marinello, cudna jest Dalia, i faktycznie jak mówisz w wątku ładnie stoi, że na kocice syczy ale pod drzwiami bosko grzebie, słodka spryciula
Emocjonujące oczekiwanie na ustalenie relacji z Lisią jest pewne, i gdy tak patrzę na te jej właśnie zmrużone, migdałowe oczęta, zaczynam wierzyć, że taak, potrzebny jest jakiś młody...może facet ?
A poważnie, raźniej mi teraz, gdy tak piszecie, no zamotałam się jak kto głupi , hem, hem w behawiorach .
greenkitty pisze:no masz i fopa, o Dalii odpisała mi fuerstathos -
powiem szczerze - Dalia to kanalia
z wiekiem jej się pogarsza
jest cudownym słodziakiem w stosunku do człowieka, świetnie dogaduje się z Jo
ale inne kocice zaczyna mi gnębić jeszcze dzieciak, a już chce rządzić
stanowczo nie nadaje się do domu z samicą
Ech, po Lisce naocznie nic nie widać - po pierwsze, przy obcych kota nie ma, bo się schowa, co jest potwierdzone - gdy wyjechaliśmy, znajomy namiętny kociarz przychodził "posiedzieć z kotami rano wieczorem" ( gdyż jak już wiadomo jestem panikarą i zmusiłam niewinnego człowieka ) - no to wyszła pokazać się RAZ .
Po drugie, z niej diabełek wyłazi tylko gdy nadepnie ją drugi kić na odcisk .
Pewnie nie jest tak zawsze, ale i w domu rodzinnym i u mnie kocurki są jakby w stanie więcej znieść u kotek wrednego zachowania. Nawet jak z moją małą wredotą pojechałam do rodziców gdzie dorosły kocur już był sam więc teoretycznie mógł się czuć szefem to ze świętym spokojem znosił fakt, że małe upierdliwe ciągle skacze mu na kark i z zamiłowaniem wgryza mu się w grzbiet, szyję, uszy...(nawet jak podrosła to się to nie zmieniło). Nowy koci chłopiec jest mega rozrabiaką, ale w relacjach międzykocich to on szybciej ustąpi kotce i mimo że się tłuką co chwila to jeszcze jej nic nie zrobił a szpony ma jak skalpele(Lili za to musi mieć obcinane bo nie ma poważania dla nikogo i niczego). Każdorazowo przy dokacaniu(i u mnie i u rodziców) były na początku fochy- u mnie właściwie tylko ze strony rezydentki bo Młody cały się do niej garnął(tylko ja i Łukasz mu przeszkadzaliśmy:D).
o to, to, żeby on do niej zagadywał, nawet jak ona nie chce, bo przecież ona na początku nie wie, że chce jednak
dzięki, Conwalie , fajną masz tą rezydentkę, taka zaradna dziewczyna
taki młody to może i więcej będzie zaczepiał, ale o ile będzie mniejszy, to ona go nie będzie tak się bała; Miciu od wejścia był ciut większy / Liska jest drobna, to przychodziła go obejrzeć tylko gdy spał, z miseczek wyjeść, do kuwety mu nasikać, wiecie, takie tam, cichociemne subtelne akcje.
Też myślę, że kocury mają większą dozę tumiwisizmu baby to zawsze focha zapuszczą o byle co albo i dla zasady więc łatwiej będzie facetowi znieść raz po mordzie od kotki, niż na odwrót
"Teraz prędko, zanim do nas dotrze, że to bez sensu" Król Julian
Słuchajcie, rzecz niebywała, dokocenie spadło na mnie jak grom z jasnego nieba.
Gdzieś tam w głowie miałam wizję towarzysza dla swojej kocianej, ale jak kiedyś pisałam, nie jest to sprawa łatwa i temat odpuściłam.
Wczoraj okazało się, że zamieszkam w mieszkaniu z kocim prezentem.
I nie mam kompletnie pomysłu z czym to się je.
Kocur, bo o kocurze mowa, włości się w mieszkaniu ( w którym będę mieszkać od lipca) już ponad 6 miesięcy, więc jakby nie patrzeć, rezydent pełną parą.
Moje futro będzie zabrane za fraki na nowe i to już z kotem.
Dla wszystkich stres ogromny, dlatego proszę poradźcie, jak zmniejszyć stres zwierzakom i jak przeprowadzić łączenie, żeby nie zrobić zwierzakom krzywdy?
może jeszcze krótka charakterystyka:
rezydent: kocur syberyjski, kastrowany, 5 lat, 9 kilo futra, podobno obojętny na inne koty, przyjazny i trochę ciapowaty. W sumie to też wycofany i trochę stłamszony przez małe dziecko. Przeważnie chowa się na antresoli i złazi z niej dopiero jak się w domu zrobi ciszej. Brałam gada na ręce, bez problemu dał się wymiziać, ba! nawet mruczał.
moja kociasta:
5 lat, 5 kilo futra, sterylizowana, kontakt z kotami sporadyczny, dwa kontakty bezproblemowe, jeden problemowy- syczała na wszystkich i na wszystko, każdego kota atakowała. Że tak powiem kot po przejściach, miewa zapalenia pęcherza na tle nerwowym. Często wycofana i we własnym świecie, przeważnie się ożywia jak ktoś przychodzi w gości, wtedy szaleje, bawi się i stara się być w centrum zainteresowania.
warunki do dokocenia:
2 pokoje, antresole, do dyspozycji futer balkon, kuwety i miski każde swoje, więc warunki na rozdzielenie jak najbardziej.
jak czegoś nie dopisałam, a jest istotne, to dopiszę.
Dla wszystkich stres ogromny, dlatego proszę poradźcie, jak zmniejszyć stres zwierzakom i jak przeprowadzić łączenie, żeby nie zrobić zwierzakom krzywdy?
ja mam zawsze jedną radę : nie separować, nie wtrącać się w koty, nie stresować się, dać im czas
im mniej podchodów i cudów tym szybciej sie koty dogadają a jak się mają nie dogadać to i tak zadne zabiegi nie pomogą
ja bym tak zrobila
ewentualnie jeśli Twoja jest nerwowa i cięzko znosi przeprowadzki to dałabym jej dzień góra dwa żeby się przyzwyczaiła do nowego miejsca i trzymała w jednym pokoju
choć mi sie pewnie nie chciało kombinować i byłabym ciekawa jak się koty zachowająu
mnie zdrowe koty były zawsze puszczane na zywioł i w zasadzie dwa razy musiałam odeseparować bo walki były krwawe ale sadzę ze tak samo byłoby krwawo jakbym separowała
reszta po sykach i wrzaskach szybko się orientowała o co kaman