W kwietniu moje osobiste dzieci futrzane obchodziły 6ste urodziny
Nie są to koty idealne są foszaste, rozpieszczone jak dziadowskie bicze (moja to culpa ), przy jedzeniu wybrzydzające, kuwetujące w górę, zamiast w dół po ludzku, a czasem i w ogóle obok, nieszczęśliwe z powodu losu kociego wolontariusza zmuszone dzielić niewielka domową przestrzeń oraz moją uwagę z kolejnymi tymczasami...
ale kocham je ponad wszystko i nie wyobrażam sobie życia bez nich
takie to były brzdące, ocalone przed utopieniem w jeziorze swarzędzkim
(od lewej drugi Zeus, trzecia Perła)
W 7 rocznicę adopcji koci wolontariusze w stanie spoczynku Zeus i Perła przesyłają pozdrowienia
W swej historii ocalili 9 żyć:
Parmę, Veronę, Opornika, Bunię, Milagros, Opal, Pompona, Melę i Belę.
Obecnie cieszą się zasłużonym statusem wolo- weterana.
Po ostatnich przeżyciach teraz mamy dosłownie blogostan
Jakby mi ktoś futra podmienił...
_________________ nie mogę, Kot na mnie leży.
Neda
Dołączyła: 05 Wrz 2016 Posty: 3061 Skąd: Suchy Las
Wysłany: Sro 17 Cze, 2020 09:27
Eva napisał/a:
W 7 rocznicę adopcji koci wolontariusze w stanie spoczynku Zeus i Perła przesyłają pozdrowienia
W swej historii ocalili 9 żyć:
Parmę, Veronę, Opornika, Bunię, Milagros, Opal, Pompona, Melę i Belę.
Obecnie cieszą się zasłużonym statusem wolo- weterana.
Po ostatnich przeżyciach teraz mamy dosłownie blogostan
Jakby mi ktoś futra podmienił...
Dwa dni po 7 adopcinach choroba zaatakowała totalnie nieoczekiwanie i z bezwzględną siłą.
Zeus tylko i wyłącznie cudem został zawrócony zza TM.
Diagnoza: zespół paranowotworowy, nadostre zapalenie trzustki, całkowita atonia przewodu pokarmowego.
Kot otwarty, dosłownie uruchomiony ręcznie... pobrane wycinki do biopsji i cytologi.
Parę dni po operacji szwy w środku puściły, wyszła ogromna przepuklina, trzeba było znowu otwierać i zaszywać. Przy okazji drugiej narkozy dołożone badanie gastroskopowe i znowu złe wieści, porażenie wlotu i wylotu żołądka..
Biopsja nie wykazała nowotworu, więc wyposażeni w baterię leków wróciliśmy do domu z nadzieją na 2, może 3 miesiące...
Urwaliśmy śmierci prawie 6 miesięcy.
22.12 odprowadziliśmy Zeusa za TM.
Decyzja, którą musiałam podjąć była jedną z najtrudniejszych w życiu, choć wiedziałam, że nie mogłam postąpić inaczej.
Dopóki chciał walczyć, walczyliśmy wszelkimi środkami.
Ale ostatnie dni w jego oczach było widać tylko ból, jakby chciał mi powiedzieć: mamo, już czas.
dziś w nocy śniło mi się, że szłam przez ul.św.Marcin i nagle spotkałam Zeusa. Szedł jakby nigdy nic, wzięłam go na ręce, przytuliłam, czułam go takiego puchatego i miękkiego... dosłownie czułam go znowu, byłam z nim. Tak trudno pogodzić się z jego stratą bardzo, bardzo za nim tęsknię
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]