tomaway pisze:Minął niespełna tydzień od momentu pojawienia się Drawy, a jej waga zwiększyła się 220 gram! Apetyt cały czas dopisuje. Dostaje jedzenie co godzinę, sukcesywnie coraz więcej. dochodzi już do tego, że mała nie zjada całej zawartości na raz. Jej wewnętrzny zegarek odzywa się miauczeniem co godzinę, gdy tylko przychodzi kolejna pora karmienia. Donośnie domaga się kolejnej porcji. Ma swój niewątpliwy przysmak, którym jest podawane jej lekarstwo. Zaraz po podaniu najchętniej zjadłaby całą rękę, która je podawała:)
Z pozostałymi domownikami jeszcze nie do końca się dogaduje... Największe postępy robi z psem. Dwa na stałe rezydujące koty nie do końca jeszcze przyzwyczaiły się do jej obecności... może to jednak wynikać z dysproporcji w jedzonku, które dostają... bo z jakiej racji one nie mają jeść co godzinę?;) Za każdym niemal razem odprowadzają uszykowaną miskę z karmą dla malej pełnym niezadowolenia, niezrozumienia wzrokiem .
Nie jestem jeszcze grubasem, ale figurę dostaję całkiem fajną Ważę już ponad 2,5 kg. Nie jem już tak często jak wcześniej, ale nie jestem też głodna Lubie jeść. Robię to długo i namiętnie. Ostatnio jem z pozostałymi zwierzakami, bo nie mam już robaków. Korzystamy ze wspólnych ubikacji i jemy ze swoich misek. Podoba mi się to! Zjem swoje i zawsze ktoś mi coś jeszcze zostawi A skoro już nie może.... ja MOGĘ! i jem. Ha!
Przedwczoraj Drawa zaczęła się wreszcie bawić I to bawić na całego Inne futra akceptuje, choć bez większego entuzjazmu. Pies jest też w miarę ok, bo ustępuje miejsca przy misce
Człowiek za to (poza jedzeniem oczywiście) jest jej całym światem
Mimo, że została już wypuszczona na salony, nadal jej ulubioną miejscówką jest koszt na pranie w łazience
Wczoraj człowieki zabrały mnie do weterynarza. Sama nie wiem po co - jem, myję się, bawię. Wszystko robię jak trzeba... a mimo to wsadzili mnie do pojemnika, potem jechaliśmy blaszaną puszką... tym razem trochę się bałam. Kiedy dojechaliśmy na miejsce okazało się, że muszą zrobić mi dziurę w łapie!!! Jakby fakt, że obcinali mi palce nie wystarczał!!! Nie lubiłam wczoraj człowieków.... Dziś już lepiej... mówią, że mam dobre wyniki, poza tym że podwyższony mocznik. Człowieki jednak są spokojne, bo to jak powiedział im facet, który robił mi dziurę w łapie wynik tego, ze tyle jem.
Pozdrawiam Was Drawa
Drawa czuje się już dobrze Na tyle dobrze, że rozrujkowała się na całego Wcześniej nie umawialiśmy zabiegu z uwagi na jej kiepski stan ogólny. Później pojawiła się infekcja u rezydentki i wet doradził, by poczekać ze sterylizacją do momentu, kiedy wszystkie futra w domu będą zdrowe... I stało się... Wybaczcie brak zdjęć, ale nie sposób w tej chwili uchwycić Drawy w obiektywie w pozycji innej niż rujkowa
"(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach."
Mija drugi dzień od sterylizacji. Wczoraj nie było ciekawie, każda zmiana pozycji powodowała przenikliwe miauczenie, warczenie. Wyraźnie dało się zauważyć, że Drawa jest bardzo obolała.
Dziś jej stan jest już nieco lepszy, warczy tylko, gdy złości się, kiedy nie pozwalamy jej wskakiwać tam gdzie chce. Płaskie podłoże nie sprawia jej problemu podczas przemieszczania. Dużo odpoczywa.
Niestety nie dopisuje jej apetyt, mało też pije. Na siłę uzupełniamy płyny, by nie odwodniła się za bardzo.
Wydalanie - mocz oddaje regularnie, kału od sterylizacji nie było.