Na początku schowana za fotelem (było widać, że jest tam kot tylko dlatego, że świeciły się jej oczka jak dwie pięciozłotówki

), Szaroleta po chwili wyszła na pokój pokazać się w całej okazałości

Pobrykała trochę za smaczkami, a trochę za wędką (razem z Amalteą!), a z czasem ośmielała się coraz bardziej, widząc, że koci rezydenci zupełnie sobie nic nie robią z mojej obecności. Obwąchała mój koszyk rowerowy i buty, i chyba zaakceptowała mnie jako gościa, bo przestała czmychać przed aparatem. Udało nam się z Szarką zaliczyć całkiem sympatyczną sesję foto - zresztą, oceńcie sami:
Tu jeszcze trochę się boję, ale jestem ciekawa:
Moje ulubione ujęcie, wspaniałe wibrysy Szarki:
Czaję się na Ciebie - zobaczmy, co zrobisz:
Trochę się wyluzowałam, oczy już nie jak 5 złotych:
Szarzilla!
Co tam masz, ciocia?
