to aż tak?Ania Z pisze:najlepiej ogolić
Krzysia
Moderatorzy: crestwood, Migotka
niby mały kociak to mały problem
...taaaa...jasne...
dziś byliśmy u weta bo i tak mieliśmy dziś wpaść na kontrolę a na dodatek mała wczoraj dała mi wyraźny powód żeby niezależnie od kontroli dziś z nią jechać do weterynarza.
Otóż dziecko z żarłocznego małego potwora zamieniło się w niejadka. Ilośći które zjadała normalnie za jednym zamachem nagle były za duże. A to trochę liznęła mokrego, troszkę popiła mleczka, ale ewidentnie za mało jak na nią i jej apetyt.
Niby zabawa ok, niby brak objawów chorobowych, ale utrata apetytu normalna nie jest.
No i w gabinecie wyszło, że mała sobie dolne kły wybiła. Zapewniam, ze nie biję kotów i to nie ja dziecko popsułam. Prawdopodobnie mała drama queen w trakcie którejś scenki pt. "Jak bardzo nie chcę być izolowana w klatce weź mnie wypuść" musiała niefortunnie spaść. Dziecko z wielkim upodobaniem wspinało się po klatce bo to pomaga zwiększyć dramatyzm odgrywanych scenek no i mamy klops. Jeden kieł wypadł a koło drugiego zrobił się stan zapalny i zapewne to odebrało dziecku apetyt. Doktor musiał pozbyć się bujających się resztek i teraz wszystko powinno się ładnie zagoić. Liczymy więc że niebawem apetyt powróci.
Jako bonus mamy jednak mało lubianą grzybicę. Tylnie łapki wyglądają coraz lepiej, ale coś na pysiu futerko się przerzedziło - chciałam być dobra ciocia i chociaż pysia kotkowi nie moczyć przy spryskiwaniu imawerolem to mam za karę
jakby nieszczęść było mało to moje rezydentki miały dziś czyszczone i rwane zęby więc wróciłam do domu z trzema kotami specjalnej troski
normalnie OIOM
dziś byliśmy u weta bo i tak mieliśmy dziś wpaść na kontrolę a na dodatek mała wczoraj dała mi wyraźny powód żeby niezależnie od kontroli dziś z nią jechać do weterynarza.
Otóż dziecko z żarłocznego małego potwora zamieniło się w niejadka. Ilośći które zjadała normalnie za jednym zamachem nagle były za duże. A to trochę liznęła mokrego, troszkę popiła mleczka, ale ewidentnie za mało jak na nią i jej apetyt.
Niby zabawa ok, niby brak objawów chorobowych, ale utrata apetytu normalna nie jest.
No i w gabinecie wyszło, że mała sobie dolne kły wybiła. Zapewniam, ze nie biję kotów i to nie ja dziecko popsułam. Prawdopodobnie mała drama queen w trakcie którejś scenki pt. "Jak bardzo nie chcę być izolowana w klatce weź mnie wypuść" musiała niefortunnie spaść. Dziecko z wielkim upodobaniem wspinało się po klatce bo to pomaga zwiększyć dramatyzm odgrywanych scenek no i mamy klops. Jeden kieł wypadł a koło drugiego zrobił się stan zapalny i zapewne to odebrało dziecku apetyt. Doktor musiał pozbyć się bujających się resztek i teraz wszystko powinno się ładnie zagoić. Liczymy więc że niebawem apetyt powróci.
Jako bonus mamy jednak mało lubianą grzybicę. Tylnie łapki wyglądają coraz lepiej, ale coś na pysiu futerko się przerzedziło - chciałam być dobra ciocia i chociaż pysia kotkowi nie moczyć przy spryskiwaniu imawerolem to mam za karę
jakby nieszczęść było mało to moje rezydentki miały dziś czyszczone i rwane zęby więc wróciłam do domu z trzema kotami specjalnej troski
"Pies: karmią mnie, kochają, troszczą się o mnie - są bogami!
Kot: karmią mnie, kochają, troszczą się o mnie - jestem bogiem!"
Kot: karmią mnie, kochają, troszczą się o mnie - jestem bogiem!"
Krzysia jest już u nas nieco ponad tydzień a zdecydowanie nie pozwala nam popaść w rutynę
w sobotę miała załatwioną kwestię uzębienia więc stwierdziłam,że potrzebuje chwili żeby dojść do siebie. Niepokojące było, że w niedzielę moje rezydentki, które w paszczach miały zdecydowanie więcej grzebane) doszły do siebie a mała nadal była osowiała i bez apetytu. Zrobiliśmy w klatce wystawke jedzenia wszelakiego, ale sama nic nie chciała jeść. Interwencyjnie dostała trochę ze strzykawki a wieczorem z butelki - chociaż sama się nie rwała do picia. Wczoraj pognaliśmy do weta, który potwierdził, że w buzi wszystko się pięknie leczy i to nie powinien być powód braku apetytu. Dziecko miała nieco podwyższoną temperaturę więc dostałą trochę antybiotyku i porcję aminokwasów pod skórę. Możliwe, że przyplątała się jakaś wirusówka.
Wieczorem była już żywsza. Trochę sama podjadła, ale nadal za mało więc na palcu podawałam po trochu karmy do pyszczka.
Dziś maleńki progres, ale nadal za mały, aby można było się cieszyć.
Także długi weekend mija nam pod znakiem głaskania i karmienia maleństwa
aaaa no i dziecko efektownie ostrzygłam nożyczkami żeby siętych jaj chociaż w części pozbyć i żeby było łatwiej ją środkiem na grzyba spryskiwać. Do tego mamy świeżba w uszkach więc codziennie zakraplamy orydermylem
no i foty

w sobotę miała załatwioną kwestię uzębienia więc stwierdziłam,że potrzebuje chwili żeby dojść do siebie. Niepokojące było, że w niedzielę moje rezydentki, które w paszczach miały zdecydowanie więcej grzebane) doszły do siebie a mała nadal była osowiała i bez apetytu. Zrobiliśmy w klatce wystawke jedzenia wszelakiego, ale sama nic nie chciała jeść. Interwencyjnie dostała trochę ze strzykawki a wieczorem z butelki - chociaż sama się nie rwała do picia. Wczoraj pognaliśmy do weta, który potwierdził, że w buzi wszystko się pięknie leczy i to nie powinien być powód braku apetytu. Dziecko miała nieco podwyższoną temperaturę więc dostałą trochę antybiotyku i porcję aminokwasów pod skórę. Możliwe, że przyplątała się jakaś wirusówka.
Wieczorem była już żywsza. Trochę sama podjadła, ale nadal za mało więc na palcu podawałam po trochu karmy do pyszczka.
Dziś maleńki progres, ale nadal za mały, aby można było się cieszyć.
Także długi weekend mija nam pod znakiem głaskania i karmienia maleństwa
aaaa no i dziecko efektownie ostrzygłam nożyczkami żeby siętych jaj chociaż w części pozbyć i żeby było łatwiej ją środkiem na grzyba spryskiwać. Do tego mamy świeżba w uszkach więc codziennie zakraplamy orydermylem
no i foty

"Pies: karmią mnie, kochają, troszczą się o mnie - są bogami!
Kot: karmią mnie, kochają, troszczą się o mnie - jestem bogiem!"
Kot: karmią mnie, kochają, troszczą się o mnie - jestem bogiem!"
nie śmiać się! bo w nocy Cię odwiedzę z nożyczkami i skończysz jak KrzysiaNadira pisze:I jakie gustowne strzyżenie XD
szczęśliwie kryzys chyba mamy zażegnany. Dziecko znów uważa, że może zjeść tyle ile waży i przerobić kuwetę na pole minowe
"Pies: karmią mnie, kochają, troszczą się o mnie - są bogami!
Kot: karmią mnie, kochają, troszczą się o mnie - jestem bogiem!"
Kot: karmią mnie, kochają, troszczą się o mnie - jestem bogiem!"
Nasza mała Krszysztofa pozbyła się już świerzba
tak więc chociaż jedno paskudztwo mniej na kotku. W celu pozbycia się wszołów za radą daliśmy dziecko golić więc mam nadzieję na zwycięstwo również na tym polu.
W toku ciągle mamy leczenie grzyba, ale wiadomo - to pewnie jeszcze potrwa dłuższą chwilę.
Jeśli o dziecko chodzi to zmienia się nie do poznania. Z grzecznego kotka rośnie nam mały pyskaty podlotek. Ulubioną zabawą jest łapanie za stopy
Jak srzątam klatkę i dziecko wybiega sobie na łazienkę to muszę manewrować na jednej nodze, przeskakując przy tym z lewej na prawą a Krzysia się świetnie bawi (co się jej dziwić - zmusić olbrzyma żeby skakał na jednej nodze musi być przeokropnie zabawne z jej perspektywy
)
Spryskiwanie Imaverolem nie lubi i coraz dobitniej to pokazuje. Za to po spryskiwaniu mamy taki zwyczaj, że Krzysia nie chce być sama i muszę ją wtedy zawinąć w podkład chigieniczny i trzymać na rękach (nim trochę nie obeschnie wszelkie próby odłożenia do klatki są głośno oprotestowywane). Więc często sobie z dzieckiem zawiniętym w rożek oglądamy wspólnie TV
oto najnowsze zdjęcia zbójnika
taka jestem piękna i grzeczna...
siedząca niewinność
ktoś dał się nabrać na dwa powyższe?

tak więc chociaż jedno paskudztwo mniej na kotku. W celu pozbycia się wszołów za radą daliśmy dziecko golić więc mam nadzieję na zwycięstwo również na tym polu.
W toku ciągle mamy leczenie grzyba, ale wiadomo - to pewnie jeszcze potrwa dłuższą chwilę.
Jeśli o dziecko chodzi to zmienia się nie do poznania. Z grzecznego kotka rośnie nam mały pyskaty podlotek. Ulubioną zabawą jest łapanie za stopy
Jak srzątam klatkę i dziecko wybiega sobie na łazienkę to muszę manewrować na jednej nodze, przeskakując przy tym z lewej na prawą a Krzysia się świetnie bawi (co się jej dziwić - zmusić olbrzyma żeby skakał na jednej nodze musi być przeokropnie zabawne z jej perspektywy
Spryskiwanie Imaverolem nie lubi i coraz dobitniej to pokazuje. Za to po spryskiwaniu mamy taki zwyczaj, że Krzysia nie chce być sama i muszę ją wtedy zawinąć w podkład chigieniczny i trzymać na rękach (nim trochę nie obeschnie wszelkie próby odłożenia do klatki są głośno oprotestowywane). Więc często sobie z dzieckiem zawiniętym w rożek oglądamy wspólnie TV
oto najnowsze zdjęcia zbójnika
taka jestem piękna i grzeczna...
siedząca niewinność
ktoś dał się nabrać na dwa powyższe?

"Pies: karmią mnie, kochają, troszczą się o mnie - są bogami!
Kot: karmią mnie, kochają, troszczą się o mnie - jestem bogiem!"
Kot: karmią mnie, kochają, troszczą się o mnie - jestem bogiem!"
no moja droga - już byłyLunix pisze:a ja poproszę zdjęcie ze wspólnego oglądania tv![]()
w tle leci Przeminęło z wiatrem.
Na potrzeby zdjęć dziecko obrócić się musiało stąd taka mało wdzięczna minka bo jak to tak bezczelnie klasyk przerywać
"Pies: karmią mnie, kochają, troszczą się o mnie - są bogami!
Kot: karmią mnie, kochają, troszczą się o mnie - jestem bogiem!"
Kot: karmią mnie, kochają, troszczą się o mnie - jestem bogiem!"

