Najlepszy punkt widokowy dla Maniusia to parapet w jednym z pokojów. Ma tam na oku wszystkich ludzi przechodzących pod blokiem, idących na zakupy, wychodzących z samochodów. Nic nie umknie jego uwagi.
A gdyby, jakimś trafem nic się w okolicy nie działo, zawsze można rzucić okiem na "telewizorek". Wprawdzie lokatorów już w nim mało, ale czasem jakiś ruch jest. Tylko żadną miarą nie można się do nich dostać
Dlatego też taka cisza w wątku - chciałam poczekać aż wszystko będzie pewne i dopięte.
I już jest: Jaggal była na PA i dała zielone światło do adopcji. Najtrudniejsze było przekonanie naszych dzieci (w sumie już nie dzieci, a nastolatków), że Maniuś musi nas opuścić, żeby znaleźć swoje własne królestwo DS już też jest gotowy na Mania - okna i balkon zabezpieczone. Mańcio jest też po przeglądzie weterynaryjnym. Nie ma powodu, żeby zwlekać...
Gdyby nastolatki Twoje chcialy upewnic sie, ze dla Manka najpieknieksze zakonczenie ratowania jego zycia to przeprowadzka do wlasnego domu, zawsze mozesz pokazac im szpitalik...
Ile kotow jeszcze czeka na cud domu..
Eva pisze:Gdyby nastolatki Twoje chcialy upewnic sie, ze dla Manka najpieknieksze zakonczenie ratowania jego zycia to przeprowadzka do wlasnego domu, zawsze mozesz pokazac im szpitalik...
Ile kotow jeszcze czeka na cud domu..
Popieram i zapraszam na lekcję poglądową
"Ludzi można z grubsza podzielić na dwie kategorie: miłośników kotów i osoby poszkodowane przez los."
Oscar Wilde
Tak, wiem - Jaggal tym samym tekstem pojechała i Julka zaraz zrozumiała. Tak naprawdę to jest dobra lekcja tego, że czasem trzeba zapomnieć o sobie...
Co do szpitalika - my chętnie razem trochę pomożemy w sierpniu, tylko czy to jest bezpieczne dla kotów? Wiem, że ubiegłego lata był niezły bigos z grzybicą?
Oczywiscie jakiekolwiek przebywanie w szpitaliku dozwolone jest tylko dla wolontariuszy, musi odbyc sie przy zachowaniu wszelkich srodkow bhp. Kotów nie dotykamy, zmieniamy odziez, zakladamy rękawiczki i ochronne obuwie.
Samo przykscie robi ogromne wrazenie, bo czasem dopiero zobaczyc oznacza zrozumiec.
Dzień dobry,
piszę z relacją co tam u Maniusia po pierwszej nocce w nowym domu. Jak Panie wyszły Maniek dostał kolację, zjadł całą. Chodzi po całym mieszkaniu i zagląda we wszystkie zakamarki. Spał na łóżku w nogach, ok 1 w nocy trochę pomiauczał i spał do 9. Przychodzi do nas kiedy ma ochotę na zabawę lub głaskanie lecz szybko mu się to nudzi.
Myślę, że jak na początek jest bardzo dobrze.
Ja też myślę, że jest bardzo dobrze i Maniuś szybko objął nowe królestwo w samodzielne władanie
"Maniek czuje się już zupełnie jak u siebie. Mieszkanie jest jego własnością, a każdy zakamarek jest mu znany.
Myślę, że przywiązał się do nas tak samo jak my do niego. Nie mamy z Maniusiem żadnych problemów.
Miauczy na mnie i na babcie. Kiedy ktoś go woła to odpowiada miauczeniem i przychodzi( co prawda dopiero po czasie, kiedy stwierdzi, że to on podjął decyzję a nie, że przyszedł na zawołanie )
Zawsze śpi z kimś w łóżku, najczęściej znajdzie sobie miejsce przy twarzy. No chyba, że się obrazi( np jak drapał kanapę i został trochę pryśnięty wodą) to przyszedł dopiero rano."
Z pryskaniem wodą trzeba uważać - niektóre koty traktują to jak zabawę, ale u innych może powodować duży stres.
Generalnie nie sprawdza się.
Lepiej syknąć. Przynosi efekt.