Nasz pieszczoch po wizycie u weterynarza, niestety dużych zmian na korzyść nie zaobserowano, oczywiscie poza zmianą wagi, apetyt dopisuje

Nadal mamy infekcję wirusową, wiec antybiotykoterapia trwa, krople do oczu i preparat wzmacniający odporność..
A sam Lulek? Zmienił lokum, wiec musi znów poznać otoczenie. Nie ma kłopotów z aklimatyzacją, w koncu są człowieki i jedzenie, częściej niz zwykle, czego chcieć więcej!
Z oddali zagląda do niego nasz zazdrosny kocur, tylko z oddali bo ze względu na infekcje muszą byc oddzielnie.
I nadal chce byc głaskany. Co tu dużo gadac, istne cudeńko!
