Wyciągnęłam drugą tytkę. Zalałam. Mały szkodnik się zmaterializował i przystąpił do działania. Wzięłam małego szkodnika za pierze i odstawiłam na bok. Zrobiłam pół kroku w bok. Mały szkodnik wrócił do przerwanych zajęć. Przywołałam spojrzenie numer 17, czyli: to ja tu jestem bazyliszkiem. Mały szkodnik udał, że coś ciekawego jest w miseczce i skubnął chrupkę suchego.
filo pisze:Wyciągnęłam drugą tytkę. Zalałam. Mały szkodnik się zmaterializował i przystąpił do działania. Wzięłam małego szkodnika za pierze i odstawiłam na bok. Zrobiłam pół kroku w bok. Mały szkodnik wrócił do przerwanych zajęć. Przywołałam spojrzenie numer 17, czyli: to ja tu jestem bazyliszkiem. Mały szkodnik udał, że coś ciekawego jest w miseczce i skubnął chrupkę suchego.
Drobne chwile w codzienności.
Takie procedery mają też swoje plusy Mój TŻ na ten przykład uprawiał picie herbaty z tytką w środku, co mnie najbardziej wkurzało, gdy cały komplet (kubek z tytką) lądował w zlewie. Kanso zajął się edukacją - kradnąc te tytki z kubków, w których już nie było herbaty i roznosząc po różnych miejscach. I się skończyło picie tytek
Cztery koty polowały na jednego owada. Już się obawiałam, że któryś wyląduje na lampie, ale na szczęście owad zataczał szersze kręgi. W niespodziewanym dla niego momencie został przyciśnięty kocią łapą do lodówki, przesunięty bliżej kota, a następnie chwycony zębami. Kot radosnym truchtem poleciał w najciemniejszy i najodleglejszy kąt mieszkania, żeby mu przypadkiem nikt zdobyczy nie odebrał. Tym kotem była Caramcia
Koszmaru herbacianego ciąg dalszy. Dzisiaj przy okazji próby kradzieży torebki z herbatą mały paskud stłukł szklankę. Muszę kategorycznie zaprzestać picia herbaty, bo moja kuchnie nie przetrwa
Też się nad tym zastanawiam. Nasze koty się wyspecjalizowały - Esme dobiera się do wszystkiego z choćby minimalną domieszką mięty, a Leon upodobał sobie białą herbatę. Co gorsza nie ma dla nich znaczenia czy w kubku jest torebka albo listki czy już nie
Nie o herbatę chodzi. Caramcioch jest po prostu bardzo łowną kocicą. Poluje na przykład na gołębie, które siedzą na dachach sąsiednich budynków. Co prawda kończy się to na szczerzeniu zębów i okrzykach bojowych. A torebka od herbaty jest w kocim zasięgu i ma ogon