: karmią mnie, kochają, troszczą się o mnie - jestem bogiem!"
Kot: karmią mnie, kochają, troszczą się o mnie - jestem bogiem!"
tylko żadnych kłaków nie widać w tych rzygach
jak jej nie przejdzie do rana to najwyżej urlop wezmę i do weta pójdę
najbardziej się martwię żeby się czasem nie odwodniła
miska do wody z Ikea nie ma raczej z tym nic wspólnego bo obwąchiwałam ją jeszcze w niedzielę przy myciu ze wszystkich stron i nic nie śmierdziało
jak jej nie przejdzie do rana to najwyżej urlop wezmę i do weta pójdę
najbardziej się martwię żeby się czasem nie odwodniła
miska do wody z Ikea nie ma raczej z tym nic wspólnego bo obwąchiwałam ją jeszcze w niedzielę przy myciu ze wszystkich stron i nic nie śmierdziało
"Pies: karmią mnie, kochają, troszczą się o mnie - są bogami!
Kot: karmią mnie, kochają, troszczą się o mnie - jestem bogiem!"
Kot: karmią mnie, kochają, troszczą się o mnie - jestem bogiem!"
Misiek nam czasem wymiotuje właśnie- na wodnisto, bez treści pokarmowej. Zawsze wtedy dostaje Bezopeta a potem spokój na jakiś czas(kłaki czasami utykają i podrażniają przewód pokarmowy- odruch wymiotny jest, ale to co powinno wyjść zostaje). Może ta pasta pomoże. Co do wody... ja swojej podawałam wodę strzykawką bo sama nic nie chciała pić po zabiegu a wolałam uniknąć kroplówek bo to dodatkowy stres dla niej.
Moja kota po tamtej akcji nie chce już pasty odkłaczającej. To też była moja pierwsza myśl. Zresztą zawsze, gdy wymioty powtarzały się za często lub bez wyraźnej przyczyny to dostawała pastę i dopiero po pewnym odstępie czasu jedzenie. Teraz ją odrzuca. No to ma jeszcze wykiełkowane zboże do dyspozycji.
W tej chwili je tylko surową wołowinę. Mieszanka, którą jadła przez miesiąc jest tolerowana tylko po zmieszaniu z wołowiną tuż przed podaniem. Ta sama wołowina z dodatkiem suplementów naturalnych jest niejadalna. Wyeliminowałam na razie skorupki jaj. Następnym na liście "podejrzanych" jest olej z łososia.
Możliwość popsucia się odrzucam, bo porcje są w zamrażalniku.
W tej chwili je tylko surową wołowinę. Mieszanka, którą jadła przez miesiąc jest tolerowana tylko po zmieszaniu z wołowiną tuż przed podaniem. Ta sama wołowina z dodatkiem suplementów naturalnych jest niejadalna. Wyeliminowałam na razie skorupki jaj. Następnym na liście "podejrzanych" jest olej z łososia.
Możliwość popsucia się odrzucam, bo porcje są w zamrażalniku.
KOT NIE PRZYJDZIE NA ZAWOŁANIE. ODBIERZE WIADOMOŚĆ I SKONTAKTUJE SIĘ Z TOBĄ W WOLNEJ CHWILI.
Cytuję przypadek u Kaory
10.09.2011
10.09.2011
12.09kaory pisze:o i mamy problem....i to niestety bardzo poważny, ale jak bardzo - okaże się jutro
Igor zaczął nam chudnąć, ale byliśmy przekonani, że to przez Fryca - Fryc jest u nas od jakiś dwóch miesięcy, żarłok z niego straszy, po prostu odkurzacz. Rzuca się na jedzenie od razu, a Igor podchodzi do miski tak po dwóch minutach od nasypania. Czasem niedojada, żeby zjeść później, bo przy nim jedzenie mogło leżeć. Ale odkąd jest Fryc czegoś takiego jak "karma leżąca w misce" nie ma. Tak więc myśleliśmy, że schudł przez konkurenta do miski. Nawet się trochę cieszyliśmy, bo Ydzio zawsze miał trochę za dużo (5,3 kg). Poza tym żadnych innych objawów.
Ale w ostatnim tygodniu zauważyłam, że jest go znacznie mniej weszliśmy na wagę i... 1kg mniej!!! Następnego dnia wymioty do których po dobie dołączyła biegunka. Podawałam mu siemię mielone i wodę na siłę, żeby się za bardzo nie odwodnił i coś było w jelitach. Wczoraj byliśmy na Polance. Przy macaniu brzuszka pai doktor wyczuła dziwny guz za prawą nerką. Miał zrobione zdjęcie RTG na którym nerki wyglądają podejrzanie, ale obraz niejednoznaczny i niezbyt czytelny. Dostał kroplówkę, wyniki krwi w normie.
Już tak pokrótce: wstępna diagnoza albo wstąpienie jelit albo guz białaczkowy na jelicie.
Wczoraj przy ważeniu wyszło 3,9 kg((
Dziś od rana zostawiliśmy go w klinice na kontrast przewodu pokarmowego. Zrobione miał też usg, na którym nie było widać guza, za to dziwne jest ułożenie nerek, jakby były ze sobą zrośnięte (wada genetyczna? ale to raczej nie jest przyczyną jego obecnego stanu zdrowia). Miał też robiony test a FIP I FELV - wyszedł negatywnie.
Kontrast cały nie zdążył przejść, dlatego jutro jedziemy na kolejne zdjęcie.
Mamy go teraz obserwować (dostał wczoraj i dziś przeciwwymiotne, antybiotyki i cos jeszcze), czy będzie wymiotował po karmie Intestinal no i jutro mam nadzieję będziemy wiedzieć coś więcej.
Nasz bidulek wymęczony (miał kroplówkę, cztery zdjęcia, usg, zastrzyki). Dał popalić paniom wet i dopiero lepiej współpracował z kagańcem a pyszczku.
kaory pisze:Do dziś rana nic się nie poprawiło, dlatego zawieźliśmy go na Polankę,
dr Kasia zrobiła jeszcze zdjęcie, baryt przechodził przez jelita ale cienką stróżką
zapadła decyzja o otwarciu kota
okazało się, że Igro ma zrośnięte nerki jak bliźnięta syjamskie, ale to nie jest teraz przyczyną jego stanu zdrowia
okazało się, że ma ostre zapalenie jelit, trzustki i wątroby
szczegóły opiszę jak go już odbierzemy popołudniu
najważniejsze, że to nie żaden nowotwór no i ciało obce też wykluczone
dzięki za kciuki, pewnie się jeszcze przyda
KOT NIE PRZYJDZIE NA ZAWOŁANIE. ODBIERZE WIADOMOŚĆ I SKONTAKTUJE SIĘ Z TOBĄ W WOLNEJ CHWILI.