To co dzieje się między mną a Mekusią w klatce jest trudne do opisania.
Do uwiecznienia również, bowiem ja niestety zajmuję większą część klatki

i jest ciemno. Światło nie jest dobre ani dla aparatu ani dla kamery

A my nie chcemy wychodzić na zdjęciach byle jak!
Odstawiamy takie tulaśne harce, że obie wpadamy w miłosny trans.
Możecie mi zazdrościć:)
Meki już wstaje i wykonuje na mojej twarzy "ocierki".
Ostatnio zaszczyciła mnie nawet możliwością sprawdzenia prawidłowości zapachu dupeczki
Wycałować mogę wszystko; pysio, stópki, podusie, brzusio.....ach
Kocham JĄ!
Teraz rozpoczęłyśmy te same prace ale poza klatką.
Z dnia na dzień jest coraz lepiej, choć Malutka jeszcze nie potrafi tak szybko się relaksować na rękach czy kolanach jak w klatce.
W klatce, na posłanku pachnącym jest to sekunda.
Dostałyśmy pochwałę za pięknie gojącą się rankę

Jutro planujemy wizytę u ortopedy, liczę na zdjęcie części stelaża.
Apetyt wilczy.
Meki nadrabia dotychczasową biedę.
Co za tym idzie, Dziecko pięknie nabiera ciałka.
Cudownie jest już teraz wziąć Ją na ręce, jest już się do czego przytulić
