mysle , ze feliwaya nie ma sensu nastepnego dawac, one nie sa zestresowane, moim zdaniem sa zadowolone i ladnie sie zachowuja , tylko maja dystans do ludzi, ale feliway tego nie zmieni, i jak byl ten pierwszy to raczej roznicy nie widzialam jakiejs. Koteczki maja sie dobrze, ale narazie oswajanie jakby troche stanelo w miejscu. Mysle, ze ograniczeniem jest tak jak mowilam to , ze sa w pokoju osobno a nie z nami razem, ale tego sie niestety nie przeskoczy, bo i tak cztery koty sobie biegaja razem , wiec ciezko by bylo jeszcze z nimi.
No niestety, juz takie byly jak przyszly do mnie, sa na lighcie ale narazie chyba nie bardzo schodza z wagi, chociaz ciezko stwierdzic bo nie mam ich aktualnej wagi, a nie ma szans zeby je zwazyc
u dziewczynek bez zmian, zmienily tylko pokoj w ktorym przebywaly, sa pietro nizej, ale widze ze im tam dobrze, nadal grubiutkie niestety, czasem przyjda do poglaskania, ale boja sie strasznie ogolnie nowych ludzi i sytuacji, nie wiem czy da sie z nich zrobic domowe kotki, jeszcze mysle nad tym , ze jak w koncu moj poziom wyremontuje i bede tam mieszkac, to zeby ze mna byly i sie przyzwyczaily do calodobowej obecnosci czlowieka, ale raczej ciezko bedzie, zastanawiam sie co dalej z nimi
od poczatku lipca sa u mnie, niby nie bardzo dlugo jak na takie koty dorosle, ale ani jednego tel nie bylo o nie. Ja sie boje ze jak lesniczowka czy cus to ze one najpierw by musialy sie do tego kogos jakos przyzwyczaic, jak od razu na dworze beda to kiepsko to widze, poza tym mysle , ze teraz jak zima sie zaczela to raczej nie bardzo zeby je na dwor wypuszczac , bo one w domu sa juz dlugo i sie odzwyczaily od zycia na dworze. Tak sobie jeszcze myslalam, czy by je na wiosne jak sie nic nie zmieni sprobowac wypuscic u mnie na ogrodzie , tylko nie mam doswiadczenia w takich sprawach , a nie chcialabym zeby uciekly, nie wiem jak inne koty ktore tam zyja by zareagowaly itp