Lolek

Nasi podopieczni, którzy odeszli...

Moderatorzy: crestwood, Migotka

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Nadira
Posty: 3974
Rejestracja: 05 paź 2013, 12:16
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Nadira »

marcotta pisze:(...) nosił na szyi obciachową różową skarpetę (...)
Bezczelnie zapytam, czy zostało to gdzieś uwiecznione na zdjęciu? XD
Awatar użytkownika
hanna
Posty: 860
Rejestracja: 11 paź 2013, 22:17
Lokalizacja: Poznań,Kiekrz

Post autor: hanna »

Nadira pisze:Bezczelnie zapytam, czy zostało to gdzieś uwiecznione na zdjęciu? XD
no właśnie ,a gdzie fota Obrazek
Sara
Awatar użytkownika
marcotta
Posty: 77
Rejestracja: 06 paź 2014, 1:02
Lokalizacja: Robakowo k. Poznania

Post autor: marcotta »

Będzie! Zrzucę i wrzucę na forum :)
Przybyłem, zamruczałem, zdobyłem.
Awatar użytkownika
marcotta
Posty: 77
Rejestracja: 06 paź 2014, 1:02
Lokalizacja: Robakowo k. Poznania

Post autor: marcotta »

Obiecane zdjęcia Lolka :)

ObrazekObrazek
ObrazekObrazek
Obrazek

Byliśmy dziś u weterynarza, Lolek cierpi na przewlekłe zapalenie krtani, stąd ten kaszel. Zakaszlał kilkakrotnie przy lekarzu, więc została wykluczona astma (kaszel jest mokry), na szczęście również osłuchowo płuca w porządku. Dostał zastrzyk z nowym antybiotykiem, na wzmocnienie odporności mam podawać "ludzką" Rutinaceę Junior, 2 x dziennie po pół łyżeczki. W czwartek i sobotę kolejne wizyty. Biedak strasznie płakał całą drogę, ale u weta był o dziwo grzeczny (a znają już go tam z tej gorszej strony), tylko mruknął podczas podawania zastrzyku.
Łysy placek na karku okazał się być miejscem, gdzie Lolek miał podawane zastrzyki w grudniu. Musiało go drażnić, więc wydrapał, ale w tej chwili jest już tam krótka sierść i od wczoraj nie zakładam mu skarpety. A wcześniej wyglądało strasznie, rozkrwawiona rana, krew z kawałkami strupów i włosów na ścianie - od intensywnego drapania. Udało się wyleczyć mu tę ranę, zanim zobaczył ją wet, solcoseryl działa bezbłędnie, nieraz testowałam na sobie.

Z nowościami zdrowotnymi wrócimy za jakiś czas, a teraz pozdrawiamy!
Przybyłem, zamruczałem, zdobyłem.
Awatar użytkownika
Cynamon
Posty: 3402
Rejestracja: 16 maja 2013, 19:09
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Cynamon »

Kciuki za szybką poprawę zdrowia :kiss: A skarpetka bardzo gustowna :cool:
Ładnie się odróżnia od czarnego futerka Lolka :love:
Awatar użytkownika
kotekmamrotek
Posty: 13578
Rejestracja: 08 cze 2014, 15:04
Lokalizacja: Luboń

Post autor: kotekmamrotek »

kot z plemienia Karen:)
Awatar użytkownika
Morri
Posty: 17417
Rejestracja: 24 maja 2010, 21:29
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Morri »

Podoba mi się zwłaszcza Lolek w skarpecie na tle kominka :love:
Kciuki za szybki powrót do zdrowia!

Pewnie go to siedzenie pod blokiem tak załatwiło :marudzi:
Awatar użytkownika
misiosoft
Posty: 4721
Rejestracja: 24 lut 2013, 13:11
Lokalizacja: Poznań

Post autor: misiosoft »

stylowo :)
Awatar użytkownika
marcotta
Posty: 77
Rejestracja: 06 paź 2014, 1:02
Lokalizacja: Robakowo k. Poznania

Post autor: marcotta »

Morri pisze:
Pewnie go to siedzenie pod blokiem tak załatwiło :marudzi:
Pewnie tak, dlatego mam opory przed wychodzeniem z nim na dwór, na spacer pójdziemy dopiero wiosną.

Na zastrzyku byliśmy pięć razy, raz na 2 dni. Lolek nie kaszle :)
Nie wiem, czy to przez antybiotyk, czy wciągnął coś niezdrowego, ale wczoraj mieliśmy mały armageddon - rzadka kupa walnięta prosto na pościel córki i elegancko zakopana. Kołdra w jednorożce. Druga porcja równie aromatycznego kupska na świeżo wypranych ubraniach, położonych na kanapie - też zakopana. Umoczyłam w tym rękę zbierając zabrudzone ciuchy do ponownego prania :rzygi: .
Prałam i prałam. Biedaka bolał brzuch, a że kuweta nie sprzątnięta na czas... Zabrakło mi żwirku i czekałam na dostawę, więc Lolek znalazł lepsze miejsce na kupsko. Strasznie mi go było żal, bo kiedy odkryłam pierwszą porcję w pościeli, postanowiłam uprzątnąć mu kuwetę zostawiając choćby odrobinę żwirku na dnie. Podczas sprzątania towarzyszył mi i czekał, pewnie ściskał pupsko jak mógł, bo kiedy skończyłam od razu przy mnie skorzystał z ulgą.
Lolas ma dwie kuwety, jedna była do użytku, ale na dole domu, a on pewnie nie był w stanie zdążyć, tak mu jeździło w jelitach.
Dziś już ok, ładnie je, nic mu nie bulgocze. Chodzi tylko za mną z przepraszającą miną, naprawdę. Robi takie oczy jak kot ze Shreka. Ciekawe, ponieważ nawet słowem, tonem nie dałam mu odczuć że mam jakieś pretensje o ten sajgon. Teraz leży na biurku koło laptopa, mój biedak.

Wogóle jest przekochany, coraz bardziej towarzyski.
Przybyłem, zamruczałem, zdobyłem.
Awatar użytkownika
Morri
Posty: 17417
Rejestracja: 24 maja 2010, 21:29
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Morri »

marcotta pisze:
Morri pisze:
Pewnie go to siedzenie pod blokiem tak załatwiło :marudzi:
Pewnie tak, dlatego mam opory przed wychodzeniem z nim na dwór, na spacer pójdziemy dopiero wiosną.

Na zastrzyku byliśmy pięć razy, raz na 2 dni. Lolek nie kaszle :)
Nie wiem, czy to przez antybiotyk, czy wciągnął coś niezdrowego, ale wczoraj mieliśmy mały armageddon - rzadka kupa walnięta prosto na pościel córki i elegancko zakopana. Kołdra w jednorożce. Druga porcja równie aromatycznego kupska na świeżo wypranych ubraniach, położonych na kanapie - też zakopana. Umoczyłam w tym rękę zbierając zabrudzone ciuchy do ponownego prania :rzygi: .
Prałam i prałam. Biedaka bolał brzuch, a że kuweta nie sprzątnięta na czas... Zabrakło mi żwirku i czekałam na dostawę, więc Lolek znalazł lepsze miejsce na kupsko. Strasznie mi go było żal, bo kiedy odkryłam pierwszą porcję w pościeli, postanowiłam uprzątnąć mu kuwetę zostawiając choćby odrobinę żwirku na dnie. Podczas sprzątania towarzyszył mi i czekał, pewnie ściskał pupsko jak mógł, bo kiedy skończyłam od razu przy mnie skorzystał z ulgą.
Lolas ma dwie kuwety, jedna była do użytku, ale na dole domu, a on pewnie nie był w stanie zdążyć, tak mu jeździło w jelitach.
Dziś już ok, ładnie je, nic mu nie bulgocze. Chodzi tylko za mną z przepraszającą miną, naprawdę. Robi takie oczy jak kot ze Shreka. Ciekawe, ponieważ nawet słowem, tonem nie dałam mu odczuć że mam jakieś pretensje o ten sajgon. Teraz leży na biurku koło laptopa, mój biedak.

Wogóle jest przekochany, coraz bardziej towarzyski.
:jebanewalentynki:
Awatar użytkownika
Eva
Posty: 9091
Rejestracja: 23 wrz 2014, 22:30
Lokalizacja: POZNAŃ

Post autor: Eva »

marcotta pisze: Strasznie mi go było żal, bo kiedy odkryłam pierwszą porcję w pościeli, postanowiłam uprzątnąć mu kuwetę zostawiając choćby odrobinę żwirku na dnie. Podczas sprzątania towarzyszył mi i czekał, pewnie ściskał pupsko jak mógł, bo kiedy skończyłam od razu przy mnie skorzystał z ulgą.
Lolas ma dwie kuwety, jedna była do użytku, ale na dole domu, a on pewnie nie był w stanie zdążyć, tak mu jeździło w jelitach.
Dziś już ok, ładnie je, nic mu nie bulgocze. Chodzi tylko za mną z przepraszającą miną, naprawdę. Robi takie oczy jak kot ze Shreka. Ciekawe, ponieważ nawet słowem, tonem nie dałam mu odczuć że mam jakieś pretensje o ten sajgon.

:serce: :serce: :serce:
nie mogę, Kot na mnie leży.
Awatar użytkownika
marcotta
Posty: 77
Rejestracja: 06 paź 2014, 1:02
Lokalizacja: Robakowo k. Poznania

Post autor: marcotta »

Witamy się z Lolkiem po krótkiej przerwie :) Nowa porcja zdjęć, z wczoraj i z dziś:

Tu w nowo objętym w posiadanie kartonie, oczywiście w biurze. Spędza tu z nami pół dnia:
Obrazek

Tu też w biurze, akurat zauważył psa na podjeździe (psa sąsiadów, który regularnie podkrada jedzenie bezdomniakom):
Obrazek


I tu - nie mogę się nachwalić jego futra, niesamowicie jedwabiste, sama przyjemność z głaskania:
Obrazek

Dobranoc :)
Obrazek
Przybyłem, zamruczałem, zdobyłem.
Awatar użytkownika
Cynamon
Posty: 3402
Rejestracja: 16 maja 2013, 19:09
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Cynamon »

Cudo!!! :serce: marcotta, nawet nie wiesz jak się cieszę, że on ma tak dobrze :love:
Wspaniały kot! no i cieszę się, że miałam okazję go poznać, choć przez kilka dni ;)
Awatar użytkownika
marcotta
Posty: 77
Rejestracja: 06 paź 2014, 1:02
Lokalizacja: Robakowo k. Poznania

Post autor: marcotta »

Myślę, że mu dobrze... Jest u nas od 13 października ub. roku, czyli prawie 4 miesiące, przez cały czas w centrum uwagi i mogę stwierdzić, że widzę zmiany w jego zachowaniu. Wcześniej, tj. tydzień, dwa, trzy, a nawet 2 miesiące po adopcji wydawało mi się, że się przełamuje, że już się oswoił z otoczeniem, ale to były pozory. Dopiero teraz z perspektywy tych kilku miesięcy widzę, że nas w pełni zaakceptował jako swoją rodzinę. To widać, bo np. jest super cierpliwy, cały czas mi towarzyszy, więcej rozmawia, stale mruga i czaruje tymi pięknymi oczami, SAM przychodzi do łóżka, śpi z nami w nogach, kładzie się na kolanach i mruczy. Może to dziwne, ale na początku mogłam go głaskać i pieścić, a on mruczał bardzo rzadko i cicho, a teraz rozmruczał się na całego. Wystarczy głasknąć, nie mówiąc po pokazaniu jedzenia :) Tuli głowę do ręki, barankuje naprawdę mocno i intensywnie - a jeszcze przed miesiącem tego nie robił. Czyli po prostu potrzebował sporo czasu.
Ostatnio przyszedł do mnie do łóżka, położył się między nogami wzdłuż uda, objął moją nogę łapkami i zasnął. No chyba nie muszę mówić, że ani drgnęłam przez ok. godzinę :) noga ścierpnięta, ale szczęście pełne :)
Wszyscy go kochamy, z dziećmi się ładnie bawi sznurkami, tasiemkami, trochę laserem, jest łagodny i oprócz kilku drapnięć w nieuważnej zabawie, nic się nie zdarzyło między nimi.
Nawet mój mąż czasem dzieli się z Lolkiem kanapką.
Cieszę się, że do nas trafił.
Przybyłem, zamruczałem, zdobyłem.
Awatar użytkownika
Cynamon
Posty: 3402
Rejestracja: 16 maja 2013, 19:09
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Cynamon »

marcotta, to co piszesz jest niczym mód na wszelkie wątpliwości wolontariuszy takich jak ja :wink:
Dla mnie nie ma nic lepszego jak szczęśliwy kot i jego nowa rodzina :serce:
I choć czasami każdemu z nas jest ciężko, to takie wiadomości wynagradzają wszystko!
Proszę wygłaskać go ode mnie :kiss: Ach i te jego cudowne białe paszki ::
ODPOWIEDZ