Żyję, żyję... Miśka... kto wie, zagryźć by nie zagryzła, ale niestey - nadal i wciąz wszystko na JEJ warunkach - pieszczoty, głaskanie, przytulanie - OK, ale... wtedy gdy Misia ma ochote...

Na dwór nie wypuszczcam, mowy nie ma o dworze póki co, póki co od tygodnia ma otwarte drzwi z pokoju i może wychodzic na dom - gdy sa domownicy. troche miałam obawy pod kątem jej relacji z moja 10 lenia sunia, ale moja Sonka spoko - Misa tez, nawet potrafi tuz obok niej przejśc, jestem w szoku...

To tylko dobrzez świadczy o niej. Wczoraj próbowała pod wieczór puścic się dalej niż pobliże jej pokoju, czy li korytarz i dalej, ale uciekała spłoszona gdy zobaczył mnie na swojej drodze....
Kupiłam smyuczke jak Ania fu fu doradzała, spróbowałam maluchy wziąc na smyczke... makarba. Nie mam co myslec o Misia na smyczce, byłoby nie-wesoło!
Tak wiec baaaardzo powoli

Misia się oswaja z nowymi warunkami i ludxmi, to nie ten sam kot sprzed 3 m-cy, ale droga przed nami dłuuuuuga!
Czas pochłaniają mi kociaki-rozrabiaki i czasu nie bardzo mam, aby zamieścic ich foty, ale już pstryknełam cos, tak więc wrzucę cos Soo,
U nas wszytsko gra!
