Dzieciaki spod Opery
Moderatorzy: Migotka, crestwood
Dzieciaki spod Opery
3 kociaki zgarnięte spod poznańskiej Opery, gdzie baraszkowały razem z mamą, nie zważając na przechodniów i samochody. Ufne i niezaznajomione z zagrożeniami ze strony ulicznego ruchu.
Maluszki są już po przeglądzie u weta - burasek będzie miał niestety amputowany ogonek (martwica), ale przecież to tylko doda mu (jej) uroku.
Towarzystwo tak walczyło u weta, że nie udało się zajrzeć pod ogony - płeć więc w trakcie ustalania
Tuż przed złapaniem wyglądały tak:
Dzieciaki na Picasie i na youtube.
Maluszki są już po przeglądzie u weta - burasek będzie miał niestety amputowany ogonek (martwica), ale przecież to tylko doda mu (jej) uroku.
Towarzystwo tak walczyło u weta, że nie udało się zajrzeć pod ogony - płeć więc w trakcie ustalania
Tuż przed złapaniem wyglądały tak:
Dzieciaki na Picasie i na youtube.
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 1:00 przez Morri, łącznie zmieniany 5 razy.
Krótko o kociakach przed złapaniem
"Pingwinek" był najbardziej odważny, rozbrykany i głodny gdy go spotkaliśmy na swojej drodze poczuł jedzenie i od razu był przy misce. Nie zważał za bardzo na nas. Byle byśmy go oczywiście nie dotykali Był bardzo żywiołowy i wypuszczał się w najdalsze wędrówki od mamy. Wszystko go interesowało po wyjściu z krzaków nawet pobawił się z nami gałązką.
"Czarnulek" to taki bardziej kopiujący pingwinka był patrzył, podchodził, uciekał ale jak zobaczył, że tamten maluch wcina i krzywda mu się nie dzieje, to podchodził, interesował się i jadł przeważnie próbował być tam gdzie drugi i go naśladować.
"Burasek" nigdy daleko od mamy... na szczęście jak je zauważyliśmy, to mama była niedaleko. Najbardziej płochliwy, przestraszony, niepewny. Czas spędzał głównie w pobliżu mamy. Nawet na drugi dzień, gdy przyszliśmy, to spał przy niej (w przeciwieństwie do pozostałych). Ale jego najszybciej udało się złapać sam wszedł do transportera zwabiony jedzeniem
U weta faktycznie maluszki nie były zadowolone. Na szczęście Pani wet zbadała dokładnie ogonek "Buraska" i orzekła, że trzeba go amputować. Jutro operacja. Mamy nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze
A teraz maluszki są u nas, mają osobny pokój na razie. Integracja z naszymi sierściuchami dopiero za jakiś czas. Zdamy relację jak maluchy reagują na inne kociaki. Póki co, jedzą ładnie, raz chrupki, raz mokre wedle upodobań qupy też nie budzą na razie podejrzeń. Niestety małe dzikuski są bardzo przestraszone i uciekają przed nami potrzebują czasu
"Pingwinek" był najbardziej odważny, rozbrykany i głodny gdy go spotkaliśmy na swojej drodze poczuł jedzenie i od razu był przy misce. Nie zważał za bardzo na nas. Byle byśmy go oczywiście nie dotykali Był bardzo żywiołowy i wypuszczał się w najdalsze wędrówki od mamy. Wszystko go interesowało po wyjściu z krzaków nawet pobawił się z nami gałązką.
"Czarnulek" to taki bardziej kopiujący pingwinka był patrzył, podchodził, uciekał ale jak zobaczył, że tamten maluch wcina i krzywda mu się nie dzieje, to podchodził, interesował się i jadł przeważnie próbował być tam gdzie drugi i go naśladować.
"Burasek" nigdy daleko od mamy... na szczęście jak je zauważyliśmy, to mama była niedaleko. Najbardziej płochliwy, przestraszony, niepewny. Czas spędzał głównie w pobliżu mamy. Nawet na drugi dzień, gdy przyszliśmy, to spał przy niej (w przeciwieństwie do pozostałych). Ale jego najszybciej udało się złapać sam wszedł do transportera zwabiony jedzeniem
U weta faktycznie maluszki nie były zadowolone. Na szczęście Pani wet zbadała dokładnie ogonek "Buraska" i orzekła, że trzeba go amputować. Jutro operacja. Mamy nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze
A teraz maluszki są u nas, mają osobny pokój na razie. Integracja z naszymi sierściuchami dopiero za jakiś czas. Zdamy relację jak maluchy reagują na inne kociaki. Póki co, jedzą ładnie, raz chrupki, raz mokre wedle upodobań qupy też nie budzą na razie podejrzeń. Niestety małe dzikuski są bardzo przestraszone i uciekają przed nami potrzebują czasu
Mamusi na razie zawożone jest codziennie jedzenie żeby przywykła do miejsca. Jeżeli będzie potrzebna pomoc w łapaniu, to proszę pisać. Co prawda nie mamy doświadczenia ale może się na coś przydamy Przechodnie mówili, że nie jest tak bardzo dzika, że chyba maluchy są większymi dzikuskami... niestety sami tego nie sprawdziliśmy bo jest bardzo płochliwa.
Mogłabym tylko pomóc w łapance. Nie mam u siebie klatki-łapki, ale to pewnie najmniejszy problem. Natomiast nie dam rady Jej teraz u siebie przetrzymać, bo jutro trafiają do mnie dwie kotki po sterylkach na 10 dni, a później nie ma mnie przez co najmniej tydz., więc najwcześniej pewnie na początku października
Dzisiaj nasz "burasek" miał operację i przy okazji określono jego płeć tak więc to... chłopiec
Co do samej operacji, to wszystko przebiegło sprawnie, dobrze, bez komplikacji. Maluch dostał kołnierz, co prawda za duży ale zawsze "ogonek" ma popsikany tym srebrnym czymś. Dodatkowo ranka, która była na tylniej nóżce została zaszyta (jeden szew). Maluszek dostał antybiotyk na 48 h i w piątek kolejna wizyta.
Teraz jest już w domku, grzecznie daje się głaskać. Po grzbiecie i brzuszku bardziej mu się podoba niż po główce widać, że pozostałości narkozy zaczynają "puszczać" bo maluszek robi się coraz bardziej ruchliwy i skory do chowania się
A co do pozostałych dwóch maluszków, to w nocy troszeczkę "płakały". W dzień już nie. Apetyt im dopisuje i na razie trzymają się razem. Póki co za łóżkiem.
Co do samej operacji, to wszystko przebiegło sprawnie, dobrze, bez komplikacji. Maluch dostał kołnierz, co prawda za duży ale zawsze "ogonek" ma popsikany tym srebrnym czymś. Dodatkowo ranka, która była na tylniej nóżce została zaszyta (jeden szew). Maluszek dostał antybiotyk na 48 h i w piątek kolejna wizyta.
Teraz jest już w domku, grzecznie daje się głaskać. Po grzbiecie i brzuszku bardziej mu się podoba niż po główce widać, że pozostałości narkozy zaczynają "puszczać" bo maluszek robi się coraz bardziej ruchliwy i skory do chowania się
A co do pozostałych dwóch maluszków, to w nocy troszeczkę "płakały". W dzień już nie. Apetyt im dopisuje i na razie trzymają się razem. Póki co za łóżkiem.
Głaski dla towarzystwa, zwłaszcza dla rysiowego buraska
Kobiety i koty zawsze będą robić to, co chcą,
a mężczyźni i psy powinni się zrelaksować i powoli oswajać z tą myślą.
Robert A. Heinlein
http://www.ezopoznan.pl/
mały "Burasek" miał dzisiaj wizytę kontrolną u weta. Spisał się na 5 przy ogonku sobie nie grzebie - szwów nie ciągnie. ranka na nóżce też się ładnie goi. Dostał dzisiaj dwa zastrzyki. Kolejna wizyta za 10 dni na ściągnięcie szwów chyba, że zacznie się babrać przy ogonku.
Maluszek też zrobił postęp w domku. Z jednego końca pokoju dzielnie maszeruje na drugi na drapak Pingwinek i czarny nadal przesiadują na oknie. Pingwinek jest niezwykle ciekawy jak ktokolwiek wchodzi do pokoju. Niestety nadal są syki i machanie łapką ale to dopiero kilka dni
Maluszek też zrobił postęp w domku. Z jednego końca pokoju dzielnie maszeruje na drugi na drapak Pingwinek i czarny nadal przesiadują na oknie. Pingwinek jest niezwykle ciekawy jak ktokolwiek wchodzi do pokoju. Niestety nadal są syki i machanie łapką ale to dopiero kilka dni
Pingwinek jest już coraz odważniejszy mały żarłok z niego podchodzi bliżej, interesuje się bawi ponadto wszystkie trzy zainteresowane są drapakiem mały czarnulek upatrzył sobie co prawda parapet jako miejsce do spania ale chyba czuje się bezpieczny bo śpi nawet gdy jesteśmy w pokoju. Mały Burasek jest ciekawy gdy pingwinek chodzi po pokoju jednak sam nie wykazuje chęci bliższego poznania. Póki co syki ostrzegawcze są ale w przypadku ciemnych to już chyba taka proforma