
Zazdraszczam takiej kociej niesubordynacji,
bo moje stwory mnie w tym roku nieco zawiodły.
Zainteresowanie choinką, poza początkowym,
było bardzo umiarkowane, a jeśli już się coś działo, to Sasol chciał igły zeżreć.

Nic nie stłukły, drzewka nie przewróciły,
na czubku nie siedziały...

Suzi miała momenty kiedy lampki próbowała ściągać
ale robiła to jakoś bez większego przekonania.
Słowem nie spisały się w tym roku
