
Astor i Cody - maluchy ze Szpitalnej
Moderatorzy: crestwood, Migotka
Astor i Cody wczoraj były na kolejnej kontroli.
Astor jest już całkowicie zdrowa. Gdyby nie to, że ma kontakt z Codim, można by u Niej powoli przestać podawać lekarstwa, a tak to razem muszą być leczone.
Ale u Codiego jest b. duża poprawa. Uszy wyglądają super, jeszcze tylko w prawym są strupy, a te twarde elementy pod skórą zniknęły
Przez najbliższy tydz. jeszcze podajemy Flukonazol, generalnie trzeba podawać jeszcze przez 7 dni od całkowitego wyzdrowienia. Za tydz. kolejna kontrola i zobaczymy, czy będzie można kończyć leczenie.
Astor jest już całkowicie zdrowa. Gdyby nie to, że ma kontakt z Codim, można by u Niej powoli przestać podawać lekarstwa, a tak to razem muszą być leczone.
Ale u Codiego jest b. duża poprawa. Uszy wyglądają super, jeszcze tylko w prawym są strupy, a te twarde elementy pod skórą zniknęły

Przez najbliższy tydz. jeszcze podajemy Flukonazol, generalnie trzeba podawać jeszcze przez 7 dni od całkowitego wyzdrowienia. Za tydz. kolejna kontrola i zobaczymy, czy będzie można kończyć leczenie.
Na mnie reagują już całkiem dobrze, tzn. jak wchodzę do Ich pokoju, to plątają mi się pod nogami. A jak są bardzo głodne, to nawet się ocierają i mruczą. Jak się najedzą, to trochę miłość do mnie Im przechodzi, tzn. już się nie ocierają 
Na razie jeszcze nie za bardzo lubią być brane na ręce, bo kojarzy Im się to z podawaniem leków (ciągle dostają Flukonazole i Cody - Aurizon do ucha), ale np. wczoraj wytrzymały po ok. 5 min grzecznie leżąc na moich kolanach.
Kiedy leżą na posłanku na parapecie, to można do Nich podejść i głaskać, wcale nie uciekają. Cody nawet wtedy wywala brzuch do głaskania. Bardzo lubią być głaskane pod bródką i za uszkami.
Lubią tez zabawy z wędką z piórkiem, wczoraj. np. wspinały mi się po nodze, żeby tylko dosięgnąć piórka.
No i nie ma mowy, żeby coś jeść przy Nich, bo Astor "włazi" wtedy do talerza
W weekend opiekowała się Nimi koleżanka i od Niej niestety uciekały. Dopiero kurakiem Ich trochę przekupiła
Ale leki podała bez problemu, więc aż tak źle nie jest.
Myślę, że na razie są po prostu do mnie przyzwyczajone i pewnie dopiero kiedy skończą brać leki, będą miały większe zaufanie do człowieka...
A dzisiaj Maluchy były na kolejnej kontroli. Chociaż w sumie to już nie takie Maluchy
Astor waży 2kg, a Cody 2,35kg
Mała jest już całkowicie zdrowa, ale nadal dostaje dawkę podtrzymującą Flukonazolu, a Cody jeszcze ma trochę nieładny strup w prawym uchu, więc oprócz Flukonazolu "dopyszcznie", doleczmy nadal ucho Aurizonem.
W przyszłym lub jeszcze następnym tyg. czeka Go kolejna kontrola. Astor już raczej nie musi jechać, chyba żeby coś się działo...
W sumie to mi trochę szkoda brać Go samego, bo podczas podróży tak się wtula w Astor, że nie wiem, jak zniesie samotnie podróż
Mamy też wyniki wymazu:
"W badaniu hodowlanym wymazu z zewnętrznego kanału słuchowego stwierdzono wzrost drobnoustrojów: Pasteurella spp.
W preparacie bezpośrednim nie stwierdzono obecności grzybów drożdżopodobnych"
To drugie świadczy o tym, że Flukonazol działa, a na te bakterie chyba działa właśnie ten Aurizon stąd poprawa.
No i news dnia
Od jakiegoś czasu zaobserwowałam, że Cody nie kuleje. Pan Doktor Go dzisiaj zbadał i podobno wykształcił się prawidłowy rowek w tym stawie kolanowym
Poczekamy jeszcze ok. 1,5 miesiąca do kastracji i wtedy okaże się, czy zabieg jest potrzebny. Na ten moment nie ma takiej potrzeby

Na razie jeszcze nie za bardzo lubią być brane na ręce, bo kojarzy Im się to z podawaniem leków (ciągle dostają Flukonazole i Cody - Aurizon do ucha), ale np. wczoraj wytrzymały po ok. 5 min grzecznie leżąc na moich kolanach.
Kiedy leżą na posłanku na parapecie, to można do Nich podejść i głaskać, wcale nie uciekają. Cody nawet wtedy wywala brzuch do głaskania. Bardzo lubią być głaskane pod bródką i za uszkami.
Lubią tez zabawy z wędką z piórkiem, wczoraj. np. wspinały mi się po nodze, żeby tylko dosięgnąć piórka.
No i nie ma mowy, żeby coś jeść przy Nich, bo Astor "włazi" wtedy do talerza

W weekend opiekowała się Nimi koleżanka i od Niej niestety uciekały. Dopiero kurakiem Ich trochę przekupiła

Myślę, że na razie są po prostu do mnie przyzwyczajone i pewnie dopiero kiedy skończą brać leki, będą miały większe zaufanie do człowieka...
A dzisiaj Maluchy były na kolejnej kontroli. Chociaż w sumie to już nie takie Maluchy

Astor waży 2kg, a Cody 2,35kg

Mała jest już całkowicie zdrowa, ale nadal dostaje dawkę podtrzymującą Flukonazolu, a Cody jeszcze ma trochę nieładny strup w prawym uchu, więc oprócz Flukonazolu "dopyszcznie", doleczmy nadal ucho Aurizonem.
W przyszłym lub jeszcze następnym tyg. czeka Go kolejna kontrola. Astor już raczej nie musi jechać, chyba żeby coś się działo...
W sumie to mi trochę szkoda brać Go samego, bo podczas podróży tak się wtula w Astor, że nie wiem, jak zniesie samotnie podróż

Mamy też wyniki wymazu:
"W badaniu hodowlanym wymazu z zewnętrznego kanału słuchowego stwierdzono wzrost drobnoustrojów: Pasteurella spp.
W preparacie bezpośrednim nie stwierdzono obecności grzybów drożdżopodobnych"
To drugie świadczy o tym, że Flukonazol działa, a na te bakterie chyba działa właśnie ten Aurizon stąd poprawa.
No i news dnia

Od jakiegoś czasu zaobserwowałam, że Cody nie kuleje. Pan Doktor Go dzisiaj zbadał i podobno wykształcił się prawidłowy rowek w tym stawie kolanowym

Poczekamy jeszcze ok. 1,5 miesiąca do kastracji i wtedy okaże się, czy zabieg jest potrzebny. Na ten moment nie ma takiej potrzeby
