Zelda
Moderatorzy: crestwood, Migotka
- kotekmamrotek
- Posty: 13578
- Rejestracja: 08 cze 2014, 15:04
- Lokalizacja: Luboń
Chyba się trochę sytuacja normuje... Przede wszystkim ja oswoiłam się z diagnozą i nie przeszkadzam kocie budząc Ją co pół godziny sprawdzaniem, czy żyje
Zelda nie reaguje już ucieczką na widok transportera i nie miauczy przeraźliwie kiedy mnie nie ma na horyzoncie, leki łyka grzecznie (czasem zdarzy się wyplucie acardu, ale pono koty nie cierpią tego smaku i lekarz uprzedzał, że będzie mi bardzo trudno zmanipulować kota, by to łykał, dlatego daje się większą dawkę, ale tylko 2 razy w tygodniu); natomiast Zeldzi wystarczy po prostu dać w maleńkim kawałku karmy - jeśli łyknie bez rozgryzania - sukces murowany:)
Gorzej z takim nowym medykamentem, który miesza się ze sproszkowaną laktozą - jest tego sporo i kota się buntuje.. No cóż - wtedy trzeba przegłodzić, podać talerzyk za jakie 2 godziny... Cel uświęca środki niestety. Jest to jakiś nowoczesny lek, daje się go kotu w ilości 1/12 tabletki
- musieliśmy w tym względzie poprosić o pomoc farmaceutę...
Niestety wtorkowy pomiar ciśnienia nie za wesoły - średnia 190/012... Ale może jeszcze leki nie zadziałały, next time w styczniu, powinny być jakieś efekty...
Zelda z Praksedą pilnują nowego nabytku:)
A to specjalnie dla Olinki


Gorzej z takim nowym medykamentem, który miesza się ze sproszkowaną laktozą - jest tego sporo i kota się buntuje.. No cóż - wtedy trzeba przegłodzić, podać talerzyk za jakie 2 godziny... Cel uświęca środki niestety. Jest to jakiś nowoczesny lek, daje się go kotu w ilości 1/12 tabletki

Niestety wtorkowy pomiar ciśnienia nie za wesoły - średnia 190/012... Ale może jeszcze leki nie zadziałały, next time w styczniu, powinny być jakieś efekty...
Zelda z Praksedą pilnują nowego nabytku:)
A to specjalnie dla Olinki

- kotekmamrotek
- Posty: 13578
- Rejestracja: 08 cze 2014, 15:04
- Lokalizacja: Luboń
Ech... Zelda nie chce jeść jednego z leków - to proszek, musi być dosypywany do karmy, i mimo naprawdę minimalnej ilości - jest masakrycznie gorzki - próbowałam... Nawet nie chce pić w mleku skondensowanym...
Podawanie leku strzykawką jest z kolei bardzo stresujące dla Zeldy - widać, że strasznie się denerwuje, ciężko oddycha... Po konsultacji z drem Niziołkiem lek został odłożony - po kontroli w nowym roku zapadnie decyzja, co dalej...
Gołym okiem widać, że Zelda czuje się świetnie:) Widocznie pozostałe leki się sprawdziły:)))
A tu taki przykład samopoczucia:
A tu Zelda chroniąca się u boku Stefa przed groźnym Burundukiem:)))

Podawanie leku strzykawką jest z kolei bardzo stresujące dla Zeldy - widać, że strasznie się denerwuje, ciężko oddycha... Po konsultacji z drem Niziołkiem lek został odłożony - po kontroli w nowym roku zapadnie decyzja, co dalej...
Gołym okiem widać, że Zelda czuje się świetnie:) Widocznie pozostałe leki się sprawdziły:)))
A tu taki przykład samopoczucia:
A tu Zelda chroniąca się u boku Stefa przed groźnym Burundukiem:)))
- kotekmamrotek
- Posty: 13578
- Rejestracja: 08 cze 2014, 15:04
- Lokalizacja: Luboń
No cóż - przyszły mrozy, zatem Zelduszka się wygrzewa - tym razem wybrała sobie tubkę:
Bardzo baliśmy się sylwka - ale Zelda jak zwykle wyluzowana - mieliśmy wrażenie, że za bardzo do Niej nie dotarły wybuchy - na pierwsze zmasowane dźwięki po prostu - marudząc po swojemu - zmieniła bok i spała dalej...
Bardzo baliśmy się sylwka - ale Zelda jak zwykle wyluzowana - mieliśmy wrażenie, że za bardzo do Niej nie dotarły wybuchy - na pierwsze zmasowane dźwięki po prostu - marudząc po swojemu - zmieniła bok i spała dalej...
- kotekmamrotek
- Posty: 13578
- Rejestracja: 08 cze 2014, 15:04
- Lokalizacja: Luboń
Zelda znowu nam narobiła stracha - o 3 w nocy wylądowaliśmy w klinice z prawie 40-stopniową temperaturą, kaszlem i dziwnym przełykaniem... Na szczęście osłuchowo podejrzane były tylko szmery nad tchawicą, gorączkę udało się szybko zbić, a bolesność gardła jeszcze jest, ale znacznie mniejsza - chyba udało się paskudztwo zadusić w zarodku...
Tak się kurujemy:

Tak się kurujemy:
- kotekmamrotek
- Posty: 13578
- Rejestracja: 08 cze 2014, 15:04
- Lokalizacja: Luboń
Zelda już kompletnie zdrowa - co prawda pojechaliśmy jeszcze raz do dr Całujek na osłuchanie i kota dostała jeszcze parę razy tolfedynę, ale choróbsko rozeszło się po kościach:)
Cała ta historia mogła byc wywołana stresem związanym z pobytem kociaków - niestety Zelduszka nie należy do najbardziej gościnnych ciotek - bardzo Ją te maluchy wkurzały - dochodziło do tego, że zaszywała się w jakimś kącie i zaczynała przeraźliwie miauczeć - początkowo myśleliśmy, że coś Jej dolega - ale zawsze przestawała, jak tylko nas zobaczyła no i nie wykazywała żadnych oznak chorobowych czy bólowych... Oczywiście Zelda-Szeryf się włączała cały czas - jak tylko w ferworze walk chłopięcych któryś maluch głośniej miauknął - od razu zrywała się, wpadała w środek kulającego się motłochu i waliła łapą tak długo, aż towarzystwo nie rozbiegło się w popłochu:))))
Od kiedy kociąt nie ma - nawoływanie się skończyło, znowu rządzi nam niepodzielnie. Zdecydowanie maluchy - nie dla Zelduszki!

Cała ta historia mogła byc wywołana stresem związanym z pobytem kociaków - niestety Zelduszka nie należy do najbardziej gościnnych ciotek - bardzo Ją te maluchy wkurzały - dochodziło do tego, że zaszywała się w jakimś kącie i zaczynała przeraźliwie miauczeć - początkowo myśleliśmy, że coś Jej dolega - ale zawsze przestawała, jak tylko nas zobaczyła no i nie wykazywała żadnych oznak chorobowych czy bólowych... Oczywiście Zelda-Szeryf się włączała cały czas - jak tylko w ferworze walk chłopięcych któryś maluch głośniej miauknął - od razu zrywała się, wpadała w środek kulającego się motłochu i waliła łapą tak długo, aż towarzystwo nie rozbiegło się w popłochu:))))
Od kiedy kociąt nie ma - nawoływanie się skończyło, znowu rządzi nam niepodzielnie. Zdecydowanie maluchy - nie dla Zelduszki!
- kotekmamrotek
- Posty: 13578
- Rejestracja: 08 cze 2014, 15:04
- Lokalizacja: Luboń
Koty nie przestaną mnie zadziwiać - taka oto historyjka zdarzyła się podczas bezsennej nocy z 27/28 I - Zelda wtulona w gniazdku z mojej mojego ramienia i boku, na klacie - Praksia. Nagle Zelda zaczyna pomiaukiwać po swojemu - włączam lampkę - Praksia myje ucho Zeldy - SZOK!!! Pierwszy raz w życiu! Ale to nic - Zelda powinna się odmiauknąć i przywalić packę z łapy - a tu proszę Państwa - noski... Wymiękłam... Przez prawie tydzień nic podobnego chociaż nie miało miejsca. Koty są naprawdę magiczne...
I takie porównanie - z naszej Wredzi zrobił się niezły futrzak:
kwiecień 2015
styczeń 2016
I takie porównanie - z naszej Wredzi zrobił się niezły futrzak:
- kotekmamrotek
- Posty: 13578
- Rejestracja: 08 cze 2014, 15:04
- Lokalizacja: Luboń
-
- Posty: 4939
- Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
- Lokalizacja: Piątkowo / Poznań