Jakie one są wszystkie piękne! Powinny znaleźć domki jak najszybciej
A Tulcan ostatnio nauczył się nowej rzeczy, której tak do końca nie rozumiem. Mianowicie - umie zapalać światło poprzez skakanie na włącznik ;| W nocy budzę się 2-3 razy i muszę wstać obejść mieszkanie, aby za nim pogasić. Niewątpliwe świadczy to o jego kociej inteligencji, zastanawiam się tylko... po co mu to?
Aglaya pisze:A Tulcan ostatnio nauczył się nowej rzeczy, której tak do końca nie rozumiem. Mianowicie - umie zapalać światło poprzez skakanie na włącznik ;| W nocy budzę się 2-3 razy i muszę wstać obejść mieszkanie, aby za nim pogasić.
Jestem pod wrażeniem, aczkolwiek nie zazdroszczę
Może się niedługo nauczy sam wyłączać
Podejrzewam, że on to traktuje jak rodzaj sportu, podobnie jak wchodzenie w najdziwniejsze miejsca... Właśnie znalazłam coś miauczącego w koszu na pranie - zamkniętym
Quito od wtorku u nas, ale przez stres nic nie chcial jesc. Pod koniec drugiej doby bez jedzenia i picia(a mial szwedzki bufet do dyspozycji) spanikowalam, ze mlody przyplaci to zdrowiem i poprosilam o pomoc. Prryjechala fufu i niejadek cos tam liznal choc symbolicznie, wypil w koncu jednak. Za to dzis w nocy zwiedzil cala chate lacznie z drapakiem w sypialni i szafkami a rano zastalam wszystkie talerzyki z jedzeniem pusciutkie:D Dalej zwiewa przed nami, ale juz nie chowa sie od razu w lozku tylko zachowuje odpowiednia odleglosc. Z dwa razy udslo mi sie go poglaskac tak ze mruczal i wrecz sam sie ocieral a zarazvpotem nasyczal i sie odsuwal. Poczekamy az nas zaakceptuje. Do Lili go ciagnie, ale ona sie boi na razie.
Kolejne parę dni za nami. Quito mały uparciuch dalej nie daje się pogłaskać na "otwartej" przestrzeni za to jak uda mi się go dorwać w łóżku(zazwyczaj stara się odsunąć poza zasięg ręki i sporadycznie syczy jak tam zajrzę), to przy głaskaniu zaczyna mruczeć, nadstawiać łepek a dziś aż pomiaukiwał i baranki strzelał- ja za to dostanę albo kręczu szyi albo kręgosłup mi siądzie od ciągłego kurczenia się przy szparze wersalki . Lili się przełamała i już się bawią razem, szczególnie nocna aktywność mocno się zaznacza. W tej swojej zabawie młody potrafi podejść do mnie praktycznie pod same nogi, ale oczywiście jak tylko mrugnę okiem to zwiewa na ten swój metr bezpiecznej odległości:). Gorzej reaguje na mojego chłopaka bo jak ten wejdzie do pokoju to Quito z łóżka nie wyjdzie raczej, ale miejmy nadzieję, że to też minie. No i je bez problemu już
Właśnie wczoraj o Was myślałam. Fajnie, że z Lili się dogadali. On zawsze był z kotami, za to ona mogła gorzej zareagować na naruszenie terenu.
Z Wami też się dogada
Ja mam! Kazimierz/Kaziu do niego nie przechodzi mi przez gardło po prostu wiec biedny kot jest dwojga imion- ja mówię Quito lub młody;)
http://www.youtube.com/watch?v=brpu8wWW2j8
Płochliwy pozostaje, przed Łukaszem jeszcze zwiewa, ale już parę razu dał mu się pogłaskać(warunek- Łukasz się nie rusza:) ). Ogólnie o niebo lepiej niż na początku. Jak widać z Lili przesłodki aniołek wyrósł;)
http://www.youtube.com/watch?v=q2QfRjQR5E4
Czy to jeszcze zabawa? Nie warczą na siebie, nie jeżą i ganiają przez całe mieszkanie z ogonami do góry więc zakładam, że jednak się bawią, ale za każdym razem takie to dla mnie dziwne.
Conwalie pisze:
http://www.youtube.com/watch?v=q2QfRjQR5E4
Czy to jeszcze zabawa? Nie warczą na siebie, nie jeżą i ganiają przez całe mieszkanie z ogonami do góry więc zakładam, że jednak się bawią, ale za każdym razem takie to dla mnie dziwne.
Piękna kocia zabawa
Co obchodzi cię jak korzystam z szaleństwa – bez czy w pasach bezpieczeństwa...
Coraz lepiej:) Młody jest prześmieszny. Straszna gaduła- świergocze po swojemu nawet gdy leci z myszą w pysku lub rozpoczyna jakiś atak(gorzej jak o 4 w nocy najdzie mu ochota- po kolei wszystkie zabawki z dziupli w drapaku wyciąga i gada). Ulubiona zabawa: ping-pong- skacze razem z piłeczką co wygląda przekomicznie. Woda go fascynuje. Zanim się napije to łapą najpierw pogmera w misce czy jakimkolwiek naczyniu jakie znajdzie zalane- trochę potem wycierania;). Jak odkręcę wodę to się zaraz melduje żeby sprawdzić czy aby wszystko ściekło do rury- jak za wolno wg niego to pomaga łapą. Przy mnie już prawie normalnie jest chociaż gwałtowniejszy ruch powoduje odbiegnięcie na metr i powrót jak się okazuje, że jednak na niego nie polowałam. Do Łukasza większy respekt, ale o ile ten akurat się nie przemieszcza przez mieszkanie tylko siedzi czy tam stoi to młody potrafi przy nim zjeść nawet. Dziś rano przylazł do nas na łóżko i na zmianę wpychał się pod nasze ręce na głaski:). Coraz częściej długie drzemki ucina sobie już na kocyku czy na parapecie(wcześniej na głębszy sen pozwalał sobie tylko w wersalce).
Grandzą razem równo:)
Wczoraj pierwszy raz takie coś widziałam(wykorzystał moment kiedy Lili w słońcu odpływa )