Moj Osobisty znalazl w srodę wystraszoną koteczkę, przeganianą przez dwa wielkie kocury sąsiadów. Wziął ją do domu, żeby trochę napoić i uspokoić. Okazało się, że to uciekinierka ze schroniska dla zwierząt. Ponieważ w domu jest psia seniorka Ziuta, to opcja kot nie wchodziła do tej pory w rachubę.
Tak się wydawało
Zwierzęta nieoczekiwanie błyskawicznie zawarły pakt o nieagresji. W efekcie koteczka została ochrzczona Bastet (IMO powinna się nazywać Plavalaguną, bo bez przerwy gada) dostała komplet miseczek, miejsce na łóżku oraz osobistego człowieka do głaskania.
Żeby wszystkie takie historie miały równie dobre zakończenie
– Chciałem powiedzieć (...) że na tym świecie jest chyba coś, dla czego warto żyć.
Śmierć zastanowił się przez chwilę.
KOTY, stwierdził w końcu. KOTY SĄ MIŁE.