Bob budowniczy
Moderatorzy: crestwood, Migotka
Początkowo Młody(Quito)się przed nami chował i nie chciał jeść a jak Ani(fufu) przyjechała na chwilkę to praktycznie kwilił cichutko kiedy zaczęła go głaskać a ja miałam mega wyrzuta, że to przecież my go zabraliśmy z miejsca, które zna i od ludzi, których zna. Zdoworozsądkowo- nie dacie rady wszystkich kotów u siebie na zawsze zatrzymać a nowe domki w końcu zostają zaakceptowane, nawet jeśli troszkę dłużej to trwa. Młody śmiga radośnie u nas, przytula się, mruczy i myślę, że jest szczęśliwy. Bobi też się przyzwyczai:)
Wygląda dobrze. Wczoraj Bobi uznał transporter za swój azyl i się tam chował, jak tylko zobaczył ruch w okolicy. Za to dzisiaj już obszedł mieszkanie (pod ścianami co prawda, ale ściany też trzeba poznać), dał się pogłaskać. Dostałam też zdjęcie jak siedzi na kanapie obok swojej nowej Dużej. Za to kocica z przybycia nowego kolegi nie jest zachwycona. Jak na razie toczą się między nimi skomplikowane dyskusje przyprawiające ludzi o palpitacje serca. Nikt z obecnych nie przewidywał nawet, jakie dźwięki jest z siebie w stanie wydobyć kot.
Pamiętam, ze ja tez byłam zdziwiona odgłosami wydawanymi przez 2 poznające się koty, takze to jest norma, choć niekiedy straszna dzwiękowo
A po moich dwóch rojbrach widzę ze koty potrzebują czasu na aklimatyzację i z czasem sie zmieniają... Lulek na poczatku spragniony kontaktu, teraz owszem mizianie jest, ale juz nie tak intensywne..
czas, czas, czas i cierpliwość....

czas, czas, czas i cierpliwość....

Bobi jeszcze trochę wystraszony, ale mamy nadzieję, że jest zadowolony z nowego domu
Wczoraj spędził prawie całe popołudnie na kanapie i nawet pozwolił się głaskać (doszedł do wniosku, że nie trzeba siedzieć cały czas w transporterze i że duże są dość spoko i można do nich przyjść i z nimi poprzebywać w pokoju). Kuini jeszcze trochę poburkuje na nowego przyjaciela, ale jak tylko jeden się ruszy to drugi idzie za nim

Wczoraj spędził prawie całe popołudnie na kanapie i nawet pozwolił się głaskać (doszedł do wniosku, że nie trzeba siedzieć cały czas w transporterze i że duże są dość spoko i można do nich przyjść i z nimi poprzebywać w pokoju). Kuini jeszcze trochę poburkuje na nowego przyjaciela, ale jak tylko jeden się ruszy to drugi idzie za nim

Dzisiejszy dzień był całkiem spokojny
Bobiś ewakuował się do budki w drapaku, a Kuini na szafkę w kuchni aż pod sufitem. Jak tylko nowa Duża wróciła z pracy, kociaki wyszły z ukrycia. Musiały zapoznać się z nowym nabytkiem - legowiskiem z budką
. Jeden i drugi wyglądały w nim ślicznie. Teraz znowu zaczynają za sobą się skradać
. Czasem słychać jakieś ciche burczenie i syki, ale raczej mało groźne 




Budka jest duża, więc powinny zmieścić się obydwa, ale przeznaczona była dla Bobisia. Kuini nigdy nie chciała i nie korzystała z takich kryjówek. Jednak na razie wchodzą do niej kolejno. Jak jeden wyjdzie, to drugi sie wciska
więc Duża zamówiła kolejną budkę, żeby nie było zgrzytów
Teraz Bobiś odważnie wyszedł zza tapczanu i penetruje teren, bo Kuini, wykończona zabawą rzemykiem, śpi w zlewie i nie prycha.

