Pojechałyśmy się zaszczepić. No nie się, a Sofiśkę. Transporter jest fuj! Jak można kotkowi ograniczać przestrzeń! W samochodzie jeszcze się jakoś zajęła widokami, ale jak tylko dotarłyśmy na miejsce, to już było: wypuść mnie! Sofisia zwiedziła cały gabinet, sprawdziła wszystko dokładnie - tyle tam ciekawych zapachów! Pozwoliła też obejrzeć się pani doktor. Ale osłuchać już nie. Musiała udowodnić, że umie mruczeć tak doskonale, że wygrałaby każdy konkurs. Samego ukłucia chyba nie zauważyła
Sofisia nam dorasta. Zrobiła się ostatnio bardzo miziasta. Ociera się o mnie i mruczy. To jest u niej nowość, bo jak była mniejsza, to chyba na to nie miała czasu. Dlatego myślę, że po prostu dorasta. Pewnie już blisko pierwsza rujka , więc powoli zbliża się czas sterylizacji...
Zobaczcie jaka Sofisia piękna: