DEXTER
Moderatorzy: crestwood, Migotka
Deksik był u dr Żanety 
fizycznie wygląda to tak, same konkrety:
Cukrzyca - negatywnie
FIV - negatywnie
FeLV - negatywnie
czyli suuuper
Morfologia biochemia na jutro będą gotowe.
Kocio waży 3,2 --> tutaj pytanie - pytanie o wagę przy kastracji, żeby zadzwonić tam i zapytać - czy macie taką możliwość?
Kocik rano
3 razy, u Pani doktor też poszło, ale samą wodą/pianą.
Dostał przeciwwymiotny i antybiotyk na wszelki wypadek.
Pytanie czy był odrobaczony (na wewnętrzne) ponieważ nie ma tego w książeczce!?
Jeżeli był to spoko, jak nie to mam środek, jutro będę aplikować.
Psychicznie:
generalnie mały koci wrak....
baaaaaaaardzo wrażliwy, defensywny, mega wycofany.
Wetka powiedziała, " ja bym prosiła na przyszłość, żeby tak nie robić, że się łapie i od razu na zabieg, chociaż wiem, że z niewykastrowanym kocurkiem trudno się żyje"
Na to, że był od razu kastrowany zrobiła
. I wypytywała gdzie, jak i co się z nim działo w tej klinice, ale ja nie wiedzialam co powiedziec, wiec temat zgasł. Podjęła jeszcze, że na jej oko to kociak z ulicy bo jakby był domowy to by już był ciachnięty pewnie, ale to tylko założenie.
Pamiętajcie proszę - ja tylko powtarzam i cytuję!
Jeżeli jutro nic nie będzie chorobowe - znaczy, że psychicznie siadł, trzeba czasu i cierpliwości, bo kocio ma potencjał - dzisiaj przy wszystkim tylko sie wyrywał i wiercił, i czasem kwilił. Nawet termometr w pupie był jakoś tam w miarę.
Ale zastrzyk w tyłek...... o ho ho!!!
Z przerażania absolutnego na sufit by uciekł. Rękawice wkładałam, żeby go miętosić, baaaaardzo mu się nie podobało i wokalnie dał znać solidnie i siłowo się pokazał.
NAtychmiast potem położył się w transporterze na płask i nie ruszał.....
ja dojechałam do domciu myślałam, że mi skonał... a on tak się przyplaszczył z tymi jego oczami kota ze Shreka.
Z obserwacji:
je, pije i wydala.
Nic poza tym, sam na głaski nie przyjdzie za chętnie, ale podstawiony baaaaaardzo chętnie je otrzymuje. Zdjęcia rozmazane, bo ucieka...
musimy wrócić do telefonów.
Wetka powiedziała, że na razie absolutnie nie integrować, bo to dla niego za duży stres.
Użyła jeszcze określenia: że jest hiper wrażliwym kotem, bo raguje na najddrobniejszą rzecz i zmianę.
Rozumiem to tak, że kot się nie rozluźnia (przy badaniu palpacyjnym był bardzo spięty podobno)
Tyle.
CDN jutro pewnie.

fizycznie wygląda to tak, same konkrety:
Cukrzyca - negatywnie
FIV - negatywnie
FeLV - negatywnie
czyli suuuper

Morfologia biochemia na jutro będą gotowe.
Kocio waży 3,2 --> tutaj pytanie - pytanie o wagę przy kastracji, żeby zadzwonić tam i zapytać - czy macie taką możliwość?
Kocik rano

Dostał przeciwwymiotny i antybiotyk na wszelki wypadek.
Pytanie czy był odrobaczony (na wewnętrzne) ponieważ nie ma tego w książeczce!?
Jeżeli był to spoko, jak nie to mam środek, jutro będę aplikować.
Psychicznie:
generalnie mały koci wrak....

baaaaaaaardzo wrażliwy, defensywny, mega wycofany.
Wetka powiedziała, " ja bym prosiła na przyszłość, żeby tak nie robić, że się łapie i od razu na zabieg, chociaż wiem, że z niewykastrowanym kocurkiem trudno się żyje"
Na to, że był od razu kastrowany zrobiła

Pamiętajcie proszę - ja tylko powtarzam i cytuję!

Jeżeli jutro nic nie będzie chorobowe - znaczy, że psychicznie siadł, trzeba czasu i cierpliwości, bo kocio ma potencjał - dzisiaj przy wszystkim tylko sie wyrywał i wiercił, i czasem kwilił. Nawet termometr w pupie był jakoś tam w miarę.
Ale zastrzyk w tyłek...... o ho ho!!!

NAtychmiast potem położył się w transporterze na płask i nie ruszał.....


Z obserwacji:
je, pije i wydala.
Nic poza tym, sam na głaski nie przyjdzie za chętnie, ale podstawiony baaaaaardzo chętnie je otrzymuje. Zdjęcia rozmazane, bo ucieka...

musimy wrócić do telefonów.
Wetka powiedziała, że na razie absolutnie nie integrować, bo to dla niego za duży stres.
Użyła jeszcze określenia: że jest hiper wrażliwym kotem, bo raguje na najddrobniejszą rzecz i zmianę.
Rozumiem to tak, że kot się nie rozluźnia (przy badaniu palpacyjnym był bardzo spięty podobno)
Tyle.
CDN jutro pewnie.
umrzeć? tego nie robi sie kotu!
Wydaje mi się na 99% że odrobaczony to on nie był
Zgadzam się z wet, cisza, spokoj i miłość dadzą mu wiarę w człowieka
A wylecieć mógł z domu w ramach oszczędności na kastracji ;(
Zgadzam się z wet, cisza, spokoj i miłość dadzą mu wiarę w człowieka
A wylecieć mógł z domu w ramach oszczędności na kastracji ;(
Ostatnio zmieniony 02 wrz 2013, 22:56 przez Ania Z, łącznie zmieniany 1 raz.

On był złapany na kastrację- dokładnie. Wszystkie koty łapiemy i zawozimy od razu, czy ktoś z nas łapie kota na sterylkę, czeka ileś tam i potem kastruje?
była wtedy opcja, że nie będzie dla niego domu i wróci na Łokietka, gdzie wszystko pokastrowane jest. Na bank nie był odrobaczony. On się pojawiła nagle w tym wieku w stadzie kotów wolnożyjących i nie był dziki, wygląda to na klasyczne wywalenie. Siedział na chodniku i miauczał cały czas i podbiegał do każdego, kto przechodził. Mógł jeszcze wypaść z okna, ale nikt go nie szuka...

no i tak było w tym przypadku, więc trochę mnie dziwi zdziwienie weta. Tylko z tą różnicą, że on miał się przekimać 4 dni u weta po kastracji i albo DT albo powrót niestety w miejsce złapaniamarinella pisze:ja niemoorland pisze: czy ktoś z nas łapie kota na sterylkę, czeka ileś tam i potem kastruje?
w zasadzie od razu z łapką ruszam do weta
