
Borewicz
Moderatorzy: crestwood, Migotka
W Borewiczu zdecydowanie było widać przemianę po rozpoczęciu kuracji Kalmvet'em. Zaczął wstawać przy głaskaniu, trochę aktywniej ocierać się o rękę, jednak nadal nie jesteśmy zadowoleni z zaobserwowanych efektów. Borewicz nadal trzaska nas niespodziewanie pazurami i to do tego stopnia, że później trzeba mu drugi raz sprzątać, ale tym razem ze strzępów pozostałych po rękawiczkach wolontariuszy. Dzisiaj również pojawił się nowy goły placek w futerku na szyi 

Borewicz jest niestety mało współpracujący, nawet jak próbuje się tylko zrobić dokumentację jego futra...
https://youtu.be/d_NjFITGOfo?list=PLlNv ... tQqjPx9Nvs
Obecny stan to dziura po prawym boku (która już powoli zarasta) i nowe po obu stronach szyi (szczególnie spory obszar po prawej stronie)
https://youtu.be/RVAi2ar-v0k?list=PLlNv ... tQqjPx9Nvs

https://youtu.be/d_NjFITGOfo?list=PLlNv ... tQqjPx9Nvs
Obecny stan to dziura po prawym boku (która już powoli zarasta) i nowe po obu stronach szyi (szczególnie spory obszar po prawej stronie)

https://youtu.be/RVAi2ar-v0k?list=PLlNv ... tQqjPx9Nvs
W związku z trudną sytuacją epidemiologiczna w naszym kraju, Borewicz i jego szpitalikowi współlokatorzy zostali teleportowani do różnych domów wolontariuszy. W ten sposób Pan Borewicz trafił pod mój dach
Początkowo stacjonował w przejściu między salonem a kuchnią - myślałam, że to miejsce będzie sprzyjało jego socjalizacji, przyzwyczai się do krzątających się ludzi i kotów, będzie miał wszystko na widoku... no ale niestety pierwsze dni szybko zweryfikowały sytuację
Borewicz syczał na wszystko i wszystkich
Straszył tym wszystkie koty do tego stopnia, że bały się jeść w kuchni
Nie było innego wyboru, wyeksmitowaliśmy go na drugi koniec salonu pod okno... stamtąd dalej wyzywa, syczy i wzbudza sensację, ale już nie straszy tak bardzo 
W środę, przy okazji okulistycznej kontroli Rudzika zabrałam też Borewicza, modląc się w duchu by okazał się już wystarczająco obłaskawiony by dało się go dobrze obejrzeć. Na szczęście, gderliwy Borewicz u weterynarza był bardzo grzeczny i postanowił udawać, że go nie ma
Niestety oczy Borewicza nie mają się najlepiej
Spojówki ma obrzęknięte, przekrwione i silnie przerośnięte w wyniku przewlekłych infekcji nie leczonych latami. Lewe oko wygląda gorzej, w rogówce widoczne ślady neowaskularyzacji. Zalecono nam oczy zakrapiać 2 x dziennie Difadolem i 5 x dziennie Tobrexem. Chyba nie muszę mówić, że Borewicz nie jest tym specjalnie zachwycony 






W środę, przy okazji okulistycznej kontroli Rudzika zabrałam też Borewicza, modląc się w duchu by okazał się już wystarczająco obłaskawiony by dało się go dobrze obejrzeć. Na szczęście, gderliwy Borewicz u weterynarza był bardzo grzeczny i postanowił udawać, że go nie ma

Niestety oczy Borewicza nie mają się najlepiej


Uff
Na szczęście przeniesienie Borewicza uspokoiło sytuację
Granat już się go tak nie boi i widziałam jak go odwiedza. Podchodzi na ugiętych łapkach, a gdy Borewicz wstaje by się przywitać (chyba przywitać) Granat szybko zmyka. Ehhh te koty
Kropienie oczu Borewicza jest... trudne. Nie da rady zrobić tego w klatce, więc za każdym razem muszę owijać go w kocyk i wyciągać. W kocykowym burito Borewicz jest znacznie spokojniejszy, nie syczy i nie paca... tylko dwa razy próbował mnie ugryźć (chyba zasłużyłam
) Oczka kropimy, ale niestety difadol szczypie i Borewicz się nieco wycofuje przez to. Tobrex nie powinien szczypać, ale kocur reaguje tak jakby go to bolało. Nie wiedziałam też, że kot potrafi tak szczelnie zaciskać powieki




Kropienie oczu Borewicza jest... trudne. Nie da rady zrobić tego w klatce, więc za każdym razem muszę owijać go w kocyk i wyciągać. W kocykowym burito Borewicz jest znacznie spokojniejszy, nie syczy i nie paca... tylko dwa razy próbował mnie ugryźć (chyba zasłużyłam


Przez te miesiące od jesieni, kiedy Borewicz był w szpitaliku, jedyny kontakt jaki miałam z jego futerkiem był przez nitrylową rękawiczkę. Oczywiście, od jesieni, jego futerko znacznie się poprawiło, ale kiedy trafił do domu i zaczęłam się nim zajmować nie używając rękawiczek, poczułam, że to jeszcze nie jest to co chcieliśmy osiągnąć. Sierść choć wizualnie ok, to w dotyku była matowa i jakby brudna - wdrożyliśmy więc vetoskin. Teraz po ponad tygodniu stosowania już widzimy poprawę, sierść robi się mięciutka i gładka
Mam nadzieję, że przy końcu kuracji zacznie lśnić
Trwamy też w zakrapianiu oczu. Borewicza to denerwuje, boi się wpadającej kropli do oka i nie lubi kiedy dotykam jego twarzy
Moje dłonie przyozdabia teraz mnóstwo zadrapań, kiedy jedno się zagoi, Borewicz dokłada mi 3 nowe
Rano i wieczorem zakrapiamy 2 specyfikami w odstępie 10 minutowym, wtedy nie opłaca się chować Borewicza do klatki, więc zabieram go, owiniętego w kocyk, na mizianki. wydaje mi się, że to lubi
Potrafi się wyluzować, rozmruczeć a nawet zasnąć jeśli wieczorem dłużej posiedzimy. Wtedy wydaje się być grzecznym aniołkiem
Ale poza tymi chwilami, Borewicz wita mnie i żegna sykiem. Nawet kiedy sam nawołuje, np. podczas posiłków, kiedy idę do niego z miską, najpierw teatralnie mnie osyczy, a później zachowuje się jakby chciał odgryźć mi rękę. Jest strasznie wygłodniały.
Będąc w temacie jedzenia, dodam jeszcze, że aktualnie Borewicza tuczymy. Dostaje 3 posiłki dziennie, tak jak reszta stada, ale dostaje nieco powiększone porcje. Trochę nas zaniepokoił znaczny spadek wagi u kocura. Choć Borewicz wydaje się duży, waga pokazała nam niecałe 3,8 kg
Kilka fotek z obłaskawiania Borewicza



Trwamy też w zakrapianiu oczu. Borewicza to denerwuje, boi się wpadającej kropli do oka i nie lubi kiedy dotykam jego twarzy


Rano i wieczorem zakrapiamy 2 specyfikami w odstępie 10 minutowym, wtedy nie opłaca się chować Borewicza do klatki, więc zabieram go, owiniętego w kocyk, na mizianki. wydaje mi się, że to lubi


Będąc w temacie jedzenia, dodam jeszcze, że aktualnie Borewicza tuczymy. Dostaje 3 posiłki dziennie, tak jak reszta stada, ale dostaje nieco powiększone porcje. Trochę nas zaniepokoił znaczny spadek wagi u kocura. Choć Borewicz wydaje się duży, waga pokazała nam niecałe 3,8 kg
Kilka fotek z obłaskawiania Borewicza
Borewicz zaliczył kontrole okulistyczną i z zadowoleniem stwierdzamy, że poprawa jest widoczna
W zakrapianiu oczu możemy zejść z 5 razy dziennie na 4 razy co przyjęliśmy z pewna ulgą
Następna kontrola za miesiąc.
Teraz Borewicza czeka jeszcze drugie odrobaczenie, badanie kupy i miejmy nadzieję po tym będzie mógł swobodnie już hasać po pokoju. Trzymajcie kciuki oby wszystko poszło gładko



Teraz Borewicza czeka jeszcze drugie odrobaczenie, badanie kupy i miejmy nadzieję po tym będzie mógł swobodnie już hasać po pokoju. Trzymajcie kciuki oby wszystko poszło gładko

Borewicz jest już po drugim odrobaczaniu i teraz zbieramy kupy do badania. Oczy zakrapiamy 4 razy dziennie, choć spotyka się z to z oporem i sporą niechęcią to nie poddajemy się bo gołym okiem widać różnicę w jego wyglądzie
Mamy też pierwsze sukcesy w tuczeniu kawalera, bo dobiliśmy do 4 kg masy ciała
To co nas teraz najbardziej martwi to ciągłe drapanie się w okolicy głowy, uszu szyi i łopatek... Mimo obcinania pazurów Borewicz rani skórę i powstają strupki. Uszy w środku średnio czyste, więc przy najbliższej kontroli krwi zbadamy też co mu tam zalega.



Mamy to na uwadzekat pisze:A to nie jest jakaś alergia pokarmowa?

