no i wróciłam po świętach i teraz widać od razu jakie dziewczynki są wrażliwe
pod moją nieobecność Ania przychodziła je karmić i podobno nie dały się dotknąć
jak ja weszłam do mieszkania też przede mną zmykały - ale wystarczyło parę godzinek, trochę świątecznej szyneczki i kiciołom się przypomniało, że jednak mnie znają i chyba trochę lubią
Marutek ułożył się od razu na moich spodniach, których nie zdążyłam schować do szafy, i pięknie się ze mną miział, mruczał i wywalał brzusio
a Tusiak to już w ogóle się stęsknił, bo cały czas praktycznie przyłazi na jakieś mruczanki i mizianki, przeszła mi nawet parę razy przez kolana i brzuch, pobiegła za mną do łazienki kiedy ją przestałam głaskać
no i w ogóle fajne są dziewczyny, ale widać, że się będą bały obcych i że takie płochutki z nich zostaną
i jeszcze po foteczce
Marusia
Tusia

"-Mamo, to jest mały kotek.
Chcesz, odniosę go z powrotem,
tylko daj mu spodek mleka.
Spójrz, jak ładnie się uśmiecha!"