Tosia
Moderatorzy: crestwood, Migotka
Tosik Was chyba posłuchał
Nie wynikami (w przyszłym tygodniu pewnie pojedziemy zrobić powtórkę, jeśli pani doktor zaleci), ale samopoczuciem.
I głodem na żołądeczki
Wszystko zaczęło się przedwczoraj wieczorem, kiedy postanowiłam być zbyt leniwa (zła ja) i nie kroić mięska, a wykręcić się puszeczką. Obdzieliłam więc wszystkie koty Grauem, pięć pozostałych futer rzuciło się na jedzenie, a Tosia - czeka. Dołożyłam więc do miseczki trochę fastfoodów w postaci (zgrozo) whiskasa, na którego tylko ona ma dyspensę. Tosia czeka. Dołożyłam Sheshirka. Tosia czeka.
Lekko podłamana, otworzyłam lodówkę, z zamiarem poszukania czegoś jeszcze i Tosia o mało mi do tej lodówki nie wskoczyła. Skubana, od razu wiedziała, gdzie leży pudełeczko z żołądeczkami.
Wyjmuję więc pudełeczko, otwieram, mam je na wysokości kociego nosa (pamiętacie, że Tosia jada na blacie?) i w zaspanej głowie uruchamia się proces myślowy pt. "muszę gdzieś znaleźć miejsce na deskę do krojenia", a Tosia... nie czekała
Zgrabnym ruchem chwyciła najbliższy żołądeczek i zwiała przeżuwać :3
A potem przyszła po drugi
Żołądeczki skończyły się wczoraj rano, więc wczoraj wieczorem byłam co chwila raczona wyczekującymi spojrzeniami w kierunku pustej lodówki. Dzisiaj muszę jeszcze zakupy zrobić :3

I głodem na żołądeczki

Wszystko zaczęło się przedwczoraj wieczorem, kiedy postanowiłam być zbyt leniwa (zła ja) i nie kroić mięska, a wykręcić się puszeczką. Obdzieliłam więc wszystkie koty Grauem, pięć pozostałych futer rzuciło się na jedzenie, a Tosia - czeka. Dołożyłam więc do miseczki trochę fastfoodów w postaci (zgrozo) whiskasa, na którego tylko ona ma dyspensę. Tosia czeka. Dołożyłam Sheshirka. Tosia czeka.
Lekko podłamana, otworzyłam lodówkę, z zamiarem poszukania czegoś jeszcze i Tosia o mało mi do tej lodówki nie wskoczyła. Skubana, od razu wiedziała, gdzie leży pudełeczko z żołądeczkami.
Wyjmuję więc pudełeczko, otwieram, mam je na wysokości kociego nosa (pamiętacie, że Tosia jada na blacie?) i w zaspanej głowie uruchamia się proces myślowy pt. "muszę gdzieś znaleźć miejsce na deskę do krojenia", a Tosia... nie czekała

A potem przyszła po drugi

Żołądeczki skończyły się wczoraj rano, więc wczoraj wieczorem byłam co chwila raczona wyczekującymi spojrzeniami w kierunku pustej lodówki. Dzisiaj muszę jeszcze zakupy zrobić :3
Nadira pisze:Tosik Was chyba posłuchałNie wynikami (w przyszłym tygodniu pewnie pojedziemy zrobić powtórkę, jeśli pani doktor zaleci), ale samopoczuciem.
I głodem na żołądeczki![]()
Wszystko zaczęło się przedwczoraj wieczorem, kiedy postanowiłam być zbyt leniwa (zła ja) i nie kroić mięska, a wykręcić się puszeczką. Obdzieliłam więc wszystkie koty Grauem, pięć pozostałych futer rzuciło się na jedzenie, a Tosia - czeka. Dołożyłam więc do miseczki trochę fastfoodów w postaci (zgrozo) whiskasa, na którego tylko ona ma dyspensę. Tosia czeka. Dołożyłam Sheshirka. Tosia czeka.
Lekko podłamana, otworzyłam lodówkę, z zamiarem poszukania czegoś jeszcze i Tosia o mało mi do tej lodówki nie wskoczyła. Skubana, od razu wiedziała, gdzie leży pudełeczko z żołądeczkami.
Wyjmuję więc pudełeczko, otwieram, mam je na wysokości kociego nosa (pamiętacie, że Tosia jada na blacie?) i w zaspanej głowie uruchamia się proces myślowy pt. "muszę gdzieś znaleźć miejsce na deskę do krojenia", a Tosia... nie czekałaZgrabnym ruchem chwyciła najbliższy żołądeczek i zwiała przeżuwać :3
A potem przyszła po drugi
Żołądeczki skończyły się wczoraj rano, więc wczoraj wieczorem byłam co chwila raczona wyczekującymi spojrzeniami w kierunku pustej lodówki. Dzisiaj muszę jeszcze zakupy zrobić :3

Moje Tymczaski kochane
Lilianka, Della, Dakota, Alaska, Carlos, Santana, Sherlock, Watson, Koko, Bertil, Penelopa, Ebba, Alabama, Nebraska, Dastan, Tristan, Grafit, Kismet, Buffon, Bonucci, Okaka, Zaza, Tymek, Melisa, Fiesta

Słuchajcie... mam dobre wieści 
Wyniki się poprawiły!
Co prawda nadal przekraczają wszelkie normy, ale zanotowaliśmy bardzo duży spadek poziomu mocznika i fosforu... i poprawiły się wyniki morfologiczne
Ogromnie dziękujemy wszystkim za trzymanie kciuków za Tosiałka, no i prosimy o trzymanie nadal... Wiadomo - magicznego wylecznia nie będzie, ale Tosia czuje się dobrze, je, bawi się, przychodzi na miziaki...
Cieszymy się razem z nią każdym dniem :3

Wyniki się poprawiły!
Co prawda nadal przekraczają wszelkie normy, ale zanotowaliśmy bardzo duży spadek poziomu mocznika i fosforu... i poprawiły się wyniki morfologiczne

Ogromnie dziękujemy wszystkim za trzymanie kciuków za Tosiałka, no i prosimy o trzymanie nadal... Wiadomo - magicznego wylecznia nie będzie, ale Tosia czuje się dobrze, je, bawi się, przychodzi na miziaki...
Cieszymy się razem z nią każdym dniem :3
- kotekmamrotek
- Posty: 13578
- Rejestracja: 08 cze 2014, 15:04
- Lokalizacja: Luboń
Odstawiliśmy kroplówki, dwa razy dziennie podajemy Chitofos i komplet leków z zalecenia Pani Wet. Może to jednak zmniejszenie poziomu stresu? A może podleczenie nerek antybiotykiem...? Ciężko powiedzieć w tej chwili...kotekmamrotek pisze:a co zmieniliście???
Zasadniczo pozwalamy jej jeść ile ma ochotę, dużo mięsa (wołowinka, czasem kurczak albo indyk, wątróbki, bo uwielbia, w małej ilości). Za każdym razem, kiedy czeka na blacie w kuchni, dostaje kilka nerkowych chrupków na zachęte i je wcina ze smakiem.
No i miziaczy się z każdym, kuleczka malutka moja

- kotekmamrotek
- Posty: 13578
- Rejestracja: 08 cze 2014, 15:04
- Lokalizacja: Luboń
Tosiaczek nadal czuje się dobrze! Dzisiaj była bardzo dzielna na wizycie u pani Wet, gdzie ponownie pobraliśmy krew i trzymamy kciuki za wyniki!
No i oficjalnie chciałabym poinformować - w trosce o zdrowie Tosieńka, przenosimy ją pod naszą opiekę już na dobre. Czyli Tosia nie szuka domu, ale zostaje u nas - jako podopieczna Fundacji i stały członek naszej rodziny
Będziemy ją kochać tak długo, jak długo dane jej będzie z nami być! (Jak to mawia Małż, Tosia przeżyje nas wszystkich, bo jest najdzielniejsza
)
No i oficjalnie chciałabym poinformować - w trosce o zdrowie Tosieńka, przenosimy ją pod naszą opiekę już na dobre. Czyli Tosia nie szuka domu, ale zostaje u nas - jako podopieczna Fundacji i stały członek naszej rodziny

Będziemy ją kochać tak długo, jak długo dane jej będzie z nami być! (Jak to mawia Małż, Tosia przeżyje nas wszystkich, bo jest najdzielniejsza
